Socrates o ile rozumiem adresował do indywiduum zwanego Pastorem. Ten ostatni z kolei posługuje się jakąś zawężoną definicją sf, która prawdopodobnie obejmuje wyłącznie dzieła zawierające jakieś obrazki w stylu techno czy tez jego ukochanego cyberpunka.
Szkoda to wielka. Tak naprawdę szkoda po prostu, że człowiek ten (zwany Pastorem) kieruje się, jak widać, wyłącznie swoim gustem, lecz zamiast się do tego przyznać używa terminologii opartej na tożsamości:
coś mi się podoba <=> coś jest SF
coś mi się nie podoba <=> to nie jest prawdziwe SF! .
W drugim przypadku ( to nie jest prawdziwe SF !) używa, miast uzasadniać, zwrotów w tym kontekście obelżywych, jak ,,bajka'' itp.
To zachowanie godne najwyższej krytyki.
Nie rozumiem bowiem, jak można np. ,,Diunę'' odradzać, a polecać ,,Piąty Element''. Oba filmy mają z nauką niewiele wspólnego (także człon ,,science'' odnosi się do nich słabo - bowiem w obu przypadkach mamy do czynienia z faktami z punktu widzenia nauki wysoce nieprawdopodobnymi:
-podróże nadprzestrzenne, istnienie ,,nawigatorów'' istnienie ,,przyprawy'' (jako jednej substancji działającej na wszystkie gatunki), i kilka innych rzeczy.
(DIUNA)
-podróże nadprzestrzenne, możliwość regeneracji organizmu z kilku części DNA w trakcie kilkudizesięciu sekund; istnienie ,,nadprzyrodzonych'' sił.
(PIĄTY ELEMENT)
Niemniej w obu przypadkach uważam te filmy za bardzo dobre.
W pierwszym (DIUNA) mamy do czynienia z wizją swiata opartą oczywiście na fikcjach (stąd balans między ,,science'' a ,,fiction'' przesuwa się w stronę fiction) ale równoważone jest to przez bardzo realistyczną (science) wizję struktury społecznej, zależności ekonomicznych, politycznych. Jest to więc SF ,,pełnom gembom''.
W drugim przypadku (PIĄTY ELEMENT) mamy film pełen prawie magicznych zjawisk, niemniej po raz kolejny osadzony w dosyć spójnej, i co najważniejsze bardzo humorystycznej rzeczywistości (elementy komedii). Powoduje to, że widz nabiera koniecznego w takich przypadkach dystansu (konieczne przy balansie science:fiction~30:70) i świetnie się bawi. Ponadto film zawiera pewne, coprawda dla widza dorosłego raczej banalne, niemniej szczerze przedstawione przesłania moralne.
Jak widać oba filmy przedstawiają się jako dzieła pozbawione wybitnego nowatorstwa, nie są to dzieła rewolucyjne, nie stanowią początku odmiennych gatunków. Mimo to nie wszystkie filmy muszą być przełomowe! Są to filmy po prostu nie najgorsze. Można zatem z całą stanowczością stwierdzić, że wybór jednego z nich do polecenia a drugiego do odrzucenia (i zelżenia) nie może być poparty niczym więcej niż tylko gustem.
Tak właśnie postępuje obywatel Pastor przyjmując dodatkowo swoje niskich lotów wywody za jedyną słuszną prawde - tak bowiem można wnioskować z tonu wypowiedzi. Pastor wydaje się niemalże obrażony tym, że ktoś może być wielbicielem np. ,,Diuny''.
Za to ,,be'' nie jest cały ,,cyberpunk''.
Jest to zachowanie niegodne forum dyskusyjnego; lecz pasujące raczej do forum obelgowego, jeśli takowe istnieją.