Hmm, probuje sobie wyobrazic jak by to dzisiaj wygladalo.
Wrocila by wyprawa (na 10 osob 7 Amerykanow, Japonczyk, Rosjanin i byc moze ktos z Chin ewentualnie, albo jakis Europejczyk), wyjasniliby sytuacje i jak zareagowala by ludzkosc? Tak, jak na wszystko, co daleko i jeszcze dodatkowo nie w naszym gatunku sie dziejace. "No chcielismy zaprowadzic demokracje (najpierw po dobroci, jak sie nie dalo, to jak ze wszystkimi w historii - zbombardowalismy terrorystow, czyli najpierw rozwalilismy im ksiezyc a pozniej cala planete) i nie wyszlo". Na Ziemi by stwierdzono, ze ekspedycja to i tak sukces, bo okazalo sie, ze zycie poza Ziemia moze istniec, ze sa jakies cywilizacje we wszechswiecie, tylko nie wszystkie przyjazne i tyle.
Badzmy realistami - jak sie bombarduje Irak, to przynajmniej wiadomo, ze ludzi i widac wszystko w CNN, jak rakiety leca i w ogole. A tam to tylko sucha relacja. Irakiem jakas tam Ochojska sie czasem przejmie i wysle kontener z pomoca, a tam? Co to kogo obchodzi?
Blizej nas bestialsko morduje sie zwierzeta, wkrapla im mydlo do oczu, zeby zobaczyc przy jakim stezeniu srodka chemicznego nastapi uszkodzenie i wyprawia pod naszymi nosami rzeczy nie do pomyslenia przez zdrowa jednostke i malo to kogo obchodzi.
Wiekszosci osob potrzebna jest lodowka z piwem i telewizor HD Ready z dekoderem Polsat sport. Paru filozofow by przedyskutowalo temat, Arago by rozpoczal dyskusje no i tyle.