Pojawiła się tutaj kwestia poprawności nazewnictwa replikant, android, i robot. Zdecydowanie odpada nazwa robot. Sens jest chyba całkowicie wyraźny. Miałem kiedyś książkę, w której opisane były definicje przeróżnych tworów SF, więc nie pamiętam definicji androidów. Mimo to uważam, że replikant jest rzeczywiście specyficznym i zupełnie nowym określeniem zastosowanym przez Dicka i świetnie się na jego potrzeby nadaje. Podobieństwa do androida wynikają jednak z kilku spraw:
1. Replikanci i androidy są produkowane masowo
2. Nie przechodzą procesu rozwoju w sensie ludzkim. Chodzi mi o dzieciństwo itd...
3. Mają ustalony czas działania. e.g four years life-span
4. Są poprawieni względem ludzi, czyli mogą pracować np: w niesprzyjających dla zwykłego człowieka warunkach.
A różnice:
1. Replikanci są naszą poprawioną genetycznie imitacją. Trudno tutaj nawet powiedzieć, że są poprawieni genetycznie. Gdyby tak było Voight-Kampff nie byłby potrzebny. Wystarczy pobrać delikwentowi probkę krwi i zbadać. Replikanci moim zdaniem byli dalece bardziej wyszukaną technologią poprawy ludzkiego organizmu.
Natomiast adroid jest w moim mniemaniu jedynie zewnętrznie podobny do człowieka - może być wręcz identyczny. Jego wnętrze to natomiast w pelni sztuczny twór biotechnologii.
2. Replikaci (model nexus6) miał możliwość rozwoju swojej osobowości oraz swoich emotional responses
.
Tyle na szybko przychodzi mi do głowy.
Jeśli chodzi o podobieństwa do książki to trudno mi się wypowiedzień. Posiadam i czytałem spory kawał czasu temu oryginał Dicka. Przeczytam jeszcze raz i się wypowiem.
Jeśli chodzi o człowieczeństwo Ricka to zdecydowanie opowiadam się za tym, że jest człowiekiem. Sporo czytałem kiedyś wypowiedzi na jakimś amerykańskim forum na ten temat. Zwolenników i przeciwników tej teorii jest prawie po równo. Ja przyzwyczaiłem się do tego, że jest człowiekiem. Mam mocne argumenty za i słabe przeciw. Nie wiem czy jest to jednakże właściwe forum na taką dyskusję. Więc nie rozwijam tematu.