Andre Breton to nie jakiś tam lecz główny ideolog surrealizmu, jak pamiętam, to może dlatego właśnie on.
A że jednocześnie był, jak piszesz, komuszkiem z przekonań. Sartre też, i wielu innych "kawiarnianych Francuzików".
To o tyle bez znaczenia, że Solaris nie jest o polityce.
Komunistów było wielu a "wymyślił" surrealizm jeden.
Faktycznie, planetę Solaris można potraktować jak symbol czegoś niezgłębionego wewnątrz nas, z czym się trudno nam skontaktować, bo Ono mówi własnym językiem, do którego nie umiemy dotrzeć czy raczej w ogóle nie używa języka w powszechnym rozumieniu. Odzywa się kiedy chce i jak chce, jest jak marzenie senne (tak wyglądają twory Planety) a może człowieka wchłonąć; no i jest rodzaju żeńskiego 
Dawniej mówiono: "psychologia głębi"
Solaris nie musi więc być jakąś wielką inteligencją.
"Małpowanie" to objaw dość prymitywnego etapu rozwoju lub dzieciństwa - może Solaris jest niemowlęciem.
To wszystko, być może, jest, zresztą, w książce... nie pamiętam... dawno czytałem.
Wiesz, ja bardzo sie ciesze, ze "Solaris" nie jest o polityce, ale co wobec tego powiesz o kartoflisku z Podrozy 25 i "The Potato Eaters" Van Gogh'a.

Wiem, wiem, z miejsca wypiszesz mi recepte, albo co gorsze wysmarujesz zolta przepustke

. Zarty na bok. Chodzi mi o to, ze surrealizm w malarstwie mogl przenikac i przenikal do surrealizmu w literaturze i odwrotnie, czego przykladem byla awangarda francuzka wlasnie, oba gatunki wspieraly sie wyraznie, artysci wymieniali sie doswiadczeniem, powstawaly nowe pomysly, wizje, technika malarska, dlaczego wobec tego Lem, ktorego wyobrazni moze mu kazdy pozazdroscic, albo wrecz grzebac w niej lyzeczka, by wydobyc z niej soczysty miaz, nie zaczerpnal inspiracji wlasnie z surrealizmu francuzkiego i Andre Breton'a. Stad moje pytanie, dlaczego wlasnie Breton, dlaczego nie rownie utalentowany Lorca [zeby pozostac w srodowisku literackim], dlaczego wlasnie ten komuch.?