Ale nie chodzi o treści zawarte w chale. 99% ludzi jak opisze Rzeźnię nr 5 swoimi słowami, to będzie to chała, choć treści będą te same.
IMHO tu dotykamy tajemnicy geniuszu... Istnieją dzieła genialne mocą czysto literackich walorów, w których treść wysoce kuleje ("Pan Tadeusz" doskonałym przykładem - w streszczeniu wyjdzie straszliwa nuda), są dziełą "zrónoważone", w których każdy element jest należycie wycyzelowany ("Imię róży", ale i utwory Hemingway'a np.), istnieją też dzieła pod względem formalnym ułomne, wręcz koszmarne - oryginalny "Star Trek", opowiadania Lovecrafta, w których jednak (na przekór logice zda się) tli się trudna do zdefinowania iskra geniuszu, która powoduje, ze nie sposób (przynajmniej IMHO) uznać ich tylko za tandetę.
Albo taki na przykład Clarke. Lem analizując warstwę stylistyczna jego utworów nazwał go "literacką nicością" i ja się tu z Lemem kłóócić nie bedę, ale przecież czytajac jego utwory (zgoda, nie wszystkie) widać, ze facet miał coś nowego, istotnego, do powiedzenia i że jest - co by nie gadać - mistrzem (ze znacznie wyższej "półki" niż np. "Gwiezedne wojny" zresztę). W końcu takiego szacunku jaki ma w świecie Clarke nie zyskuje sie za nic...
Nigdy nie wiadomo co zapewni dziełu ponadczasowość...
(Cholera, chyba nie jestem w stanie jaśniej

, wszak rzekłem, że dotykamy tu Tajemnicy....)