Jeszcze dodaj info, że we Włoszech zgonów jest mniej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.
Właśnie problem jest taki, że znikomy procent to są dziesiątki tysięcy....
Tak jest, Smoku. Zdaje się, już o tym pisaliśmy:
https://forum.lem.pl/index.php?topic=1974.msg80607#msg80607Cóż... Nie tak wielka śmiertelność procentowa w skali całej grupy zarażonych nie musi rozkładać się równomiernie. Jednym słowem mogą być regiony gdzie umrą jednostki (albo i nikt z zainfekowanych nie zejdzie) i miejsca - wspominane już szpitale i hospicja, ale i np. obszary nędzy (czy relatywnej nędzy), których mieszkańcy nie mają warunków do spokojnego wychodzenia z choroby (co z automatu i śmiertelność poza grupami ryzyka podniesie), gdzie zgonów będzie znaczące zagęszczenie, co zaowocuje malowniczą makabrą, o której mówisz.
Nie można też zapominać o dyskutowanym już hipotetycznym czynniku możliwej większej genetycznej podatności pewnych grup etnicznych na wiadomego wirusa - a w NY mają b. dużą populację o włoskich korzeniach:
https://en.wikipedia.org/wiki/Italian_Americans_in_New_York_City
I również niemałą - o hiszpańskich:
https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_U.S._states_by_Hispanic_and_Latino_population
Poza tym. p. radny może histeryzować.
Cóż, trudno się z Tobą nie zgodzić, Q.
Może czynniki genetyczne rzeczywiście odgrywają jakąś rolę w zapadalności/umieralności na koroniaka. Choć, moim zdaniem, zasadnicze znaczenie ma nie tyle genetyka, co charakterystyczny sposób zachowywania się obywateli niektórych krajów. Tradycyjne dla południowców uściski, pocałunki przy spotkaniu itd. Do tegoż czytałem gdzieś, iż komfortowa odległość podzas rozmowy
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dystanse_personalnew krajach latynoskich jest znacznie mniejsza, niż, dajmy na to, w anglosaskich. Ten fakt, w połączeniu ze włoskim zwyczajem drzeć gębę w trakcie rozmowy, prawdopodobnie ułatwia zakażenie drogą kropelkową.
Nie mówiąc o abstrakcyjnych pomysłach władz - by zwłokami odstraszać ludzi od wyjścia z domu.
Właśnie!
Może powiem teraz rzecz okropną, ale poniekąd uważam te wozy z trupami na ulicach miast i masowe groby w parkach za słuszny pomysł. Taka sobie swoista agitacja poglądowa. Jak najbardziej skuteczna, gdy chcesz zmusić lekkomyślnych makaroniarzy i
tępych niggerów „alternatywnie uzdolnionych” afroamerykanów do przestrzegania kwarantanny.
Dobrze jest Szwedom.
„Strategia Szwecji, jak twierdzą przedstawiciele rządu, opiera się na zdrowym rozsądku obywateli. Ich zdaniem Szwedzi są na tyle rozsądni, że zachowają zasady bezpieczeństwa z własnej woli, bez konieczności narzucania ich przepisami”.Cytat z już linkowanego artykułu
https://niezalezna.pl/321739-lewicowy-rzad-szwecji-stawia-na-swoim-w-walce-z-epidemia-zrobimy-to-inaczej-niz-reszta-europyMoim zdaniem, niebezpieczeństwo jest realne, i nie należy je lekceważyć.
Dr Dave Price, pulmonolog, pracujący z pacjentami chorymi na covid w jednym ze szpitali Nowego Jorku, dzieli się swoimi myślami o koronawirusie oraz udziela kilka prostych rad, przestreganie których, jego zdaniem, obniża ryzyko zakażenia o 99,9%:
https://cornellsun.com/2020/04/01/in-viral-video-weill-cornell-physician-dispels-rumors-and-provides-practical-tips-for-covid-19-pandemic/