Diabeł jak wiadomo, tkwi w szczegółach, a szczegóły są takie;
Uwaga Bułhakowa o rozmowie Wolanda z Kantem podczas śniadania wydaje się przykrą pomyłką pisarza; rzecz w tym, że Kant praktycznie całe swoje dojrzałe życie (jako „profesor”) nigdy nie jadł śniadania. Zamiast tego każdego ranka wypalał fajkę tytoniu i wypijał jedną, albo dwie filiżanki słabej herbaty. Ale nawet podczas tego zajęcia, które tylko od biedy można by nazwać śniadaniem, zawsze przebywał w samotności, zajęty własnymi myślami. Także z innego powodu okoliczności byłyby wyraźnie nieodpowiednie długości – wszystko to działo się o godzinie piątej rano. Gdyby więc Bułhakow zamienił „najosobliwsze śniadanie u zmarłego filozofa Kanta” na obiad, to trafiłby w sedno.
Taaa...rzeczywiście, przykra, poważna, prawie fatalna pomyłka pisarza, nie ma co
Chyba czytałem coś podobnego...kojarzy się z Lemem...aha, już przypomniłem sobie.
Ryzykuję sciągnąć na swoją głowę gromy i pioruny za długie cytaty i za offtop:
- Wyobraźcie sobie, panowie - wołał - że kiedy w Egipcie panował Amenhotep VI z dynastii tebańskiej na Borelii spotkały się dwa Powoły. Pierwszy odezwał się: "co słychać?" - Potem zbudowano piramidy, Aleksander Macedoński podbił Azję i doszedł do Oceanu Spokojnego, Grecja została pokonana przez Rzym, powstało cesarstwo rzymskie narodu niemieckiego, szły wyprawy krzyżowe, islam walczył z chrześcijaństwem, toczyły się wojny Białej Róży z Czerwoną, wojna trzydziestoletnia i stuletnia... a drugi Powół wciąż jeszcze nie odpowiadał i dopiero kiedy Niemcy zwyciężyły Francję pod Sedanem, potwór na Borelii odrzekł: "nic nowego". Tak nieprawdopodobnie, niesłychanie wolno biegnie życie tych zdumiewających stworzeń; mogę to powiedzieć spokojnie, albowiem sam je widziałem i badałem.
Tu wyczerpała się moja cierpliwość.
- To, coś pan nam opowiedział - rzekłem zimno - jest niecnym kłamstwem.
Gdy stałem się ośrodkiem powszechnej uwagi, wyjaśniłem:
- Aleksander Wielki nigdy nie doszedł do Oceanu Spokojnego, bo jak doskonale wiadomo, zawrócił z drogi w roku 325 przed naszą erą.
Posypały się oklaski; od tej chwili kłamcę otoczyła powszechna wzgarda.Czy aby przypadkiem nie kantujesz, drogi LA?
I skoro już i tak wyszedł offtop na pięć fajerek - dorzucę odcinek praktycznej nauki języka polskiego.
https://sjp.pwn.pl/slowniki/kantowa%C4%87.html
Kontynuując offtop – u nas istnieje wyraz
„кантоваться”. Słowo bardzo, ale to bardzo potoczne, slang prawie więzienny. Znaczy coś w rodzaju „spędzać czas, melinować się, ukrywać się w bezpiecznym miejscu”
Przypuszczam, iż mogą to być tajne projekty nowych myśliwców (lub czegoś, co zastąpi myśliwce/samoloty) tak tajne, że nawet w Pentagonie o nich nie wiedzą, albo wręcz przeciwnie, wiedzą, ale udają Greka. Oczywiście w grę mogą wchodzić obce mocarstwa. Według mnie jest to bardziej prawdopodobny scenariusz od odwiedzin kosmitów, ale kto wie. Dodam tylko, że zaobserwowane obiekty przez myśliwce USA, były widoczne na radarze.
Może testy nowej techniki stealth? Która nie działa w 100%?
A może, chociaż mało prawdopodobnie, to produkty innej, ale niemniej ziemskiej cywilizacji?
https://tech.wp.pl/operacja-highjump-amerykanska-inwazja-na-antarktyde-6181313106290305aNo właśnie - i nie dlatego, że Bułhakow, Kant - tylko dlatego, że np. jeśli mówimy o celowości, to równie dobrze można powiedzieć, że kreator się wysilił dla innych obiektów - np. dla gwiazd, komet, czarnych dziur, które są/były mu potrzebne, a ilość cywilizacji jest zupełnie przypadkowa i wypadkowa. Urozmaicenie krajobrazu.
Owszem, powiedzieć można cokolwiek. Pytanie tylko, czy nasze przypuszczenia choć w małym stopniu mają pokrycie w rzeczywistości. Ktoś z wybitnych rzekł, że Wszechświat jest bardziej skomplikowany niż nam to się wydaje. A nawet bardziej niż jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.
Moim zdaniem, usiłowanie zrozumieć zamiary i intencje Kreatora – to rzecz beznadziejna. Z jedenej strony, ograniczone możliwości rozumu gatunku HS, z drugiej – brak danych do analizy, wskutek zasadniczej niemożliwości wyjścia poza ramy naszego
3D-space + time.I to mnie grzyta - czy powszechność świadczy o celowości? I Kreatorze? Czy powszechne nie może być przypadkowe?
Albo odwrotnie – jak napisał Q – pojedyncze być celowym?
A jeśli celowym i stworzonym - czy religia katolicka już się uporała z problemem drugiej ewentualnej Ziemi?
Po prostu nie widzę bezpośredniego związku.
Ja też nie widzę bezpośredniego związku. Zdaje się, powszechność nie świadczy o celowości, jak również pojedyncze może okazać się celem stworzenia.
Notabene, mnie osobiście wyjątkowość życia na Ziemi wydaje się mało prawdopodobną. Po prostu ze względu na ołbrzymą ilość gwiazd w widzialnej części kosmosu. Która ilość wielokrotnie przekracza ilość ziarnek piasku we wszystkich morzach, oceanach i kopalniach piasku, razem wziętych.
Zgodnie z prawami statystyki, cokolwiek/ktokolwiek chyba musi z tego powstać? Niech odpowiednie warunki istnieją na jednej planecie z miliardu, z trilionu, ze stu trilionów – wszystko jedno, ilość cywilizacji to liczba z wieloma, wieloma zerami. Tym bardziej, że Ewolucja to taka pani...tylko szuka na jakąś niszę, żeby natychmiast wpelznąć i urządzić samoorganizację martwej materii
Może tylko – przy powszechności – kosmos wydaje się przychylniejszym/przyjemniejszym miejscem...a tak? Jesteśmy sami. Trudno ogarnąć...trocinki;)
Przyjemniejszym? W sensie braku samotności? Masz rację, olka. Samotność, tym bardziej na skali kosmicznej – to rzecz trudna do zniesienia.