Albo i nie tak dobrze...
https://www.wprost.pl/swiat/10313087/w-szwecji-znacznie-wzrosla-liczba-ofiar-koronawirusa-to-efekt-dokladnosci.html
https://www.gazetaprawna.pl/amp/1467686,szwecja-znacznie-wzrosla-liczba-ofiar-koronawirusa-rzad-chce-wiecej-wladzy.html
Nic zresztą dziwnego, biorąc pod uwagę przeszło 800 000 muzulmanów-uchodźców, zamieszkałych w kraju. Czyli 8,1% całej ludności. To spora liczba.
https://www.o2.pl/artykul/szwecja-mocne-uderzenie-w-muzulmanow-to-dopiero-poczatek-6458358970431617aNie wątpię ani przez sekundę, iż tamta publika ma wszystkie apeli rządu do zachowania środków ostrożności głęboko w... gdzieś

Coś krotochwilnego, ale też coś tam mówiącego o klimacie czasów obecnych:
https://ksiazki.wp.pl/jk-rowling-miala-objawy-koronawirusa-znalazla-pomocna-metode-w-walce-z-choroba-6497302196258433a

A czemuż to szanowny pan lekarz.nie zalecił małżonce zrobić test na koroniaka, zamiast zajmować się bzdurami?

Głos w dyskusji - co potem?
W mojej opinii całkiem ciekawy, choć okładka wygląda jak wywiad z wróżką. Tak zresztą myślałem i raczej z powodów perwersyjnych zajrzałem głębiej...tylu ekspertów już się wypowiedziało, a co na to wszystko wróżki?
Ale ta wróżka, nieco inna.
https://noizz.pl/opinie/zuzanna-skalska-swiat-po-koronawirusie-bedzie-jak-polska-lat-90/rybmzvr
Pytanie następne - po co nam globalizacja? Moim zdaniem nastąpi ogromny powrót do lokalnej gospodarki. W firmach już o tym się dyskutuje, bo w tym momencie znacznie łatwiej jest tym, którzy mają dostawców i klientów w promieniu maksymalnie kilkuset kilometrów. Oczywiście świat przez to wyhamuje, ale może tak powinno być. Świetnie ujął to wspomniany już wcześniej belgijski ekonomista Gert Noels, który w książce pt. "Gigantyzm" napisał, że "przyszłość będzie mniejsza, wolniejsza i bardziej ludzka".
/.../
Firmy będą musiały już zawsze brać pod uwagę odległość od swoich potencjalnych dostawców. Prawdopodobnie to, czy jesteś nie dalej niż 200 km od nich, stanie się nawet jednym z najważniejszych determinantów wyboru. Być może trzeba będzie uzyskiwać specjalne pozwolenia, jeżeli będzie się chciało mieć dostawców z bardzo daleka.Hm. Nie jestem ekonomistą, nie potrafię objąć rozumkiem wszystkich konsekwencji takiego podejścia. A czy powrót do lokalnej gospodarki w praktyce nie będzie oznaczał zapaści gospodarki?
Dostawców nie dalej niż 200 km na ogół mogą mieć jedynie drobne przedsiębiorstwa – sklep spożywczy, kawiarenka, warsztat szewski. A jak w takich warunkach prowadzić działalność, dajmy na to, zakładów produkcji pasażerskich samolotów?
No dobra, z samolotów rezygnujemy. Precz z turystyką. A co z elektroenergetyką? Co z produkcją na dużą skalę maszyn i sztucznych nawozów dla rolnictwa? A paliwo i inne ropopochodne? Może nie produkować? Wtedy niedługo zapanuje głód.
Jest nas przecież 7 miliardów. Z dużym ogonkiem. Bez przemysłu, bez powiązań gospodarczych, w tym międzynarodowych, bez importu i eksportu taką bandę nie da się po prostu wyżywić.
Albo – jako alternatywa – powrót do „złotego miliardu”. Wówczas rzeczywiście "przyszłość będzie mniejsza, wolniejsza i bardziej ludzka". Niech jednak każdy sam sobie wyobrazi, co taki powrót znaczy w praktyce...
Generalnie świat po epidemii będzie jak Polska w latach 90. To jest idealna analogia. Stary system się skończył i nie wiadomo, co dalej. Przypomnij sobie, co się wtedy działo, totalny chaos i tzw. wolna amerykanka. Teraz też tak będzie, bo dotychczasowe reguły przestały działać, a nowych jeszcze nie ma.Taaa... reasumując: lepiej na razie nie zaglądać w oczekującą nas świetlaną przyszłość.
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie.
Co to będzie, co to będzie? 