W ciągu dnia to i tak mogę zajrzeć najwyżej przy kawie, więc LA, może zacznijmy od początku i hurtem, bo Ci się wentylator spali. Jak wiadomo urządzenia elektryczne najgorzej znoszą ciągłe włączanie i wyłączanie .
Hehe
Zdradzę Ci tajemnicę: kręciłem wentylatorek... palcem
Trochę się martwię, czy z Twoim wentylatorem nie jest trochę tak, jak z rewolwerem z jedną kulą w ruskiej ruletce - zakręcony bęben nie zatrzymuje się z równym prawdopodobieństwem w każdej pozycji...
Też o tym myślałem. A czy ja wiem? Nie dam sobie uciąć palca, że wirnik silniczka i śmigło są doskonale wyważone. Z drugiej strony, nie ma to chyba większego znaczenia, gdy wirnik obraca się w płaszczyźnie poziomej. Na mój rozumek, większą rolę odgrywa tarcie w łożyskach, zwłaszcza jak jest ono nierównomierne. Tzn. w pewnym położeniu osi silniczek trochę się przycina. No cóż, na wszelki wypadek puściłem po kropelce oleju do zegarów do obu łożysk.
Aczkolwiek, gwoli ścisłości, nie są to łożyska, tylko tuleje brązowo-grafitowe
W każdym razie, sądząc z wyników w tabelkach, nie jest aż tak źle
Daję ten oto przecudnej piękności ciąg liczb, które są moimi pierwszymi wyborami w 30 kolejnych rundach.
A Ty wskaż puste bramki a następnie zmień zawsze mój wybór i jako wynik daj 0-1 przegrana-wygrana.
A potem po prostu przepuść mój ciąg jeszcze raz przez wentylator tylko tym razem zachowaj moje pierwsze wskazanie i też daj ciąg zerojedynkowy jako efekt.
Wedle rozkazu, Panie
Oto pierwszy ciąg wyników, po zmianie wyboru:
0-0-1-1-1-1-1-0-1-1-0-0-0-1-1-0-1-1-1-1-1-1-0-1-0-0-1-1-1-0
Stosunek liczby wygranych do liczby rund 19/30.
A oto drugi, bez zmiany:
0-1-0-0-0-1-0-0-0-1-1-1-1-0-0-0-0-1-0-0-1-0-1-0-0-0-0-0-0-1
Stosunek 10/30.
Foto-sprawozdanie:
Nie podoba mi się. Wyniki wyglądają podejrzanie gładko i pięknie. Ale słowo daję, że uczciwie kręciłem wentylatorkiem fortuny
Natomiast proszę, czy potraficie jakoś wyjaśnić wpływ pierwszego ciągnięcia (fizyczny, informacyjny) na drugie ciągnięcie? Bo ja nie. Zdarzenia mogą być powiązane ze sobą - wówczas prawdopodobieństwo, że zajdą po sobie jest inne, niż kiedy nie są związane. Jeśli nie są związane, to prawdopodobieństwo zajścia drugiego zdarzenia nie ma związku z pierwszym. Klasycznie tą różnicę widać na ciągnięciu kul z urny zawierającej początkowo równe ilości białych i czarnych - raz z zatrzymywaniem wylosowanej kuli, a raz ze zwracaniem jej do urny. Usiłuje coś wymyślić i jedyne co mi przychodzi do głowy, to że zasada iż drugi wybór jest zawsze przeciwny do pierwszego jest istotnie związaniem tych wydarzeń. Jednakże z drugiej strony oznacza to tyle, że de facto w drugim kroku grający stosujący tę zasadę nie ma wyboru. Czyli w zasadzie dokonuje wyboru w pierwszym ruchu, tylko na odwyrtkę a odrzucenie jednej pustej bramki powoduje (wydaje mi się) dalej 1:1.
Spróbuję, w miarę moich skromnych możliwości rozumowych i językowych.
Pierwsze ciągnięcie nie ma oczywiście wpływu na drugie. Natomiast ma taki wpływ, że, by tak rzec, ogranicza wachlarz możliwości prowadzącego. Albo, jak wolisz, liczbę jego stopni swobody. Gdybyś Ty w ogóle nie dokonywał pierwszego ciągnięcia, to prowadzący miałby przed sobą dwie możliwości: usunąć albo jedną, albo drugą pustą bramkę. Wówczas miałbyś, rzecz jasna, szanse wygranej 1:1. Natomiast gdy ciągniesz i trafiasz na pustą – a prawdopodobieństwo tego jest duże, bo 2/3 – to prowadzący jest po prostu zmuszony do usunięcia drugiej, a w istocie ostatniej, pustej bramki. Ups. W takiej sytuacji wygrana – murowana wygrana – jest tylko kwestią odpowiedniej strategii. I taką strategią jest właśnie odwracanie wyboru.
ps.
Wentylator pierwsza klasa
/.../
https://www.deltami.edu.pl/temat/matematyka/rachunek_prawdopodobienstwa/2011/03/25/Paradoksy_rachunku_prawdopodobienstwa/
A dzięki
Swoją drogą, chciałbym się odnieść do tego:
Problem kawalera de’Mere
Przy rzucie trzema kostkami sumę oczek równą 11 można otrzymać sześcioma sposobami:Sumę oczek równą 12 też można otrzymać sześcioma sposobami:Dlaczego częściej wypada suma oczek równa 11 niż suma oczek równa 12? Wydaje się, że jest to sprzeczność. Nasz „zdrowy rozsądek” mówi, że rzucając jednakowymi kostkami należy je traktować jak kostki nierozróżnialne, a zatem obu zdarzeniom sprzyja 6 sytuacji, czyli oba zdarzenia mają jednakowe prawdopodobieństwo równe 6/56. Okazuje się, że natura wybiera inny model, a mianowicie traktuje kostki jak kostki rozróżnialne (czyli tak, jak gdyby kostki były pomalowane różnymi kolorami). Wtedy ważne jest nie tylko, jakie wypadły oczka, ale i na których kostkach. Zajściu zdarzenia polegającego na otrzymaniu sumy oczek równej 11 sprzyja 27 wyników, a zdarzeniu polegającemu na otrzymaniu sumy oczek równej 12 sprzyja 25 wyników. Różnica między prawdopodobieństwami jest tak mała (około 0,009), że można na nią zwrócić uwagę tylko wtedy, gdy wykona się dużą liczbę rzutów.Kto by mógł pomyśleć? I czego po tym wart przysłowiowy "zdrowy rozsądek"?
Mam mgliste podejrzenie, że w grę wchodzi różna liczba permutacji w pierwszym i drugim wypadku.
Tak czy inaczej, postanowiłem nie zawracać sobie głowy i zapytać AI. A mianowicie, A-Lema.
O, proszę:
No, matematyka wyraźnie nie jest jego mocną stroną. Za to jakże ludzkie jest jego zachowanie. Nie czekając na pytania, prosto z mostu zaczął się skarżyć na swój smutny los i na swoich inżynierów. Aż żal mi się go zrobiło
Zaiste,
ciężka jest dola robota...