Dzięki LA.
Chociaż miałam na myśli statystyki wcześniejsze - to jest z lat 70/80 - by móc je porównać z tymi po 86.
Przynajmniej okazało się, że to prawda - owe 200 tys.
nie widać jednak znaczącej różnicy we wskaźnikach statystycznych dla Białorusi i Rosji oraz Ukrainy.
Chyba w całym Sojuzie było przyzwolenie na aborcję i traktowanie jej jako środka antykoncepcyjnego (aborcja "na życzenie"). Stąd brak dramatycznych różnic jest chyba tego potwierdzeniem.
Natomiast rozjazd późniejszy na pewno jest uwarunkowany sytuacją polityczną - rozpadem Sojuzu i naciskiem na Białoruś by zmieniła prawo - ograniczono to: "z przyczyn społecznych".
W roku 2018 odnotowano 23,3 tys. aborcji. 20% od tej liczby wynosi z grubsza 4..4,5 tys. poronień. To dużo czy mało, biorąc pod uwagę ogólną liczbę porodów w tym samym roku – ca. 93 tys.? Czy to czasem nie odległe skutki promieniowania?
2018? W jakim wieku - średnio - są te kobiety?
Bo pokolenie dziewczynek urodzone w czasookolicy katastrofy ma teraz około 30-34 lat.
Te, które miały kilka lat w 1986 są już w okolicach i po 40 - więc trudno by tu mówić o jednoznacznych przyczynach, bo wkracza wiek.
Myślę, że to akurat bardzo trudno powiązać. Poza tym trzeba by mieć więcej danych np. w którym tygodniu te poronienia? Wiek kobiet? Miejsce urodzenia, pobytu itp.
Aleksander Riewalski - historyk - w książce monologuje o ludziach w Rosji i wierze...o życiu w strachu - ale całkiem na marginesie jego rozważań rzuca zdanie: Niedawno w gazetach napisano, że w dziewiędziesiatym trzecim roku tylko na Białorusi kobiety usunęły dwieście tysięcy ciąż. Główna przyczyna - Czarnobyl.
Co mi przypomniało, że Białoruś od lat przoduje w tej dziedzinie - nawet ogłaszano "Tydzień bez aborcji". Na ile można to wiązać z Czarnobylem, a na ile z polityką aborcyjną w całym sowieckim obozie?
Wiązać z Czarnobylem, ale jak? Np. czy to nie jest powód, a w zasadzie uzasadnienie zastępcze? Tzn. czy nie najłatwiej "na Czarnobyl"?
Oczywiście, że może to być powód zastępczy - raczej forma usprawiedliwienie, bo akurat na Białorusi nie trzeba było niczego przez lata uzasadniać - to: "na życzenie".
U Aleksijewicz powtarza się: z sugestii lekarza, z nacisków lekarza, gdy kobieta była zaciążona w trakcie katastrofy i pochodziła z wiadomego terenu.
Na prawie wszystkich polskich stronach omawiających linkowany przez Ciebie raport - pojawia się tekst o tysiącach (wyborcza z wykrzyknikiem podaje 100 tys.) aborcji na Białorusi. Ze strachu. Niepotrzebnych.
A mnie tylko nachodzi pytanie: skoro tych aborcji było tyle tysięcy - na przestrzeni lat ponad milion - skąd wiadomo, że te płody były zdrowe? Czy jakiś odsetek był chory? ktoś robił badania prenatalne przed aborcją, że wie iż te przypadki były bezzasadne?
Jak wiązać? Tylko tak, że taka masowa ingerencja w narodziny na pewno pogłębia niewiedzę co do stanu faktycznego zachorowań i co do kompletności statystyk.
Psss...oj...wszystko na tacy podane w wikipedii - tylko tabelkę trzeba rozwinąć.
Aborcja od lat 60 utrzymywała się na tam na wysokim poziomie. Blisko 200 tys.
Rekordowe lata to lata 1989-1993.
Łącznie 1 216 362 aborcji (w tym poronień nie wiadomo ile).
Zarazem od 1993 notują ujemny przyrost naturalny.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Demografia_Bia%C5%82orusi