Przecież źródła reżimu są niepodane. Jakieś walki międzysekciarskie?
No, nie jest to opisane detalicznie, jak u Zajdla bywało, ale wiemy sporo - Stany były w kryzysie, toczyły jakieś wojny, dzietność
na pysk spadała, i ten chaos wykorzystała (bazując na opracowanych przez CIA sposobach destabilizacji reżimów trzecioświatowych - co jest podane na skróty, więc naiwnie -
jedna książeczka, hehe - ale jest) mająca mocne powiązania grupka religijnych radykałów (coś jak Ordo Iuris tylko bardzo bardziej
*) działająca już wcześniej, i mająca chyba coś wspólnego z mormonami (zauważ, że kiedy się w końcu ten gileadzki bajzel walił, insurgenci - też nie aniołki, widać - z rozpędu i mormonów zmasakrowali, co później za czarną kartę historii uważano) - najpewniej jacyś mormońscy rozłamowcy, którzy najwidoczniej zdołali do siebie przekonać spore masy tzw. chrześcijan ewangelikalnych (radykalizując ich tak, jak islamiści robią to z muzułmanami - pada przecież porównanie do Iranu). Mieli o tyle łatwo, że dookoła chaos i rozpacz, które jeszcze pogłębiali, a oni nie dość, że z planem, to jeszcze - jako fanatycy - na zwątpienie niepodatni. Władza leżała na ulicy, więc ją zgarnęli.
* Chyba, że O.I. nie doceniam
.
Nawiasem, jest i drugi tom, Oramus chwalil go nawet bardziej:
https://www.rp.pl/Plus-Minus/304249973-Ciotka-Wallenrod.htmlale listę usunęła
IMHO niekoniecznie potrzebnie się cofnęli, ale, że w kierunku wolnego wyboru - to dobrze.