41
Hyde Park / Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Ostatnia wiadomość wysłana przez maziek dnia Listopada 11, 2025, 06:06:05 pm »Proszę.
@Q
Proszę, nie mieszaj kwestii legalizacji prostytucji z legalizacją narkotyków.
To są dwie bardzo różne kwestie, tyle, że mają w tytule „legalizacja”.
)? I czy to nie będzie potwierdzeniem tezy Krasowskiego, że typowy inteligent (czy ma inicjały A.M., czy J.K.), najlepiej czuje się gdy dyskutuje o czystych, górnolotnych, ideach tak pracowicie oderwanych od życiowego konkretu, że nieprzydatnych w praktyce (a zająwszy stanowisko moralne sądzi, że już problem rozwiązał)? Ba - czy takie nastawienie zalecał Lem w "Summie..."? 
A dlaczego? Jest bardzo dobre podobieństwo, obie działalności są domeną przestępców i w celu, teoretycznie, zmniejszenia tej przestępczości, państwo postanawia ją jakoś reglamentować w nadziei, że dzięki temu przestępcy znikną. Ale jakoś nie znikają.
Rozumiem, że lubisz narzekać, to jest dosyć popularne hobby.Świadomość faktów i sytuacji to narzekanie? A może brak tej świadomości to błoga naiwność?
Ale wypadałoby się zdecydować, czy odpowiadasz w wersji „łagodnej”, czy silnej.Silnej, w sensie przekonania, że państwo wszystko zrobi drożej, łagodną zastosowałem, aby uchronić Cię przed szokiem poznania.
Bo w silnej wersji jesteś w praktyce (per facta concludentia) zwolennikiem minimalnego państwa: „Wojsko, policja i sądy”, skoro państwo „wszystko spieprza i przepłaca”.Konkludujesz za daleko, przecież pisałem też o służbie zdrowia i może i o czymś innym ale w każdym razie nie jestem aż tak minimalistyczny.
Opowiadasz bez wątpienia prawdziwą historię z Łodzi, tylko, że to nie jest standard.Przykład oczywiście był drastyczny ale nie tyle chodzi o opóźnienie, bo to tylko skutek, a o przyczynę - mianowicie taką, że decyzja podjęta, jak to uwielbiają pisać decydenci rozmaitych szczebli, "zgodnie z wszelkimi standardami" oznaczała w praktyce pożegnanie ze zdrowym rozsądkiem (czyli poszlismy na łatwiznę. Natomiast czy buduje się w "sensownym tempie" czy nie to jeszcze nie znaczy, że z możliwie najkorzystniejszym stosunku ceny do jakości. Przecież nie jesteś odcięty od internetu więc łatwo możesz sprawdzić, że praktycznie każda inwestycja drogowa jest opóźniona i OK, w dużej części winę za to ponoszą procedury przedinwestycyjne (decyzje środowiskowe, pozwolenia na budowę - mimo ZRID) trwające często kilka lat. Tym niemniej potem dość często zdarzają się zejścia generalnego wykonawcy z budowy co zwykle jest skutkiem wyboru nierealnej oferty. ZRID nawiasem mówiąc to jest kulawa proteza bo państwo się zorientowało, że "normalny" tryb wydawania pozwolenia na budowę (czyli taki dotyczący wszystkiego innego) jest tak niewydolny, że w praktyce uniemożliwia budowę dróg - wymyślono więc ZRID, jako specjalną procedurę, dzięki której teoretycznie administracyjną decyzję na budowę drogi trzeba wydać w ciągu 90 dni. Ale nie pomogło - z tym, że ja nie o tym, tylko to pokazuje, jak działa państwo. Mianowicie państwo nie naprawia systemu, tylko wymyśla protezę. Bo przecież skoro procedura wydania pozwolenia, które teoretycznie powinno być wydane niezwłocznie, wg KPA do 14 dni, a maksymalnie, USTAWOWO (ustawa Prawo budowlane), jeśli sprawa jest złożona, do 65 dni - trwa ŚREDNIO w Polsce 100 i więcej dni to coś nie działa chyba? Średnio dni roboczych. Co w przeliczeniu oznacza półtora, czy dwa razy dłużej kalendarzowo. Jaka jest reakcja państwa? Naprawiamy system? No nie, przecież jesteśmy zgodni z "wszelkimi standardami" - tworzymy więc "na razie" kulawą protezę (która, jako kulawa, za wiele nie pomogła).
W Warszawie, w której mieszkam, budowa dróg, mostów, metra odbywa się chyba w dosyć sensownym tempie.
Przy tym system drogowy kraju i systemy komunikacyjne miast, to są naturalne monopole, praktycznie nie da się tego sensownie sprywatyzować.Odróżnij zarządzanie czymś od prywatyzacji. Czy ja twierdziłem, że należy sprywatyzować drogi? Znów jakoś tak wychodzi, że mówiłem coś, czego nie mówiłem. Od dawna drogi w Polsce są budowane "prywatnie" ponieważ nie istnieją państwowe przedsiębiorstwa budowy dróg (ewentualnie może zostały jakieś "skamieliny", ale nie mają one żadnego znaczenia w wolumenie budów). W Polsce istnieje hierarchia zarządzających drogami - GDDKiA, wojewodowie, starości, wójtowie, mamy więc autostrady i drogi krajowe, wojewódzkie, powiatowe i gminne (z tych państwowych, bo są jeszcze będące własnością prywatną - wewnętrzne). Żaden z tych zarządzających sam niczego nie buduje a jedynie planuje i finansuje. I świetnie, tak powinno być, problem nie polega na tym, tylko na braku właściwego nadzoru nad procedurą przetargową.
Ponadto prywatny biznes też popełnia błędy.A kto twierdzi, że nie popełnia? Tylko że:
Można powiedzieć, że na własny koszt,
ale w praktyce jest tak, że zarządy popełniają błędy na koszt akcjonariuszy, a w skrajnych przypadkach na koszt podatników.
Drugim przykładem są bracia Lehman ... kosztował podatników na całym świecie raczej tysiące miliardów dolarów niż setki miliardów - z powodu radosnej twórczości sektora finansowego, nie nadzorowanego dostatecznie.Ano właśnie, nienadzorowanego dostatecznie - więc kto w dużej mierze zawinił? Przypadkiem nie państwowe czy rządowe agencje, które teoretycznie "zgodnie ze standardami" nadzorują rynek finansowy po to, żeby Kovalsky śmiało mógł wierzyć w broszurki drukowane przez bank? Jak to u nas było, w mikroskali, w aferze Amber Gold?
Pytanie, czy ten jeden kryzys finansowy z 2008 roku nie spowodował więcej strat niż wszystkie łącznie nietrafione inwestycje państwowe i samorządowe (w krajach demokratycznych)?- nie znam odpowiedzi.
@QProszę, nie mieszaj kwestii legalizacji prostytucji z legalizacją narkotyków.A dlaczego? Jest bardzo dobre podobieństwo, obie działalności są domeną przestępców i w celu, teoretycznie, zmniejszenia tej przestępczości, państwo postanawia ją jakoś reglamentować w nadziei, że dzięki temu przestępcy znikną. Ale jakoś nie znikają. Czy przestępcy zajmują się narkotykami, prostytucją, grami hazardowymi, produkcją papierosów czy czymkolwiek innym to nie ma znaczenia dla istoty rzeczy w temacie, czy państwo zgrabnie to robi.
Więc odpowiedź na Twoje pytanie co zrobić, żeby pieniądze były przez państwo wydawane efektywnie brzmi w wersji łagodnej "nie wiem", a w silniejszej - "nie da się, bo państwo wszystko spieprzy i przepłaci".
: