Niekoniecznie osoba otwierająca dyskusję musi ją zamykać.
Moje zdanie na temat przyczyn fiaska ekspedycji opisanych w książce traktującej o fiasku ekspedycji pt.
Fiasko wyraziłam już poprzednio dość zdecydowanie...
Co do mojej opinii na temat Kwintan i losów ich cywilizacji:
1. zakładam, że musieli choć na tyle przypominać ludzi, że jesteśmy w stanie w jakiś sposób pojąć ich historię, motywy itp. Nie mówię, że w stopniu zupełnym, ale jeżeli nie jesteśmy pojąć ich wcale, to mamy kolejne
Solaris i wariację na temat "jak człowiek w każdym przejawie Kosmosu widzi tylko siebie i nie umie poza siebie wyjść"
2. uważam, że założenie nr 1. dość mocno wspiera fakt, że jednak ludzie się z nimi dogadali. Nawet jeżeli to nie byli sami Kwintanie, ale ich przedstawiciele-roboty, to został uzgodniony jakiś słownik pojęć, który pozwolił określić: daty, miejsca, warunki (jeżeli wy nam ciach, to my wam bach-bach), zdefiniować kto jest silniejszy (przy czym pojęcie siły też jest wspólne i opiera się na idei militarnej, nie było tak, że jedni mówią: mamy większe bomby, a drudzy: nasze pierogi nadziewamy jagodami) - więc ta platforma porozumienia okazuje się być dość szeroka. Obie strony też stosują WSPÓLNĄ matematykę, fizykę i wydają się mieć wspólne pojęcie podstępu, walki, takich abstrakcji jak: gra, wygrany, przegrany
3. zakładam, że Kwintanie nie byli z natury "roślinni" (tzn - mogli się poruszać, mogli manipulować materią - w końcu siła woli pocisków nie zrobili, mieli inne cele niż tylko zdobycie pożywienia i przeżycie na poziomie wegetacji) - to założenie powoduje, że stają się podobni
4. kiedy już osiągnęli jakiś tam stopień postępu i postanowili "oddać się w opiekę" maszynom, to ich "wtórna" ewolucja do poziomu roślinek mogła przebiegać dużo szybciej niż naturalna, będąc wspomagana przez wytwory ich cywilizacji
Czy cywilizacja Kwintan zabrnęła w ślepą uliczkę? Pytanie raczej filozoficzne, dotyczące wartości. O ile łatwo powiedzieć, że cywilizacja, która doprowadziła do autodestrukcji jest przegrana, to trudno określić wygraną. Jeżeli w czyimś ujęciu wygraną będzie długie trwanie bez zmian (jak choćby w starożytnych Chinach), to może ich homeostaza była - do przylotu naszych dzielnych rycerzy - wygraną. Jeżeli za wygraną uznać ciągły rozwój, to chyba przegrali... Ale po pierwsze: czy ewolucja gatunku w inny to wygrana tego gatunku? Przecież go już nie będzie. A po drugie: nie mamy wiedzy o tym, czy to był trwały stan na Kwincie, może był to tylko chwilowy kryzys, jakby kokon dla poczwarki...
Dyskusji proponuję nie zamykać ostatecznie, mimo obecnego zniechęcenia, jeżeli komuś coś przyjdzie do głowy i napisze, to chętnie przeczytam
Tak na marginesie:
Q ty specjalnie takie cytaty wrzucasz, żeby mnie rozśmieszyć?
Od wielu dziesiątków lat zespoły ludzi badały Żonglerów Wzorów. Ludzie pływający w morzu Żonglerów byli w stanie nawiązać stosunki z tym organizmem. Jak twierdzili, przypominało to obcowanie z rozumnymi glonami.
David Brin, "Słoneczny Nurek"
Jak rozumiem, ci ludzie mieli wcześniej kontakt, przepraszam,
obcowali z glonami, zarówno rozumnymi, jak i nierozumnymi i potrafili dokładnie powiedzieć, na czym polega to podobieństwo