42
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Hoko dnia Grudnia 16, 2025, 05:02:28 pm »
maziek,
wiesz, ja wcale nie jestem pewien, że istnieje coś takiego jak świadomość... Pytasz ciągle, co to jest, ale też pewnie uważasz, że ją masz - nie? No to skoro ją masz, to i chyba powinieneś sam coś na ten temat wiedzieć. Nie? To pomyśl, co uważasz za przejawy swojej świadomosci. Wypisz wszystko na kartce. I myślę, że wszystko, co w tym spisie się znajdzie, to będą najrozmaitsze subiektywne doświadczenia. Zbiór wszelkich możliwych doświadczeń. Ja to nazywałem wrażeniami, ale można użyć bardziej fachowego terminu - qualia. A czy może istnieć świadomość bez doświadczenia, świadomość sama w sobie? Moim zdaniem nie, wg mnie to jest czysty abstrakt. Więc de facto tym, do czego mamy dostęp, są właśnie tylko te subiektywne odczucia/doświadczenia/wrażenia - qualia; jak zwał, tak zwał.
A teraz z drugiej mańki. Co to jest świadomość? A co to jest spin? A jak wygląda przestrzeń jedenastowymiarowa? Hę? Fizyk Cię pogoni, jak będziesz mu tym zawracał głowę. Te rzeczy też można opisać ogólnie tylko za pomocą metafor, a uszczegółowić - przez spisanie odpowiednich właściwości umieszczonych w odpowiednim kontekście. Tyle nam zostało, co nam nakapało.
Zespół nieuwagi stronnej to przypadłość neurologiczna (powstaje po zniszczeniu tkanki neuronalnej po udarze czy innym urazie), w której czlowiek nie postrzega bodźców po jednej stronie ciała. Np. przy nieuwadze lewostronnej nie postrzega się tego, co jest po lewej stronie. Taki człowiek będzie ubierał tylko prawego buta, czesał włosy tylko po prawej stronie itp. Każesz mu narysować kwiatka, który stoi przed nim, to narysuje tylko jego prawą cześć. Ale najciekawsze jest to, że nie tylko tego nie widzi/czuje etc. ale też na ogół nie jest w stanie pojąć/wyobrazić sobie, że coś takiego może istnieć; to jest niedostępne w jego modelu świata (czyli w tych wszystkich właściwościach, do których zwykły człowiek ma dostęp wprost). Jeśli w wyniku rozmaitych eksperymentów takiego człowieka z deficytem uda się jakoś przekonać, że coś jest na rzeczy, to tylko dzięki użyciu okrężnych podejść i metafor. I w końcu uzna on możliwość istnienia tej lewej strony być może na podobnej zasadzie, jak uznaje możliwość istnienia przestrzeni jedenastowymiarowej. Tego typu deficytów jest więcej, jedni nie rozróżniają twarzy, inni pewnych kategorii rzeczy np. owoców (na ogół wszystkich poza bananami...).
Poznanie ucieleśnione - kierunek w neuronaukach/kognitywistce, który uważam za najlepiej rokujący. Krótko i trochę upraszczając: nie istnieje żadna absolutna inteligencja oderwana od własciwości świata, nasze możliwości poznawcze wywodzą się wprost z określonych struktur/mechanizmów neuronalnych, które ewoluowały przez miliony lat pod wpływem właściwoći cielesnych organizmu i środowiska, w którym organizm żyje. Te właściwości zdeterminowały to, co jest możliwe do postrzegania 'wprost'. Są to kierunki w przestrzeni, pewne oczywiste właściwości przedmiotów (kolor, kształt, ilość - ale tylko 1, 2, 3, 4 i 'dużo') rozmaite uwarunkowania związane z potrzebami organizmu - zdobywanie pożywienia, unikanie zagrożeń, rozmnażanie itp. To wszystko zostało zakodowane w strukturach neuronalnych i to jest podstawa naszego rozumienia świata - rozumienia wprost. Rozumienie całej reszty polega na sprowadzaniu tych pozostałych aspektów świata do tych warunkowanych wprost, poprzez stosowanie najprzeróżniejszych metafor. Zrozumieć coś nowego, to znaczy sprowadzić to coś do rzeczy już znanych. Jeśli to nowe jest blisko wlaściwości ogarnianych wprost, to metafory są krótkie i oczywiste, używamy ich nie zdając sobie z tego sprawy (we współczesnym świecie, dość odległym od tego, w którym ewoluowały struktury odpowiedzialne za rozumienie wprost, większośc naszego rozumienia to są właśnie te krótkie metafory). Ale jeśli coś jest daleko od rzeczy rozumianych wprost, to metafory stają się długie, skomplikowane i niejasne i często nie da się zyskać uczucia, że coś w pełni rozumiemy - wisimy nad przepaścią, chwytając się wszystkiego, co dostępne, a dostępne są tylko kolejne i kolejne metafory. Pół biedy, jeśli na fizyczność da się nałożyć siatkę jakiegoś językowego formalizmu o jednoznacznych relacjach, np. matematykę. Wtedy na bazie takiego języka można tworzyć modele - a matematyczne modele są wg mnie tylko kolejnymi, chociaż bardzo specyficznymi, metaforami - i to pozwala działać na właściwościach świata, bez jego rozumienia wprost czy poprzez krótkie metafory.
A teraz skonfrontuj dwa powyższe akapity
*
o doświadczeniach na temat bólu potem (włsnie złapało mnie jakies lumbago, więc jestem na bieżąco)