Ostatnie wiadomości

Strony: 1 ... 3 4 [5] 6 7 ... 10
41
DyLEMaty / Odp: Jak miał wyglądać świat w roku 2000
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Q dnia Listopada 12, 2025, 03:42:42 pm »
42
Hyde Park / Odp: ELONA MUSKA „KOLONIA” NA MARSIE
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Cetarian dnia Listopada 12, 2025, 02:56:35 pm »
natomiast na Marsie nie ma mikrograwitacji ("nieważkości") tylko jest pioko 0,4 ciążenia ziemskiego.

Ja (oczywiście) pamiętam, że ciążenie na Marsie wynosi ca 0,4g.

W wywiadzie była chyba mowa także o (bardziej prawdopodobnej) bazie na Księżycu, a tam jest tylko 0,16g.
Wariant z nieruchomym terrarium byłby najprostszy.
Na ISS prawdopodobnie zmieściłaby się karuzela o średnicy co najmniej dwóch metrów, może bliżej dwóch i pół, która przy odpowiedniej prędkości obrotowej dawałaby myszom te ca 0,4g (albo tylko 0,16g).
43
Hyde Park / Odp: ELONA MUSKA „KOLONIA” NA MARSIE
« Ostatnia wiadomość wysłana przez maziek dnia Listopada 12, 2025, 01:30:20 pm »
Przy tej okazji wspomnę, że jakiś czas temu, rzędu pojedynczych miesięcy, przeczytałem wywiad z autorem albo współautorem książki, którą chyba tutaj, Q, linkowałeś, (ale nie chce mi się tego sprawdzać) i ten człowiek powiedział, między innymi, rzecz skądinąd dosyć oczywistą, że mianowicie, jeśli ktoś myśli (a zwłaszcza mówi) o długotrwałym, czy wręcz wielopokoleniowym pobycie ludzi na Marsie, to powinien przeprowadzić eksperyment polegający na wyhodowaniu iluś tam pokoleń myszek w warunkach mikrograwitacji.
W ogóle to faktycznie taki eksperyment byłby ciekawy (a jeszcze ciekawszy odwrotny - rozmnażanie później takich kosmicznych myszy na Ziemi), natomiast na Marsie nie ma mikrograwitacji ("nieważkości") tylko jest pioko 0,4 ciążenia ziemskiego. Co zapewne też będzie powodowało zmiany w układzie mięśniowym, kostnym, sercowo-naczyniowym itd. ale nie tak drastyczne jednak jak przy braku grawitacji - i raczej odwracalne u danego osobnika. Wszystkie naturalne "tropizmy" będą działać, serduszko będzie musiało tłoczyć krew pod górę, flegma będzie spływać. Na Marsie i w czasie podróży do niego zasadniczym zagrożeniem będzie promieniowane kosmiczne a tego nawet na ISS nie da się sprawdzić za bardzo.

40 pokoleń to raczej za mało do utrwalenie mutacji niekorzystnych na Ziemi a obojętnych (a może korzystnych?) w nieważkości. O ile w ogóle takie mutacje by się pojawiły - i czy nie byłyby raczej utrwalane nie przez brak ciążenia a przez dryf genetyczny w odizolowanej populacji. Raczej więc niekoniecznie myszy te nie mogłyby żyć po powrocie na Ziemię, a w każdym razie, gdyby z powodu ogólnego rozmemłania nieważkością nie przeżyły z powodów "fizyczno-somatycznych" po powrocie w warunkach grawitacji - to prawdopodobnie ich potomstwo od początku chowane na Ziemi nie różniłoby się dramatycznie od potomstwa wyjściowej populacji. Dochodzi problem skalowania - myszy są małe, więc wszelkie efekty związane z ogólnie mówiąc przyspieszeniem znoszą znacznie lepiej od takiego bydlęcia, jak człowiek (który jeszcze w dodatku łazi nie wiedzieć czemu na dwóch odnóżach i ma łeb 2 metry nad ziemią).
44
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Cetarian dnia Listopada 12, 2025, 01:14:13 pm »
Cet., czy naprawdę jesteś przekonany, że powinniśmy - jak straszni mieszczanie Tuwima, za przeproszeniem - widzieć wszystko oddzielnie (pomijając ew. rzeczy, które Ci akurat b. dobrze do tezy pasują, jak oczywiste wady Elona M. w innej tutejszej dyskusji ;))? I czy to nie będzie potwierdzeniem tezy Krasowskiego, że typowy inteligent (czy ma inicjały A.M., czy J.K.), najlepiej czuje się gdy dyskutuje o czystych, górnolotnych, ideach tak pracowicie oderwanych od życiowego konkretu, że nieprzydatnych w praktyce (a zająwszy stanowisko moralne sądzi, że już problem rozwiązał)?
(...)

(To samo zresztą można odnieść do sąsiedniej dyskusji o poborze - zasadniczo trudno się nie zgodzić, że przymusowe wzięcie w kamasze i poddanie traumatyzującemu szkoleniu, a bywa, że i wysłanie na linię walki, w najgorszym wypadku i bez ukończenia tego szkolenia, jest jakąś formą moralnego zła, zwł. że zwykle dotyka biedniejszych i mniej cwanych. Pytanie jednak jakimi konkretnymi alternatywami dla tego zła dysponujemy, w sytuacji, w której może grozić jeszcze gorsze - np. zderzenie z rozkręcającą się machiną ludobójstwa, z którą bezbronny z zasady wielkich szans nie ma.)

Pobór nie jest „jakąś formą moralnego zła”, tylko najwyższą formą, bo państwo przemocą wysyła ludzi na śmierć.

Nie chodzi o  „czystą, górnolotną, ideę [tak] pracowicie oderwaną od życiowego konkretu”, tylko o fundamentalną zasadę, o której praktycznej realizacji byłem i jestem gotów (w pewnych granicach) dyskutować.

Punkt wyjścia do ewentualnej dyskusji się nie zmienił (pisałem o tym, i to dość szczegółowo, w tym wątku wcześniej – sporo konkretów padło już w poście otwarcia, półtora roku temu):

Trzeba zdecydowanie podnieść podatki.
W tym wprowadzić podatki majątkowe, w tym od majątków posiadanych za granicą RP.
Od jutra.

To jest życiowy konkret.
   
45
Hyde Park / Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Cetarian dnia Listopada 12, 2025, 01:06:13 pm »
Przy tym system drogowy kraju i systemy komunikacyjne miast, to są naturalne monopole, praktycznie nie da się tego sensownie sprywatyzować.

Odróżnij zarządzanie czymś od prywatyzacji. Czy ja twierdziłem, że należy sprywatyzować drogi? Znów jakoś tak wychodzi, że mówiłem coś, czego nie mówiłem. Od dawna drogi w Polsce są budowane "prywatnie" ponieważ nie istnieją państwowe przedsiębiorstwa budowy dróg (ewentualnie może zostały jakieś "skamieliny", ale nie mają one żadnego znaczenia w wolumenie budów).

Jak najbardziej odróżniam.

Twoim zdaniem właściciel prywatny jest (prawie) zawsze znakomicie racjonalny.

System drogowy kraju i systemy komunikacyjne miast, w dającej się przewidzieć przyszłości, na 99,9% pozostaną własnością odpowiednio państwa lub samorządów.
W związku z tym budowy, rozbudowy, przebudowy i remonty będą zlecane w trybie przetargów.

Jeżeli nie masz żadnych propozycji, jak te przetargi można by usprawnić, to pozostaje tylko jałowe narzekanie - które być może/zapewne ma dla ciebie taką zaletę, że trochę obniża ci ciśnienie i/lub poprawia nastrój, ale w kwestii przetargów niczego nie zmienia.

Przetargi były, są i będą.

Wykonawcy robót są prywatni, ale zlecenia otrzymują w trybie przetargów, które krytykujesz, nie proponując jednak żadnych usprawnień w procedurach.

Cet., czy naprawdę jesteś przekonany, że powinniśmy - jak straszni mieszczanie Tuwima, za przeproszeniem - widzieć wszystko oddzielnie (pomijając ew. rzeczy, które Ci akurat b. dobrze do tezy pasują, jak oczywiste wady Elona M. w innej tutejszej dyskusji ;))?

Do Muska odniosłem się w wątku o Musku i jego opowieściach o kolonii.

Pomiędzy „widzeniem wszystkiego osobno”, a wrzucaniem wszystkiego do jednego kotła, istnieje całe spektrum możliwych sposobów organizowania dyskusji.
Jeden kocioł jest co najmniej równie zły, jak dzielenie problemów na zbyt małe obszary.

Moim zdaniem to super-oczywiste, ale, jeśli jest taka konieczność, wyjaśniam:

Substancje psychoaktywne to po prostu towar, proszek, tabletka, ew. wkład do e-papierosa  (gdyby marihuana była legalna, to byłoby lepiej, żeby ludzi wciągali ją bez smoły i pozostałych składników, będących efektem klasycznego palenia zielska).

Seks jest najbardziej osobistą/intymną relacją, jaka może zachodzić pomiędzy pełnoletnimi ludźmi.

Jeśli chcesz rozszerzyć obszar dyskusji o legalizacji narkotyków, to wręcz narzucającym się do analizy przypadkiem jest eksperyment, polegający na całkowitym zakazie obrotu substancją psychoaktywną, czyli amerykańska prohibicja w latach 1920-1933.

https://en.wikipedia.org/wiki/Prohibition_in_the_United_States

Na prohibicji wyrosły organizacje przestępcze, które potem (bez pośpiechu) zwalczano przez dekady, przez ca 50-60 lat.

Trzydzieści siedem lat zajęło uchwalenie RICO.

\https://en.wikipedia.org/wiki/Racketeer_Influenced_and_Corrupt_Organizations_Act

a potem jeszcze trzeba było zacząć ten akt stosować, przy czym, oczywiście, to nie jest magiczny środek, który powoduje, że mafia znika od samego pomachania egzemplarzem ustawy.

Dlaczego zorganizowana przestępczość dalej istnieje w USA, to temat na osobny duży wątek (w tej części, która nie dotyczy handlu narkotykami, tylko innych obszarów).

*
Teza maźka, że państwo jest aż tak niewydajne, że nie potrafiłoby zarabiać na dystrybucji towaru, którego hurtowa cena wynosi około dwa-cztery procent ceny detalicznej, jest … całkowicie nieuzasadniona (a w wersji „silnej” absurdalna).

No, tak sobie twierdzi i już. Kto mu zabroni.

To w zasadzie zamyka dyskusję.
46
Hyde Park / Odp: ELONA MUSKA „KOLONIA” NA MARSIE
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Cetarian dnia Listopada 12, 2025, 12:47:40 pm »
@Q

Proszę, nie mieszaj kwestii legalizacji prostytucji z legalizacją narkotyków.

To są dwie bardzo różne kwestie, tyle, że mają w tytule „legalizacja”.

Cet., czy naprawdę jesteś przekonany, że powinniśmy - jak straszni mieszczanie Tuwima, za przeproszeniem - widzieć wszystko oddzielnie (pomijając ew. rzeczy, które Ci akurat b. dobrze do tezy pasują, jak oczywiste wady Elona M. w innej tutejszej dyskusji ;))?

Pomiędzy Elonem Muskiem a „Elona Muska kolonią na Marsie” zachodzi oczywisty i ścisły związek, polegający na tym, że to Elon Musk opowiada brednie o tym, że powstanie kolonia na Marsie, milionowa i samowystarczalna.

O lotach na Marsa (o kolonii chyba nie) opowiada np. Mars Society i osobiście Zubrin, ale oni mają chyba co najwyżej pół promila rozpoznawalności Muska. A może tylko promil promila.

W związku z tym wątek mógłby się nazywać "Elon Musk jako taki (a jeżeli nie taki, to jaki i dlaczego), oraz jego absurdalne opowieści o samowystarczalnej kolonii na Marsie."
(lub jakoś podobnie).

Musk to najbogatszy człowiek na świecie, na pewno co najmniej wybitny, a może nawet genialny inżynier, menedżer … powiedzmy, niekonwencjonalny, ale co by o Musku nie powiedzieć, Falcon 9 miał serię prawie trzystu startów bez awarii.

W związku z tym przez miliony ludzi na świecie jest traktowany poważnie, kiedy opowiada brednie o kolonii.
Nie wiem, czy wśród tych entuzjastycznych słuchaczy Muska odsetek ludzi, którzy mówią o sobie z dumą (a co najmniej bez skrępowania) „Zawsze byłem noga z matmy” jest wyższy niż w całej populacji, czy nie, ale pomiędzy ewentualnym zdaniem bez problemu matury z matematyki, a zrozumieniem stopnia złożoności samowystarczalnej kolonii jest ogromny odstęp.
W związku z tym Musk może bez przeszkód snuć swoje mitomańskie brednie.
 
Przy tej okazji wspomnę, że jakiś czas temu, rzędu pojedynczych miesięcy, przeczytałem wywiad z autorem albo współautorem książki, którą chyba tutaj, Q, linkowałeś, (ale nie chce mi się tego sprawdzać) i ten człowiek powiedział, między innymi, rzecz skądinąd dosyć oczywistą, że mianowicie, jeśli ktoś myśli (a zwłaszcza mówi) o długotrwałym, czy wręcz wielopokoleniowym pobycie ludzi na Marsie, to powinien przeprowadzić eksperyment polegający na wyhodowaniu iluś tam pokoleń myszek w warunkach mikrograwitacji.

Można przy tym zadać pytanie: dlaczego się tego nie robi na ISS, skoro stacja służy do badania wpływu długotrwałego stanu nieważkości na człowieka, oczywiście relatywnie długotrwałego, standardowo to sześć miesięcy, a w porywach do prawie roku.
No i na razie nikt się też na stacji nie rozmnażał.

Na stacji jest stała załoga od ponad 20 lat, więc nawet gdyby to nie był wysoki priorytet i gdyby eksperyment rozpoczęto nie 20 lat temu, a dopiero 10 lat temu, to można by do dziś wyhodować co najmniej czterdzieści pokoleń myszy laboratoryjnych. (Osiągają dojrzałość płciową po czterech-sześciu tygodniach od urodzenia, ale, z tego co wyczytałem, zaleca się rozmnażanie dopiero w wieku około dwa i pół miesiąca, więc przyjmuję na okrągło pokolenie co trzy miesiące).
Terrarium zajęłoby na stacji może ćwierć metra sześciennego,  a cały eksperyment kosztowałby pewnie kilkuset tysięcy dolarów, co najwyżej kilka milionów.

Więc dlaczego tego nie zrobiono?

Przypuszczam, że nie wykonano takiego eksperymentu dlatego, że, z wysokim prawdopodobieństwem, te myszki z 40 pokolenia byłyby jakimiś monstrami, a przywiezione na ziemię nie byłyby w stanie nawet wyczołgać się z klatki, ani nawet oddychać, przygniecione ciążeniem ziemskim.

Musk dostarcza na ISS zaopatrzenie od 2012 roku, a od 2020 roku wozi także ludzi, w ramach rozliczeń z NASA bez wątpienia mógłby wstawić na ISS takie terrarium z myszkami.

Nie robi tego, bo widok zdychających na Ziemi myszek z czterdziestego, a może nawet już np. z dwudziestego pokolenia, byłby pi-arowym koszmarem.
(Z tym że, żeby zdechnąć na Ziemi, myszki musiałyby najpierw przetrwać kilka minut ca 3g przy schodzeniu z orbity, co samo w sobie mogłoby się okazać awykonalne).

*
Nie ma żadnej „Mars Colony Design Reference Mission” – nawet dla wstępnych etapów.

*
Biosphere 2

https://en.wikipedia.org/wiki/Biosphere_2

kosztowała 150 milionów dolarów (wydatkowanych w latach 1984-1991), czyli mniej niż 450 milionów dzisiejszych dolarów, ale na ca 80% powierzchni Biosphere 2 symulowano rozmaite klimaty Ziemi, pod uprawy przeznaczono tylko 2.500 m.kw. z całkowitej powierzchni 12.700 m.kw.       

“Its seven biome areas were a 1,900-square-meter (20,000 sq ft) rainforest, an 850-square-meter (9,100 sq ft) ocean with a coral reef, a 450-square-meter (4,800 sq ft) mangrove wetlands, a 1,300-square-metre (14,000 sq ft) savannah grassland, a 1,400-square-meter (15,000 sq ft) fog desert, and two anthropogenic biomes: a 2,500-square-meter (27,000 sq ft) agricultural system and a human habitat with living spaces, laboratories and workshops”

Jakaś Biosfera 3, o podobnej powierzchni przeznaczonej tylko pod uprawy, czyli ca 2.500 m.kw. kosztowałaby zapewne około sto milionów dolarów, czyli m.w. tyle, ile jeden test Starshipa.

Ale żadnej tego typu instalacji Musk nie postawił, ani nie planuje (Nie informuje o takich planach).

„Kolonia na Marsie” jest mega-ściemą mega-mitomana i w tym sensie, to jest właściwe miejsce do pisania o Musku.
Jeśli się komuś chce.
Założyłem ten wątek 6 lipca 2023 r. minęły dwa lata i kwartał, a żadnych konkretów jak nie było, tak nie ma.

Przy tym krótki film, zalinkowany w poście otwarcia, został opublikowany na YT 29 września 2017 roku.

Osiem lat i czterdzieści cztery dni temu.

Od przemówienia Kennedy’ego w Kongresie z zapowiedzią lądowania (25 maja 1961 r.)

https://www.senate.gov/artandhistory/senate-stories/videos/address-kennedy-moon-landing-1961.htm

do pierwszego lądowania na Księżycu (20 lipca 1969 r.) upłynęło osiem lat i pięćdziesiąt sześć dni.

Przy tym Musk mówił o kolonii już w 2016 roku na Międzynarodowym Kongresie Astronautycznym (science-fikcjonistycznym?).

Ten, poniższy, film został opublikowany na YT 28 września 2016 roku, czyli dziewięć lat i czterdzieści pięć dni temu.




47
DyLEMaty / Odp: "Space - The Final Frontier"
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Q dnia Listopada 11, 2025, 08:45:09 pm »
Ósmy odcinek "Scouts":

I jeszcze b. uzasadniona krytyka nowego "StarTreka", ze strony (współ)twórców starszego:
https://trekmovie.com/2025/11/10/rick-berman-and-brannon-braga-are-not-fans-of-contemporary-language-in-modern-star-trek-shows/
48
Hyde Park / Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Ostatnia wiadomość wysłana przez maziek dnia Listopada 11, 2025, 06:06:05 pm »
Proszę.
49
Hyde Park / Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Q dnia Listopada 11, 2025, 03:33:52 pm »
@Q

Proszę, nie mieszaj kwestii legalizacji prostytucji z legalizacją narkotyków.

To są dwie bardzo różne kwestie, tyle, że mają w tytule „legalizacja”.

Cet., czy naprawdę jesteś przekonany, że powinniśmy - jak straszni mieszczanie Tuwima, za przeproszeniem - widzieć wszystko oddzielnie (pomijając ew. rzeczy, które Ci akurat b. dobrze do tezy pasują, jak oczywiste wady Elona M. w innej tutejszej dyskusji ;))? I czy to nie będzie potwierdzeniem tezy Krasowskiego, że typowy inteligent (czy ma inicjały A.M., czy J.K.), najlepiej czuje się gdy dyskutuje o czystych, górnolotnych, ideach tak pracowicie oderwanych od życiowego konkretu, że nieprzydatnych w praktyce (a zająwszy stanowisko moralne sądzi, że już problem rozwiązał)? Ba - czy takie nastawienie zalecał Lem w "Summie..."? ;)
Mamy przecież pod linką dobry opis tego, że jak już jakąś dziedzinę opanowała mafia (aborcją ani eutanazją jakoś się nie zajęła; może i to warte analiz dlaczego w jedne dziedziny wchodzi, a w inne nie), to legalizacja nie tyle tę mafię wypiera, ile daje jej więcej legalnych przyczółków, które pozwalają łatwiej przykryć i nielegalne aktywności. Przez co problem narasta, miast zanikać. Jeśli więc chcemy rozmawiać o legalizacji, to w jakim modelu, by opisanych zjawisk uniknąć? (Mówiąc inaczej - czy nie warto zastanowić się dlaczego po zniesieniu prohibicji nie zdarzył się już w USA nowy Al Capone - choć zdarzył np. Gotti, a legalizacja prostytucji w Niemczech spowodowała, co spowodowała?)

(To samo zresztą można odnieść do sąsiedniej dyskusji o poborze - zasadniczo trudno się nie zgodzić, że przymusowe wzięcie w kamasze i poddanie traumatyzującemu szkoleniu, a bywa, że i wysłanie na linię walki, w najgorszym wypadku i bez ukończenia tego szkolenia, jest jakąś formą moralnego zła, zwł. że zwykle dotyka biedniejszych i mniej cwanych. Pytanie jednak jakimi konkretnymi alternatywami dla tego zła dysponujemy, w sytuacji, w której może grozić jeszcze gorsze - np. zderzenie z rozkręcającą się machiną ludobójstwa, z którą bezbronny z zasady wielkich szans nie ma.)

Mówiąc inaczej: uważam, że co robić należy? to wielkie pytanie, ale dobrze odpowiedzieć na nie da się tylko ustaliwszy wcześniej co technicznie zrobić można, i jakie da to konsekwencje.

A dlaczego? Jest bardzo dobre podobieństwo, obie działalności są domeną przestępców i w celu, teoretycznie, zmniejszenia tej przestępczości, państwo postanawia ją jakoś reglamentować w nadziei, że dzięki temu przestępcy znikną. Ale jakoś nie znikają.

Thx.
50
Hyde Park / Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Ostatnia wiadomość wysłana przez maziek dnia Listopada 11, 2025, 01:55:13 pm »
Rozumiem, że lubisz narzekać, to jest dosyć popularne hobby.
Świadomość faktów i sytuacji to narzekanie? A może brak tej świadomości to błoga naiwność?

Cytuj
Ale wypadałoby się zdecydować, czy odpowiadasz w wersji „łagodnej”, czy silnej.
Silnej, w sensie przekonania, że państwo wszystko zrobi drożej, łagodną zastosowałem, aby uchronić Cię przed szokiem poznania.

Cytuj
Bo w silnej wersji jesteś w praktyce (per facta concludentia) zwolennikiem minimalnego państwa: „Wojsko, policja i sądy”, skoro państwo „wszystko spieprza i przepłaca”.
Konkludujesz za daleko, przecież pisałem też o służbie zdrowia i może i o czymś innym ale w każdym razie nie jestem aż tak minimalistyczny.

Cytuj
Opowiadasz bez wątpienia prawdziwą historię z Łodzi, tylko, że to nie jest standard.
W Warszawie, w której mieszkam, budowa dróg, mostów, metra odbywa się chyba w dosyć sensownym tempie.
Przykład oczywiście był drastyczny ale nie tyle chodzi o opóźnienie, bo to tylko skutek, a o przyczynę - mianowicie taką, że decyzja podjęta, jak to uwielbiają pisać decydenci rozmaitych szczebli, "zgodnie z wszelkimi standardami" oznaczała w praktyce pożegnanie ze zdrowym rozsądkiem (czyli poszlismy na łatwiznę. Natomiast czy buduje się w "sensownym tempie" czy nie to jeszcze nie znaczy, że z możliwie najkorzystniejszym stosunku ceny do jakości. Przecież nie jesteś odcięty od internetu więc łatwo możesz sprawdzić, że praktycznie każda inwestycja drogowa jest opóźniona i OK, w dużej części winę za to ponoszą procedury przedinwestycyjne (decyzje środowiskowe, pozwolenia na budowę - mimo ZRID) trwające często kilka lat. Tym niemniej potem dość często zdarzają się zejścia generalnego wykonawcy z budowy co zwykle jest skutkiem wyboru nierealnej oferty. ZRID nawiasem mówiąc to jest kulawa proteza bo państwo się zorientowało, że "normalny" tryb wydawania pozwolenia na budowę (czyli taki dotyczący wszystkiego innego) jest tak niewydolny, że w praktyce uniemożliwia budowę dróg - wymyślono więc ZRID, jako specjalną procedurę, dzięki której teoretycznie administracyjną decyzję na budowę drogi trzeba wydać w ciągu 90 dni.  Ale nie pomogło - z tym, że ja nie o tym, tylko to pokazuje, jak działa państwo. Mianowicie państwo nie naprawia systemu, tylko wymyśla protezę. Bo przecież skoro procedura wydania pozwolenia, które teoretycznie powinno być wydane niezwłocznie, wg KPA do 14 dni, a maksymalnie, USTAWOWO (ustawa Prawo budowlane), jeśli sprawa jest złożona, do 65 dni - trwa ŚREDNIO w Polsce 100 i więcej dni to coś nie działa chyba? Średnio dni roboczych. Co w przeliczeniu oznacza półtora, czy dwa razy dłużej kalendarzowo. Jaka jest reakcja państwa? Naprawiamy system? No nie, przecież jesteśmy zgodni z "wszelkimi standardami" - tworzymy więc "na razie" kulawą protezę (która, jako kulawa, za wiele nie pomogła).

Cytuj
Przy tym system drogowy kraju i systemy komunikacyjne miast, to są naturalne monopole, praktycznie nie da się tego sensownie sprywatyzować.
Odróżnij zarządzanie czymś od prywatyzacji. Czy ja twierdziłem, że należy sprywatyzować drogi? Znów jakoś tak wychodzi, że mówiłem coś, czego nie mówiłem. Od dawna drogi w Polsce są budowane "prywatnie" ponieważ nie istnieją państwowe przedsiębiorstwa budowy dróg (ewentualnie może zostały jakieś "skamieliny", ale nie mają one żadnego znaczenia w wolumenie budów). W Polsce istnieje hierarchia zarządzających drogami - GDDKiA, wojewodowie, starości, wójtowie, mamy więc autostrady i drogi krajowe, wojewódzkie, powiatowe i gminne (z tych państwowych, bo są jeszcze będące własnością prywatną - wewnętrzne). Żaden z tych zarządzających sam niczego nie buduje a jedynie planuje i finansuje. I świetnie, tak powinno być, problem nie polega na tym, tylko na braku właściwego nadzoru nad procedurą przetargową.

Cytuj
Ponadto prywatny biznes też popełnia błędy.
Można powiedzieć, że na własny koszt,
ale w praktyce jest tak, że zarządy popełniają błędy na koszt akcjonariuszy, a w skrajnych przypadkach na koszt podatników.
A kto twierdzi, że nie popełnia? Tylko że:
Cytuj
Drugim przykładem są bracia Lehman ... kosztował podatników na całym świecie raczej tysiące miliardów dolarów niż setki miliardów - z powodu radosnej twórczości sektora finansowego, nie nadzorowanego dostatecznie.
Ano właśnie, nienadzorowanego  dostatecznie - więc kto w dużej mierze zawinił? Przypadkiem nie państwowe czy rządowe agencje, które teoretycznie "zgodnie ze standardami" nadzorują rynek finansowy po to, żeby Kovalsky śmiało mógł wierzyć w broszurki drukowane przez bank? Jak to u nas było, w mikroskali, w aferze Amber Gold?

Cytuj
Pytanie, czy ten jeden kryzys finansowy z 2008 roku nie spowodował więcej strat niż wszystkie łącznie nietrafione inwestycje państwowe i samorządowe (w krajach demokratycznych)?
- nie znam odpowiedzi.

Cytuj
@QProszę, nie mieszaj kwestii legalizacji prostytucji z legalizacją narkotyków.
A dlaczego? Jest bardzo dobre podobieństwo, obie działalności są domeną przestępców i w celu, teoretycznie, zmniejszenia tej przestępczości, państwo postanawia ją jakoś reglamentować w nadziei, że dzięki temu przestępcy znikną. Ale jakoś nie znikają. Czy przestępcy zajmują się narkotykami, prostytucją, grami hazardowymi, produkcją papierosów czy czymkolwiek innym to nie ma znaczenia dla istoty rzeczy w temacie, czy państwo zgrabnie to robi.

Są całe połacie globu na których nie ma praktycznie żadnej państwowej kontroli nad narkobiznesem i nie wiedzieć czemu akurat tam toczą się nawet nie bitwy, tylko regularne, krwawe wojny między kartelami, z użyciem nie to że broni maszynowej, bo to już nikogo nie stresuje, co pojazdów opancerzonych itp. Powiadasz no nie, to inna sprawa, my przestępców twardo ścigać będziemy, tylko sami damy narkotyki, to przestępcy pójdą sobie, bo raz, że nie będą mieli spokoju, a dwa dochody im spadną. A ja nie sądzę, bo musiałbyś dosłownie każdemu chętnemu dać ten narkotyk za darmo. Nawet jeśli tylko będziesz dawał wszystkim ale od 18 lat wzwyż to będzie przestępczość aby obsłużyć ostatnie klasy szkół podstawowych i średnie. Więc to jest nierealne, a jeśli rzeczywiście chcesz dawać bez oporów totalnie wszystkim za darmo - to ewidentnie spadłeś z Księżyca... Tak że mnie nie epatują doniesienia co się dzieje w Holandii czy Belgii itd. Gangi wejdą wszędzie gdzie mogą i bardzo ciężko je zdemontować. W Polsce względnie skuteczne rozbicie rodzącej się mafii było możliwe tylko dzięki temu, że jeszcze nie okrzepła. W Stanach czy we Włoszech marnie sobie z tym radzą do dziś. A to takie dobrze już, międzynarodowo zorganizowane mafie weszły do Belgii, Niemiec czy Holandii.
Strony: 1 ... 3 4 [5] 6 7 ... 10