Widziałem dzisiaj film
The Island (Wyspa). Występuje w nim m.in. Ewan McGregor. a
Film opowiada o olbrzymim zakładzie, w którym produkuje się klony (klony milionerów, których było stać na zapłacenie za to), służą one do transplantacji etc. Wychodowane klony, świadomi, normalni ludzie - są zabijani, gdy pojawia się zapotrzebowanie na organy. Oczywiście, cała kolonia (kilka tysięcy klonów) zyje w totalitarnie zarządzanym podziemnym mieście, gdzie nadzorcy wmówili im bajkę (vide Seksmisja), że cała Ziemia jest skażona i tylko oni przeżyli wielką jej zagładę. Aby wytłumaczyć zniknięcia zabijanych współtowarzyszy, wymyślają bajeczkę - taką, że na Ziemi jest jeszcze tylko jedno miejsce nieskażone, gdzie można żyć - jest to tzw. tytułowa Wyspa. Codziennie prawie w mieście odbywa się tzw. loteria - wylosowany ma prawo przenieść się na wyspę (nikt go nigdy więcej nie spotyka, bowiem w rzeczywistości jest potajemnie zabijany a jego organy idą w ruch).
I tak żyje się ludziom owym; aż pewnego dnia coś zaczyna się psuć

Pomysł na film całkiem dobry, początek filmu nawet mocny (pokazanie miasta etc.) rzekłbym nawet że bez zupełnie zepsutej końcówki mielibyśmy mocny film. ALE niestety reżyserem okazał się człowiek odpowiedzialny za takie cuda jak Pearl Harbour czy Twierdzę, a zatem domyślamy się już, że w końcu w filmie pojawia się nieco kichy, akcji robionej zupełnie bez potrzeby, sceny trywialnie komiczne, jak Evan McGregor gryzący palce swojego własnego klona w ramach walki z nim w pędzącym futurystycznymi ulicami LA samochodzie; oraz oczywiście - scena łóżkowa. Oraz, ma się rozumieć, tona innej tandety. Niemniej nie jest to film banalny, tym bardziej, że przecież - takie rzeczy można robić już teraz.
(Nie wszystkie - wciśnięto tam kit, że klon można wychodować w rok od razu do postaci dorosłej etc., podobnie jak w "6tym dniu" z Arnoldem; oraz moment, w którym śmiałem się na głos - zerżnięta żywcem z
Blade Runnera scena, w której jeden facet tłumaczy kobiecie-klonowi, że jej wspomnienia z dzieciństwa to po prostu 'memory implants'. (Każdy kto widział
Blade Runnera wie o co chodzi)).
Aha, apropo Ghost in The Shell mam jeszcze pytanie do
dzi : skąd się wzięła nazwa gynoid i czemu akurat tak się owe zabawki zwą (jakoś mi umknęło).