Jako liberał uważam, że liceum dla perwersów powinno istnieć.
Dobra, cieszy, że choć +/- zgadzasz się z panem K. w kwestii diagnozy (czego nie rozumiem), nie zgadzasz się z nim w sprawie wniosków praktycznych mających z niej płynąć.
nikt normalny nie będzie tego czytał w podstawówce
No nie wiem... Pamiętam, że jak w '88 czy '89 ukazał się "Pamiętnik Fanny Hill" licealiści ukradkiem go czytywali, a bodaj jeszcze większe wzięcie miał w ostatnich klasach podstawówki, jak się słyszało.
Propozycje, z którymi się zapoznałem odpowiadają zaś obecnej linii ideowej marxizmu kulturowego. Patriarchalizm, oprezja kobiety, walka klas zastąpiona przez walkę płci.
Zgoda - w tym sensie, że ich dobór zdaje się wpasowywać w takie trendy. Przy czym - IMHO - to nie ma znaczenia. Solidna literatura pozostaje taką, niezależnie od tego z jakich pozycji jest pisana, albo jakie klucze interpretacyjne można jej dołożyć, a i czytelnik - choćby nieletni - swój rozum ma, i wyciągnie wnioski jakie zechce.
Drugim kryterium jest mania seksualna:
Bez przesadyzmu, sam opis seksu, choćby i dość... niecodziennego, to jeszcze nie mania. Chyba, że chcesz uznać również, iż Sienkiewicz miał obsesję na tle tortur (tu przypiekanie, tam na palik), a Dumas - przebijania ludzi szpadami...
Podobna linia ideowa jest właściwa dla protestantyzmu, tj może istnieć grupka wyznająca taką interpretację. Podobne popierniczenie nam jest jednak obce. Słusznie wskazuje red. Ziemkiewicz na brak spowiedzi tam i wynikające z tego konsekwencje dla kalwinizmu-prezbiterianizmu-neoprotestantyzmu-mormonizmu-etceteryzmu.
Że purytanizm generował perwersje
*, a mormonizm - poligamię, wiemy. Ale choć chciałbym wierzyć, że wychowanie w tradycji katolickiej na totalitaryzm impregnuje (w końcu wszyscy w cieniu tej tradycji wyrastamy, i ostatnio nawet redaktor Michnik
ciepłe słowa dla niej znalazł), niekoniecznie mogę, bo pamiętam co wyprawiał Ante Pavelić i jego ustasze
**, między którymi sporo księży było. Dlatego nie przecząc, iż nie wszystkie kraje/nacje stanowią równie łatwy łup dla totalitarystów (Niemcy z pruskim drylem, Rosja z wielowiekowymi tradycjami zamordyzmu, Chiny i Korea z boskim kultem władcy, wydają się glebą dość urodzajną dla takich
kwiatków; z kolei włoski faszyzm - mimo prężenia muskułów - okazał się raczej kabaretowo-dobroduszny w ostatecznym rachunku
***, i lokalny
genius loci musiał mieć na to wpływ), zgodzę się jednak z M.A., że - przynajmniej teoretycznie - w zasadzie wszędzie może im się udać zapanować jeśli się przyłożą.
* Zresztą ogólnie mało purytańscy byli ci purytanie:
https://digpodcast.org/2017/09/10/puritans-sex/** Nawiasem: jest niezła książka o tym:
https://www.degruyter.com/document/doi/10.1524/9783486703757/html*** Jeśli wierzyć poniższemu źródłu liczba jego ofiar śmiertelnych zamknie się w mniej niż 2 tysiącach, byli to głównie Słoweńcy:
https://kurierhistoryczny.pl/artykul/prawdziwy-faszyzm-czyli-wlochy-mussoliniego,498Sergiusz Piasecki się nie znajdzie na takiej liście lektur bo on się z nich śmieje, w sensie z grona pedagogicznego.
Nawet jeśli posądzasz - chwilowo pomijam czy słusznie - wspomniane grono pedagogiczne o
zaczadzenie ideologiczne godne Zubowa, to przeprowadzenie takiej analogii mam za chybione. To był jednak człowiek (a raczej symboliczny reprezentant całej grupy takich ludzi) pochodzący ze skrajnej biedy, mający b. ubogą (i zwykle fałszywą) wiedzę o świecie, w dodatku żyjący w wiecznym strachu,
pod batem, i tym samym - mimo swoich głupoty, prymitywizmu i zbrodni - godny (w sumie) współczucia. Trudno więc porównywać go z inteligentami (a może i intelektualistami), zupełnie inny kaliber.