Dobrze kombinujesz, Maziek. Dlatego schodzac glebiej niz 40m przechodzi sie stopniowo na inne mieszanki, zawierajace mniej tlenu.
Jednak dotyczy to tylko gazow. Wdycha sie gaz pod takim cisnieniem, jakie ma otoczenie, czyli na kazde 10m jedna atm. W normalnym powietrzu jest 21% O2, wiec jesli schodzisz ponizej 50m, przyjmujesz w siebie wiecej tlenu niz jest to bezpieczne, rozpuszcza sie go wiecej we krwi/tkankach i dostajesz zatrucia tlenowego, drgawek i sie topisz. Nie samo wiec cisnienie powoduje efekt rozpuszczania sie tlenu/gazu we krwi, ale przede wszystkim to ze przyjmujesz w siebie znacznie wiecej tegoz, niz jesli oddychasz gazem niesprezonym. W przypadku oddychania ciecza nie masz efektu wzrostu ilosci tlenu w jednostce objetosci, wiec ilosc % O2 powinna byc mniej wiecej taka sama. Co prawda pod wiekszym cisnieniem mozesz nie wydychac wszystkiego i stezenie O2 jak i CO2 w organizmie mogloby przekroczyc bezpieczne normy, ale te zaleznosci sa skomplikowane i nie wiedzac nic o rzekomym plynie i o tym jak faktycznie nurkowanie z tymze mogloby wygladac, nic konkretnego powiedziec sie nie da. Napewno czescia takiego aparatu musialby byc system odzyskiwania CO2 z plynu i utrzymywania O2 na odpowiednim poziomie.
Jesli chodzi o dekompresje, to oczywiscie musiala by nastapic nie tylko by niedopuscic do wydzielenia sie pecherzykow gazu w ciele, ale i by nurka nie rozsadzilo.
Nie wiem nic o sztywnych/czlonowych skafandrach. W zasadzie sa to takie personalne lodzie podwodne, ktore odcinaja Cie od cisnienia zewnetrznego, wiec jedynym ograniczeniem jest ich wytrzymalosc, a nie nurka. Rekord to 610m.
http://extremalni.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=274&Itemid=105Heh, z ta grochowka to nawet nie wiesz jak bliski prawdy jestes. Jak nurkowalem zaraz po jedzeniu to mialem istna rewolucje w brzuchu

i to wcale nie po grochowce.