Autor Wątek: Rzeź obyczajowa  (Przeczytany 207825 razy)

Smok Eustachy

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2232
    • Zobacz profil
Odp: Rzeź obyczajowa
« Odpowiedź #270 dnia: Maja 23, 2021, 05:59:39 pm »
Zakon to nie jest więzienie kobiet.
Są tu lepsze Zapiski Oficera Armii Czerwonej Sergiusz Piasecki.
Oczywiście szkoła niesłusznie wycofała listę bo służy ona do odsiewania elementu antysocjalistycznego. Natomiast się jeszcze rozpiszę o tym.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16745
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Rzeź obyczajowa
« Odpowiedź #271 dnia: Maja 23, 2021, 07:14:36 pm »
Są tu lepsze Zapiski Oficera Armii Czerwonej Sergiusz Piasecki.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zapiski_oficera_Armii_Czerwonej
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/33083/zapiski-oficera-armii-czerwonej
No, są niezłe.

O, nawet adaptacja się znajdzie:

I to więcej niż jedna:



Oczywiście szkoła niesłusznie wycofała listę bo służy ona do odsiewania elementu antysocjalistycznego.

Musisz postrzegać wszystko w sposób tak dwubiegunowo-spolityzowany? Człowiek powinien czytać różne rzeczy, także te, z którymi się nie zgadza w różnych aspektach, by mieć szerszy pogląd na świat, poznać różne perspektywy. Bańka konserwatywna nie jest lepsza od bańki komuszej (i vice versa), jak długo jest bańką. Lejtnant Zubow nie byłby wcale mniej groteskowy, gdyby powtarzał inny zestaw sloganów.
Skądinąd: futurologicznie, gdy brać pod uwagę zawarte w fabule daty, Atwood nie zawiodła bardziej od Orwella czy Ziemkiewicza, ale czy to znaczy, że ich utwory nie mają wartości, choćby już tylko jako świadectwo lęków pewnej epoki?
« Ostatnia zmiana: Maja 25, 2021, 01:46:12 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Smok Eustachy

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2232
    • Zobacz profil
Odp: Rzeź obyczajowa
« Odpowiedź #272 dnia: Maja 23, 2021, 07:18:35 pm »


* Chyba, że O.I. nie doceniam ;).

No

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Rzeź obyczajowa
« Odpowiedź #273 dnia: Maja 23, 2021, 08:05:41 pm »
Cytuj
w religijnej otoczce (czyli zakon?)
Zatem notka z wiki nie znajduje potwierdzenia? Z tego co napisaliście autorka ma skłonności antysemickie. Ponieważ z tropow zostaje nazwa zakonu - "Synowie Jakuba"
Aresztowano mnie wkrótce po ataku Synów Jakuba na zlikwidowany Kongres.
To chyba Tego Jakuba - czyli ojca 12 synów - protoplastów 12 plemion Izraela. Żydów, pisząc wprost.
Do tego imię wodza zakonu - komendant Judd
Cytuj
Potem jest też wzmianka, że komendant Judd (chyba capo di tutti capi tych Synów) był prominentem i za okresu USAńskiego
Plus obsesja na punkcie rozrodczości - zerknąłem w tekst fachowy i tam stoi
Kobiety  w  Biblii  Hebrajskiej  najczęściej  pojawiają  się  jako  rodzące dzieci (Rdz 4,1n.17.25 itd.), o rodzeniu mówi się w niej ponad 400 razy. W starożytnym  świecie  dzieci  zapewniały  trwanie  rodziny,  były  jednym  z podstawowych „dóbr” (zob. Ps 128,3n), bez których człowiek i rodzina nie miały przyszłości. Stąd bezdzietność była tragedią (Rdz 18,11n; Prz 30,16), często pojmowaną jako Boża kara (Wj 23,35n; Pwt 7,14; Jr 18,21). Duża, wielopokoleniowa  rodzina  była  podstawowym  środowiskiem  ludzkiego życia
https://bazhum.muzhp.pl/media//files/Rocznik_Teologiczny/Rocznik_Teologiczny-r2012-t54-n1_2/Rocznik_Teologiczny-r2012-t54-n1_2-s9-30/Rocznik_Teologiczny-r2012-t54-n1_2-s9-30.pdf
Oczywiście żartuję  :D
A teraz poważniej - myślę, ze ciekawie wyszłoby porównanie omawianych książek.
Wilhelm i Atwood. Wilhelm wyjaśnia stopniowy wzrost bezpłodności, jak pamietam, epidemią wirusa (gdzieś o niej już pisaliśmy). Atwood, z zacytowanego - wszystkim naraz  Powodzie, pożary, tornada, huragany, susze, niedobory wody, trzęsienia ziemi. Tego za dużo, tamtego za mało. Rozsypująca się infrastruktura... Waląca się gospodarka, bezrobocie, spadający wskaźnik urodzin.. Ze szczyptą "foliarstwa" dlaczego ktoś nie zrezygnował z reaktorów atomowych, zanim było za późno?
 Potem dyktatura mężczyzn - u Wilhelm przygotowywana wcześniej  przez wąską grupę na bazie nauki i haseł szlachetnych -  scjentyzm rodem z oświecenia.
U Atwood wąska grupa na bazie sekty religijnej i ten tego... marakobiesostwa.
I mimo tak różnych punktów wyjścia obie autorki dochodzą do stanu podobnie dusznego. Hmm...
Może się skusze na książkę? Kiedyś zacząłem film, ale szybko znudził, cóż V.S wyszły dwie dobre ekranizacje/adaptacje - Imię róży i blaszany bębenek . Miałem takie wrażenie, przynajmniej do momentu w którym przeczytałem książki.  ;)
« Ostatnia zmiana: Maja 23, 2021, 08:15:10 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7023
    • Zobacz profil
Odp: Rzeź obyczajowa
« Odpowiedź #274 dnia: Maja 23, 2021, 08:26:34 pm »
;D
Cytuj
w religijnej otoczce (czyli zakon?)
Zatem notka z wiki nie znajduje potwierdzenia?
Dlaczego nie znajduje? Znajduje.
A teraz poważniej - myślę, ze ciekawie wyszłoby porównanie omawianych książek.
(...)
 Potem dyktatura mężczyzn - u Wilhelm przygotowywana wcześniej  przez wąską grupę na bazie nauki i haseł szlachetnych -  scjentyzm rodem z oświecenia.
U Atwood wąska grupa na bazie sekty religijnej i ten tego... marakobiesostwa.
I mimo tak różnych punktów wyjścia obie autorki dochodzą do stanu podobnie dusznego. Hmm...
Co w tym dziwnego? Obie pokazują do czego doprowadza odbieranie wolności w imię ratowania świata albo chociaż budowy lepszego czyli uprzywilejowanego dla niektórych grup...
Czy to jest budowanie zakonów (zamkniętych obszarów, rządzących się wewnętrznymi prawami) na wzór religijny (same kobiety, jednakowe stroje, wyzbycie się innych potrzeb nad misję rodzenia, posłuszeństwo itp.) czy na wzór naukowy (towarzystwo mieszane, ale jednak podzielone wzdłuż innego równika, sztywne zasady, zakazy, przywileje, zamknięcie).
Częścią wspólną jest też zakaz utrzymywania jakichkolwiek więzi z innymi ludźmi...a już najbardziej z dziećmi...jakoś się skojarzyło do dzisiaj przeczytanego:
https://www.onet.pl/styl-zycia/onetkobieta/matka-teresa-misjonarki-milosci-zabieraja-glos/we79q1f,2b83378a

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16745
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Rzeź obyczajowa
« Odpowiedź #275 dnia: Maja 23, 2021, 09:30:26 pm »
U Atwood wąska grupa na bazie sekty religijnej i ten tego... marakobiesostwa.

Ciekawe, jak teraz czytam stosowną Wiki:
https://the-handmaids-tale.fandom.com/wiki/Republic_of_Gilead_(Novel)#Inspiration
To wychodzi na to, że wedle (zawartych w wywiadach) komentarzy Atwood winna była nie tyle religia, ile spragnieni władzy faszystowscy cynicy, którzy posłużyli się akurat taką retoryko-symboliką, zakładając (słusznie, przynajmniej w świecie powieści), że w Stanach - z ich purytańskimi (i nie tylko) tradycjami - akurat ona chwyci, i że bolszewików, Pol Pota, itd. również można uznać za ich duchowych kuzynów.
Jednym słowem wyłania się z tego taki obraz, iż - zdaniem M.A. - istnieją ludzie, którzy lubią brać innych za mordę, a sami napawać się władzą i pokątnie pławić w - publicznie odrzucanych - luksusach, a hasełka dobierają sobie w zasadzie dowolne, stosownie do okoliczności (czyli nastrojów społecznych).
Czyli - tak naprawdę - o:
odbieranie wolności
(innym, rzecz jasna) chodzi, resztka to listki figowe.

Może się skusze na książkę?

Skuś się ;).

jakoś się skojarzyło do dzisiaj przeczytanego:
https://www.onet.pl/styl-zycia/onetkobieta/matka-teresa-misjonarki-milosci-zabieraja-glos/we79q1f,2b83378a

Też dzisiaj czytałem, skojarzenia podobne.
« Ostatnia zmiana: Maja 23, 2021, 09:41:42 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7023
    • Zobacz profil
Odp: Rzeź obyczajowa
« Odpowiedź #276 dnia: Maja 23, 2021, 09:38:36 pm »

Ciekawe, jak teraz czytam stosowną Wiki:
https://the-handmaids-tale.fandom.com/wiki/Republic_of_Gilead_(Novel)
To wychodzi na to, że wedle (zawartych w wywiadach) komentarzy Atwood winna nie była religia, a spragnieni władzy faszystowscy cynicy, którzy posłużyli się akurat taką retoryko-symboliką
To jest chyba tak oczywiste, że nie wymaga tłumaczeń - to właściwie stała ziemska: religia (lub jakakolwiek forma kultu) jako pretekst/przykrywka dla osiągania własnych celów. Najczęściej politycznych, gospodarczych.
Sęk tylko w tym żeby ludzie uwierzyli i się nie buntowali. Zanadto.

Całkiem serio o tym tropie Jagielski w reportażach o młodych chłopakach z Czeczeni uwikłanych w islam i w konsekwencji w wojnę, terroryzm.

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Rzeź obyczajowa
« Odpowiedź #277 dnia: Maja 23, 2021, 09:59:38 pm »
Cytuj
Obie pokazują do czego doprowadza odbieranie wolności w imię ratowania świata albo chociaż budowy lepszego czyli uprzywilejowanego dla niektórych grup...
Racja, ale też warto zastanowić się jaki sens ma słowo "wolność", gdy zabraknie świata, a przynajmniej świata ludzi.
Czyli istotnym jest, na ile zagłada była realna - U Wilhelm jest to jakoś rozpisane i uzasadnione, jest próba obejścia tradycyjnego rodzenia - klonowanie i dopiero "posypka" klonów prowadzi do "więzienia kobiet".
Jak to jest u Atwood?
Nie wiem. By dalej o tym sensownie rozmawiać, trzeba by przeczytać.
Z tego co napisaliście wynika, że nie chodzi o żadne ratowanie świata, tylko wąska grupka skorzystała okazji i chwyciła władzę, wprowadzając ten dziwaczny system.
 Ale czy jest to jakoś racjonalnie wyjaśnione? Czy fantasy?
Cytuj
Jednym słowem wyłania się z tego taki obraz, iż - zdaniem M.A. - istnieją ludzie, którzy lubią brać innych za mordę, a sami napawać się władzą i pokątnie pławić w - publicznie odrzucanych - luksusach, a hasełka dobierają sobie w zasadzie dowolne, stosownie do okoliczności (czyli nastrojów społecznych).
Toooż...to banał nad banały. Szkoda czasu, jeśli tak. A czas akurat mam ograniczony bo trzeba zarabiać "na chleb", nawet nie swój, tylko tych dzieci nie do końca opierzonych, które na szczęście są i mam wrażenie że nikogo nie przymuszałem. A być może nawet... było trochę odwrotnie?  ::)

A wiecie, ze jest taka ryba...rybka...co potrafi zmienić się w faceta zapładniacza, gdy populacji grozi wyginiecie? Nomen omen - Wargatka.
Jeśli zdarzy się, że w grupie zabraknie samca, najsilniejsza samica potrafi przejąć jego obowiązki i stać się w pełni funkcjonalnym rozrodczo samcem
https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Te-ryby-potrafia-zmienic-plec-gdy-tego-potrzebuja-n76837.html
Cóż, taka informacja może natchnąć młodego literata do napisania ciekawej powieści i Nobel jak nic  :) Nawet miałbym zarys akcji, ale nieee... a czy musi zaraz brakować samca? No dobra - kończ liv   :-X
Cytuj
Skuś się ;).
Skuszę, ale na inną o czym w innym wątku.
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7023
    • Zobacz profil
Odp: Rzeź obyczajowa
« Odpowiedź #278 dnia: Maja 23, 2021, 10:07:15 pm »
Jak to jest u Atwood?
Nie wiem. By dalej o tym sensownie rozmawiać, trzeba by przeczytać.
Z tego co napisaliście wynika, że nie chodzi o żadne ratowanie świata, tylko wąska grupka skorzystała okazji i chwyciła władzę, wprowadzając ten dziwaczny system.
 Ale czy jest to jakoś racjonalnie wyjaśnione? Czy fantasy?
Nie pamiętam dokładnie - musiałabym przeczytać jeszcze raz...ale w sednie podobnie: ludzie wymierają/za mało się rozmnażają - grozi wyginięcie. U W. to na skutek wirusa, u A. nie pamiętam co spowodowało bezpłodność Wielkich Żon.
Chodzi więc o odtworzenie/przetrwanie rasy ludzkiej w wynaturzonym systemie.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16745
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Rzeź obyczajowa
« Odpowiedź #279 dnia: Maja 23, 2021, 11:54:22 pm »
To jest chyba tak oczywiste, że nie wymaga tłumaczeń

Powiedzmy, że podkreśliłem to na użytek inicjatora niniejszej dyskusji, żeby nie mówił np., że "Opowieść..." to atak na świętą wiarę katolicką (tym bardziej, że w Gileadzie katolik wisi zgodnie z Żydem i pedałem), i zastanowił się nad spotykaniem się radykalizmów.

Całkiem serio o tym tropie Jagielski w reportażach o młodych chłopakach z Czeczeni uwikłanych w islam i w konsekwencji w wojnę, terroryzm.

Tu znów taka praca się przypomina:
https://scholarworks.uttyler.edu/polisci_fac/1/
I nie ona jedna...
https://www.wilsoncenter.org/publication/241-understanding-radical-evil-communism-fascism-and-the-lessons-the-20th-century
https://journals.sagepub.com/doi/abs/10.1177/2057891119888583
https://blogs.timesofisrael.com/fascism-nazism-communism-and-islamism-in-one-frame/
(Wniosek zawsze jeden: strzeż się zbawców ludzkości.)

Toooż...to banał nad banały.

Dla nas - tak, bo w takim, a nie innym, zakątku Europy żyjemy. Dla Hamerykanów to mogło być odkrywcze, że i u nich, w ojczyźnie demokracji (jak o swoim kraju mówią), mogłoby się - nawet teoretycznie - coś podobnego przytrafić.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Smok Eustachy

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2232
    • Zobacz profil
Odp: Rzeź obyczajowa
« Odpowiedź #280 dnia: Maja 24, 2021, 01:14:31 am »
/..../

Musisz postrzegać wszystko w sposób tak dwubiegunowo-spolityzowany?

Chwila moment sekunda fair play. Jako liberał uważam, że liceum dla perwersów powinno istnieć.
Nie chodzi tu o bombel czy o coś tam. Podana literatura ma pełnić funkcję utylitarną a nie kulturalną. Chodzi o odsiania normalnych kandydatów, bo nikt normalny nie będzie tego czytał w podstawówce a nawet jak przeczyta to nie pójdzie na spotkanie opowiadać o tym i owym. Nie będę tu pisał, o czym bo znowu będzie płacz.
Propozycje, z którymi się zapoznałem odpowiadają zaś obecnej linii ideowej marxizmu kulturowego. Patriarchalizm, oprezja kobiety, walka klas zastąpiona przez walkę płci.  Drugim kryterium jest mania seksualna:

Cytuj
Ramiona unoszę do góry, Serena Joy trzyma mnie za ręce, każdą z moich dłoni zamyka w swojej. Ma to symbolizować naszą jedność: jesteśmy jedną istotą, jednym ciałem. A tak naprawdę oznacza, że Serena Joy panuje nad przebiegiem procesu, mając tym samym wpływ na produkt końcowy. O ile taki będzie. Pierścionki jej lewej ręki wpijają mi się w palce. Może to być zemsta, ale nie musi.

Czerwoną spódnicę mam podkasaną do pasa, nie wyżej. Poniżej Komendant pieprzy. Pieprzy dolną część mojego ciała. Nie mówię: kocha się ze mną, bo to nie jest to.

Kopulacja też nie byłaby właściwym słowem. Kopulacja bowiem zakłada udział dwóch osób, a tu zaangażowana jest tylko jedna. Gwałt też nie oddaje istoty rzeczy: nie dzieje się nic takiego, co byłoby wbrew mojej woli. Wybór był niewielki, ale jakiś tam był, a ja dokonałam właśnie takiego.

Dlatego leżę spokojnie i wyobrażam sobie baldachim nad głową. Przypomniała mi się rada, której królowa Wiktoria udzieliła swojej córce: zamknij oczy i myśl o Anglii. Ale to nie Anglia. Żeby się tylko pospieszył.

A może zwariowałam i to jest jakiś nowy rodzaj terapii.

Modlę się, żeby tak było; bo wtedy bym wyzdrowiała i to wszystko by się skończyło.

Serena Joy ściska mnie za ręce, jakby to ją, a nie mnie pieprzono, jakby sprawiało jej to przyjemność albo ból, a Komendant pieprzy w regularnym marszowym rytmie dwa-cztery, jeszcze i jeszcze, niby kapiący kran. Jest zaabsorbowany, jak człowiek, który bezwiednie nuci sobie pod prysznicem, jak ktoś, kto myśli o czymś innym. Jakby był

gdzieś indziej i czekał na siebie samego, a czekając, bębnił palcami po stole. W jego rytmie jest teraz niecierpliwość. Ale czy nie na tym polegają wszystkie nieprzyzwoite sny: dwie kobiety naraz? Tak mówią. Mówią, że to podniecające.

Ale to, co się dzieje w tym pokoju pod srebrzystym baldachimem Sereny Joy, nie ma nic wspólnego z podnieceniem. Nie ma nic wspólnego z namiętnością, miłością czy romantycznością, z żadnym z tych pojęć, którymi się podbechtujemy. Nie ma nic wspólnego z żądzą, przynajmniej dla mnie, ale z pewnością i dla Sereny. Podniecenie i orgazm przestały być potrzebne; są traktowane jedynie jako przejaw frywolności, jak krzykliwe podwiązki albo pieprzyki: dodatkowe atrakcje dla próżnych. Niemodne. To dziwne, że kiedyś kobiety potrafiły tracić tyle czasu i energii, czytając o takich rzeczach, myśląc i martwiąc się o nie, pisząc o nich. Bo mają wyłącznie charakter rozrywkowy.

Podczas gdy to, co się dzieje, nie jest rozrywką, nawet dla Komendanta. To sprawa poważna. Komendant też spełnia swój obowiązek.

Gdybym miała uchylić powieki, zobaczyłabym go – jego nieodrażającą twarz zawieszoną nad moim torsem, z kilkoma kosmykami siwych włosów, które być może opadły na czoło – skupionego na swojej wewnętrznej podróży, na celu, do którego dąży, a który oddala się od niego jak we śnie w tym samym tempie, w jakim się do niego zbliża.

Zobaczyłabym jego otwarte oczy.

Czy gdyby był przystojniejszy, sprawiałoby mi to większą przyjemność?

W każdym razie stanowi on postęp w stosunku do poprzedniego, od którego śmierdziało jak z kościelnej szatni podczas deszczu; jak z ust, kiedy dentysta dłubie w zębach. Ten Komendant pachnie jak kulki naftaliny, choć może jest to coś w rodzaju jakiegoś marnego płynu po goleniu? Dlaczego musi mieć na sobie ten idiotyczny mundur?

A zresztą czy wolałabym jego białe, miękkie, nagie ciało?

Całowanie jest zabronione. Dzięki temu cała ta historia wydaje się znośniejsza.

Ma się dystans, można to opisać.

Wreszcie kończy, ze zduszonym jękiem, jak gdyby ulgi. Serena Joy, która wstrzymała oddech, wypuszcza powietrze. Komendant, wsparty na łokciach, w pewnym oddaleniu od naszych połączonych ciał, nie pozwala sobie na to, żeby na nas runąć.

Zastyga na chwilę w bezruchu, wycofuje się, zaciąga zamek błyskawiczny. Skinąwszy głową, odwraca się i wychodzi z pokoju, z przesadną ostrożnością zamykając za sobą drzwi, jakbyśmy były jego chorą matką. Jest w tym wszystkim coś zabawnego, ale nie pozwalam sobie na śmiech.

We wszystkich zalecanych pozycjach mamy podobne patologiczne ruchanko? Bez ruchanka się nie da. Nie ma innych lektur dla podstawówki? Pan Samochodzik jest.

2.
Co do owego Gileadu to:
1. Podobna linia ideowa jest właściwa dla protestantyzmu, tj może istnieć grupka wyznająca taką interpretację. Podobne popierniczenie nam jest jednak obce. Słusznie wskazuje red. Ziemkiewicz na brak spowiedzi tam i wynikające z tego konsekwencje dla kalwinizmu-prezbiterianizmu-neoprotestantyzmu-mormonizmu-etceteryzmu.
2. Autorka podaje 2-3 cytaty ze Starego Testamentu i tu cała jej koncepcja teologiczna się kończy.
3. Uzasadnienie końca płodności jest podane: skażenie jądrowe i konwencjonalne spowodowało niepłodność, problemy z donoszeniem, uszkodzenia tzw. płodów. To się akurat trzyma kupy ale w podstawówce?

Sergiusz Piasecki się nie znajdzie na takiej liście lektur bo on się z nich śmieje, w sensie z grona pedagogicznego. A Lem też się nie znajdzie bo nie epatuje perwersem. A powinien.



miazo

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 443
  • Ken sent me.
    • Zobacz profil
Odp: Rzeź obyczajowa
« Odpowiedź #281 dnia: Maja 24, 2021, 10:17:44 am »
Ale po co to bicie piany? Wybierz z zaproponowanej listy Platona albo Mrożka i po sprawie (ja bym tak właśnie zrobił).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16745
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Rzeź obyczajowa
« Odpowiedź #282 dnia: Maja 24, 2021, 10:30:30 am »
Jako liberał uważam, że liceum dla perwersów powinno istnieć.

Dobra, cieszy, że choć +/- zgadzasz się z panem K. w kwestii diagnozy (czego nie rozumiem), nie zgadzasz się z nim w sprawie wniosków praktycznych mających z niej płynąć.

nikt normalny nie będzie tego czytał w podstawówce

No nie wiem... Pamiętam, że jak w '88 czy '89 ukazał się "Pamiętnik Fanny Hill" licealiści ukradkiem go czytywali, a bodaj jeszcze większe wzięcie miał w ostatnich klasach podstawówki, jak się słyszało.

Propozycje, z którymi się zapoznałem odpowiadają zaś obecnej linii ideowej marxizmu kulturowego. Patriarchalizm, oprezja kobiety, walka klas zastąpiona przez walkę płci.

Zgoda - w tym sensie, że ich dobór zdaje się wpasowywać w takie trendy. Przy czym - IMHO - to nie ma znaczenia. Solidna literatura pozostaje taką, niezależnie od tego z jakich pozycji jest pisana, albo jakie klucze interpretacyjne można jej dołożyć, a i czytelnik - choćby nieletni - swój rozum ma, i wyciągnie wnioski jakie zechce.

Drugim kryterium jest mania seksualna:

Bez przesadyzmu, sam opis seksu, choćby i dość... niecodziennego, to jeszcze nie mania. Chyba, że chcesz uznać również, iż Sienkiewicz miał obsesję na tle tortur (tu przypiekanie, tam na palik), a Dumas - przebijania ludzi szpadami...

Podobna linia ideowa jest właściwa dla protestantyzmu, tj może istnieć grupka wyznająca taką interpretację. Podobne popierniczenie nam jest jednak obce. Słusznie wskazuje red. Ziemkiewicz na brak spowiedzi tam i wynikające z tego konsekwencje dla kalwinizmu-prezbiterianizmu-neoprotestantyzmu-mormonizmu-etceteryzmu.

Że purytanizm generował perwersje*, a mormonizm - poligamię, wiemy. Ale choć chciałbym wierzyć, że wychowanie w tradycji katolickiej na totalitaryzm impregnuje (w końcu wszyscy w cieniu tej tradycji wyrastamy, i ostatnio nawet redaktor Michnik ciepłe słowa dla niej znalazł), niekoniecznie mogę, bo pamiętam co wyprawiał Ante Pavelić i jego ustasze**, między którymi sporo księży było. Dlatego nie przecząc, iż nie wszystkie kraje/nacje stanowią równie łatwy łup dla totalitarystów (Niemcy z pruskim drylem, Rosja z wielowiekowymi tradycjami zamordyzmu, Chiny i Korea z boskim kultem władcy, wydają się glebą dość urodzajną dla takich kwiatków; z kolei włoski faszyzm - mimo prężenia muskułów - okazał się raczej kabaretowo-dobroduszny w ostatecznym rachunku***, i lokalny genius loci musiał mieć na to wpływ), zgodzę się jednak z M.A., że - przynajmniej teoretycznie - w zasadzie wszędzie może im się udać zapanować jeśli się przyłożą.

* Zresztą ogólnie mało purytańscy byli ci purytanie:
https://digpodcast.org/2017/09/10/puritans-sex/

** Nawiasem: jest niezła książka o tym:
https://www.degruyter.com/document/doi/10.1524/9783486703757/html

*** Jeśli wierzyć poniższemu źródłu liczba jego ofiar śmiertelnych zamknie się w mniej niż 2 tysiącach, byli to głównie Słoweńcy:
https://kurierhistoryczny.pl/artykul/prawdziwy-faszyzm-czyli-wlochy-mussoliniego,498

Sergiusz Piasecki się nie znajdzie na takiej liście lektur bo on się z nich śmieje, w sensie z grona pedagogicznego.

Nawet jeśli posądzasz - chwilowo pomijam czy słusznie - wspomniane grono pedagogiczne o zaczadzenie ideologiczne godne Zubowa, to przeprowadzenie takiej analogii mam za chybione. To był jednak człowiek (a raczej symboliczny reprezentant całej grupy takich ludzi) pochodzący ze skrajnej biedy, mający b. ubogą (i zwykle fałszywą) wiedzę o świecie, w dodatku żyjący w wiecznym strachu, pod batem, i tym samym - mimo swoich głupoty, prymitywizmu i zbrodni - godny (w sumie) współczucia. Trudno więc porównywać go z inteligentami (a może i intelektualistami), zupełnie inny kaliber.
« Ostatnia zmiana: Maja 25, 2021, 01:58:15 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Smok Eustachy

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2232
    • Zobacz profil
Odp: Rzeź obyczajowa
« Odpowiedź #283 dnia: Maja 24, 2021, 03:26:38 pm »
Ale po co to bicie piany? Wybierz z zaproponowanej listy Platona albo Mrożka i po sprawie (ja bym tak właśnie zrobił).
żeby nie było rozczarowania...

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13713
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Rzeź obyczajowa
« Odpowiedź #284 dnia: Maja 24, 2021, 07:02:43 pm »
Ogólnie rzecz biorąc wpisywanie pozycji haczących o "te rzeczy" na listę lektur byłoby głupie jeszcze z 20 lat temu, ponieważ akurat te pozycje młodzież, w każdym razie ta z liceum, czytała w przeciwieństwie do "Nad Niemnem" z wypiekami na twarzy z nędznych n-tych kopii z powielacza, wymieniając się tą literaturą, na przemian oczywiście z fotografiką, to jest przeglądaniem "świerszczyków" w szatni, co jednakże ("świerszczyki") powodowało pewne poczucie winy i zażenowania, które było do pewnego stopnia znoszone przy obcowania ze światową literaturą, typu "Zwrotnik Koziorożca" itp. Dziś to nie jest takie pewne, czy to głupie, bo być może to ostatni punkt styku młodzieży z literaturą, znaczy mógłby być tym stykiem ale purytanie i dewoci sądzą, że niewinna książka, zwłaszcza dobra, w przeciwieństwie do tego, co jest dostępne i oglądane w sieci (czyli wizji lokalnej z narządów płciowych w akcji) może zwieść niewinne duszyczki na manowce i wieczne potępienie. Nie czytałem tej tam "Podręcznej", czegoś czuję, że to lipa na fali (może się mylę), ale przypuszczam, że książką zdecydowanie trudniej zdeprawować, a nawet postawiłbym tezę, że z powodu zachodzącej przy czytaniu autorefleksji jest to wręcz bardzo trudne). Natomiast wiem na licznych przykładach, że nic tak nie deprawuje, jak brak jakiejkolwiek świadomości młodego narybku, gdy wchodzi w życie.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).