28
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Cetarian dnia Stycznia 13, 2025, 01:59:07 am »
Zacytowałem fragment wywiadu, który pochodzi z książki wydanej po polsku w Polsce. Jest to drugie wydanie, czyli że pierwsze jakoś tam się rozeszło, chociaż na pewno nie był to bestseller.
To wydanie drugie rozszerzone, nie wiem, czy wywiad z Rottensteinerem był już w wydaniu pierwszym. To drugie ukazało się w 2016 roku, czyli mniej więcej w tym samym czasie, kiedy „Zagłada i gwiazdy” Gajewskiej. Ludzi, którzy pisali w Polsce o Lemie nie było chyba tak wielu. Wydaje mi się, że raczej kilku niż kilkunastu, więc przejrzenie ich książek nie byłoby dla biograf/a/ki jakoś specjalnie czasochłonne.
A książki Oramusa nie trzeba było nawet czytać, wystarczyło przeczytać spis treści. Załóżmy, że Gajewska nie była zainteresowana tym, co Oramus miał do powiedzenia na temat twórczości Lema. Opublikował jednak wywiad z jedynym znanym z nazwiska agentem Lema, który we fragmencie, cytowanym wcześniej, wskazał, że przyczynił się do zawarcia umów na łącznie około 4 miliony egzemplarzy książek Lema, a współpraca trwała długo, chyba ze dwie dekady, więc sądzę, że relacja pisarza z agentem i to w takiej specyficznej sytuacji pisarza z prl-u z ograniczoną możliwością kontaktowania się z Zachodem, jest ciekawa i ważna dla jego drogi życiowo-zawodowej.
Nie wiem, jak często autorzy się procesują ze swoimi agentami, pewnie się to zdarza, ale jednak nie są to wydarzenia kompletnie banalne, a z drugiej strony nie jest to coś okropnie wstydliwego. Lem nie przejechał zakonnicy w ciąży na pasach przy czerwonym świetle i po pijaku. Miał spór z Rottensteinerem, wytoczył mu proces, który przegrał, zapłacił koszty sądowe i tyle.
Pominięcie tego świadome byłoby moim zdaniem nieetyczne. A przegapienie nie wystawia Gajewskiej najlepszego świadectwa, zwłaszcza w świetle tego, o czym napisałem wcześniej, że chwaliła się swoją pracowitością.