WHO (why?) - sunie jak żaglówka pod wiatr. Ostro halsuje i właśnie wykonała zwrot przez sztag 
Tylko pytanie się pojawia - od kogo zaraziło się tylu górników, skoro nie od siebie?
W tym kursie klei się jeszcze mniej.
Czy może testy kiepskie? Były wobec nich zastrzeżenia.
Cza odmrażać, wakacje za pasem, loty wznawiają...przygotować jesień - to i zwrot.
Mnie dodatkowo rozłożyło zdanie, że rzadko zarażają osoby zdrowe...no, ba - chore to łatwiej zarazić...a te zachorzały przez zwiastowanie.
Mam wrażenie, że WHO zamiast przyznać, że wirus nie jest tak śmiertelny jak zapowiadali (bo 80% bez objawów), odwraca kota ogonem i podsuwa idiotyczne rozwiązanie, że tak trudno go załapać. Kiedy masowe testy, punktowe pokazują, że wręcz przeciwnie: łatwo, ale szkód masowo nie czyni.
Poza tym górnicy czasem wychodzą na powierzchnię i prowadzą normalne życie;)
To zadam głupsze pytanie - dlaczego aż tylu się nie zaraziło? 
Albo czy trafili w punkt z testem albo albo albo...albo czy przechorowali wcześniej?
Ponad 30 tys. gryp w styczniu/lutym na Śląsku - to te zgłoszone do lekarza. Tutaj umacnia się przekonanie - niezależne od wykształcenia - że część z tego mogla być koronką.
Już pisałam o tym kiedyś - zdziesiątkowane szkoły i przedszkola, urzędy. Tego już nikt nie sprawdzi. Testów nie było.
Po prostu na Śląsku praktyka nie gra z teorią.
Na marginesie - w Polsce jest 27668 zachorowań - z tego 10156 na Śląsku (a 5 tys. to kopalnie). Szpitale powinny być zapchane po ostatnie kokardki - tymczasem poniżej 1% górników trafiło do szpitala, bo około 30.
Mam wrażenie, że WHO zamiast przyznać, że wirus nie jest tak śmiertelny jak zapowiadali (bo 80% bez objawów)
Tu trzeba być ostrożnym, bo wracamy, kto jest chory, w tym wypadku dla WHO. Wracamy do pytania, czego dotyczy śmiertelność (np. oklepanej przeze mnie grypy) - tych co poszli do lekarza zapewne. Więc normalnie nikt by nie wiedział o tych 80 % wypadków, gdyby nie testy, więc od czego liczymy stopę zejść? Jeśli bezobjawowi nie zarażają, czy w każdym razie w nikłym stopniu tak, jak objawowi, to wpływa to również na zaraźliwość - bo jeśli odnieść śmiertelność do o 4/5 mniejszej liczby zarażających, to jeden człowiek zaraża znacznie więcej osób i choroba nagle się staje bardziej zaraźliwa i bardziej śmiertelna itd. Czyli wracamy do pytania, co jest co w statystykach.
Jasne - ciągle o tym klepię - że gdyby nie testy i zliczanie bezobjawowych to moglibyśmy dostać paranoiczny wynik prawie 100% śmiertelności. Nawet żartowałam, że śmiertelność przekroczyłaby zachorowalność - tak by pewnie było w Belgii, która zliczała zgony bez testów.
W statystykach jest bałagan. Nie wiem czy do odkręcenia czy raczej kręcenia - w zależności od punktu widzenia statystyczna kołderka będzie naciągana w różne strony.
Inaczej - 10156 chorych na Sląsku - jeśli z objawami jest 20% to 2031 - zmarło 252 czyli 12%.
Dane dotyczące zgonów pokazują grupę 70+ z chorobami innymi - pytanie jaka jest śmiertelność w tej grupie - w stosunku do reszty populacji - w normalnych warunkach.
A może to nie ma znaczenia. Nie wiem. Ale powtarzam: Śląska praktyka ostatnich miesięcy ma się nijak do zmiennych teorii głoszonych przez WHO.
Nie wiem...ale w takim tropie to ludzie z małopolskiego i śląskiego powinni być zdziesiątkowani.
Bez przesady, cały czas mowa o zwiększonym ryzyku a nie o jakimś mechanizmie stricte deterministycznym. Ale czy właśnie śląskie przypadkiem nie przoduje w liczbie zgonów per 100 tys. mieszkańców w związku z chorobami układu krążenia?
Ok, napisałam, że nie neguję wpływu zanieczyszczenia powietrza na zdrowie i zgony - z tym w ogóle nie dyskutuję, bo się zgadzam.
Wieloletnia ekspozycja na zanieczyszczenia musi się odbić w strukturze zachorowań.
Ale na rozwój tych chorób ma wpływ również styl życia - praca fizyczna, alkohol, brak aktywności fizycznej, zła dieta, otyłość, papierosy.
"Zwiększone ryzyko" - jasne.
To:
Wiemy, jak zanieczyszczone powietrze zabija. Badając wpływ pyłów zawieszonych na rozwój nowotworów, Amerykańskie Towarzystwo Onkologiczne przypadkiem odkryło, że wzrost zanieczyszczenia w dłuższych okresach sprzyja nowotworom, ale niemal natychmiast powoduje zgony na zawał serca, udar mózgu, zatory płuc.
Natychmiast czyli?
W ciągu 48 godzin....dyskusyjne.
Chorujący turyści - bez szans.