Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Q

Strony: 1 ... 981 982 [983] 984 985 ... 1167
14731
Lemosfera / Re: Ateizm Lema?
« dnia: Marca 18, 2009, 04:06:44 pm »
Nudny wywiad z Obirkiem, rzucajacy jednak ciekawe światło na ateizm Lema:
http://wyborcza.pl/1,75475,5835377,Bog_potrzebowal_Lema.html

14732
Lemosfera / Re: Kolekcja Gazety Wyborczej
« dnia: Marca 18, 2009, 03:52:46 pm »
@Terminus

Dziękuję za miłe słowa :). Pomijając fakt, że lubię po prostu całości, domknięte serie etc, marzyło mi się od lat zobaczenie (bo, jak słusznie zauważyłeś, kupować więksozsci tomów nie mam już po co) kolekcji "Dzieł Wszystkich" Mistrza (zresztą nie tylko jego, paru innych klasycznych pisarzy też). Poza tym, pamiętałem jak się kiedyś nagimnastykowałem, by ten - rzadko wznawiany - "Obłok..." zdobyć, i sądzę, że sporo innych osób chciałoby go nabyć, a nie ma jak. Poza tym, każdy kolejny tom Kolekcji to okazja, że ktoś nowy sięgnie po niego (choćby przez przypadek), "zarazi sie" Lemem (i może nawet do nas zawita ;) ).

@AdamL

Witam, witam. Lem szanował ścisłe umysły, więc... ;)

@skrzat

Nie będę sie kłócił, ale w końcu "Kryminał..." też miał - z woli Lema - nie oglądać śwaitła dziennego ;).

I jeszcze raz wyrazy uznania za inicjatywę - tomy kolekcji to świetny materiał na prezenty, dla dobrze rokującego inteleltualnie potomstwa znajomych ;).

14733
Lemosfera / Re: Kolekcja Gazety Wyborczej
« dnia: Marca 17, 2009, 04:12:49 pm »
ale żeby wrzucić tyle apokryfów i esejów kosztem dość ważnej pozycji beletrystycznej

Apokryfów i esejów to Ty się tu nie czepiaj. Dzięki esejom możemy poznać poglądy Lema na wiele spraw (a są to poglądy warte poznania), natomiast apokryfy to poniekąd skondensowane (często genialne) lemowskie pomysły w stanie czystym.

(Tym nimniej marzy mi się kolekcja, w której i one i "Obłok..." zmieściłyby się bezkolizyjnie. Kolekcja wszystkich dzieł Mistrza. I mam cichą nadzieję, że jak będziemy tak nudzić ;) to się ona ukaże. Tzn, że na 33 tomach się nie skończy.)

14734
DyLEMaty / Re: Właśnie się dowiedziałem...
« dnia: Marca 17, 2009, 07:43:05 am »
Technologie rodem z "Predatora" znajdą  zastosowanie w wojsku?

(Źródło mocno podejrzane, ale rysunki fajne ;).)

14735
Lemosfera / Re: Kolekcja Gazety Wyborczej
« dnia: Marca 16, 2009, 11:45:35 pm »
Nie był zły, a'la Chandler. W każdym razie żal mi się zrobiło jak się urwał.

Swoją drogą, ze tak sobie częściowo offtopnę (mam nadzieje, że w znośnych granicach jednak) ciekaw jestem czym ten "Kryminał..." by się stał, gdyby Lem miał pomysł jak go skończyć, bo czytałem kiedyś w "Wejściu..." rozdział/felieton "O powieści kryminalnej". I bardzo byłbym ciekaw jak rozważania typu:

"Jakże często zbrodzień, stworzywszy sobie alibi, dajmy na to pod postacią partii brydża, w której bierze udział, mając do dyspozycji tych kilka minut, kiedy jest „stołem”, wspina się po linie na wyższe piętro, morduje ofiarę, zaciera wszystkie ślady, nieraz przebiera jeszcze trupa, aby trudniej było zgadnąć, kto, jak i dlaczego, myje się, wraca po linie i kończy robra, jak gdyby nigdy nic — lub nawet morderstwo (u poczciwej Agaty Christie) odbywa się właśnie w pokoju, w którym grają w karty, z tym że ofiara zdrzemnęła się na fotelu opodal, a zręczny zbrodniarz między jednym a drugim przebiciem lewy ścichapęk przekłuwa jej serce szpilką.
Tej doskonałości działań nic naturalnie w świecie rzeczywistym nie może odpowiadać; brydżyści słabo wspinają się po linach, mordowanie na czas jest bzdurą, a żaden najgłębiej uśpiony człowiek nie zemrze cicho, jak domaga się tego autor, kiedy poczną go nakłuwać publicznie sztyletem; za pozorami jakiegoś tam realizmu (pokój, kominek, zwyczajni ludzie, partia brydża) mamy w istocie przed sobą scenę równie fikcyjną, co rozmowa Jasia i Małgosi z przebranym za babcię wilkiem"


"Model amerykański przenosi po prostu akcent z intelektualnej satysfakcji rozwiązywania zawiłej łamigłówki na samą intrygę, czyniąc ją interesującą bieżąco i nieustannie (rozebrane kobietki, większa ilość krwi), a nie tylko poprzez element kunsztownie dawkowanej i rozciągniętej tasiemcowymi przesłuchaniami zwłoki. Okazało się, iż argument rozumowy ustępuje przed soczystym ciosem w szczękę. Różnice formalne konstrukcji są niewątpliwe, merytoryczne — żadne. Obu modelom brak autentycznej problematyki winy i kary, oba są puste, a wygniecione rozpustą łóżka, tlenione call girls w motelach i rzetelnie, z krwawym smakiem odrobione masakry, zrywające z symboliczną umownością romansu europejskiego, w którym trup jest tylko przesłanką działania policyjnego, a nie „rzeczą w sobie” do delektowania się — to po prostu kwestia ujawnienia i obnażenia tego, co kryminał klasyczny podawał zawoalowane i domyślne; różnice są ilościowe, nie jakościowe. Twórcy takich książek to precyzyjni konstruktorzy i projektanci intrygi w Europie, bądź dostawcy sadystycznych smaczków w Ameryce — wszystko jednak kończy się w obrębie opisów technicznych, a zrozumiałe, że technologię zbrodni dzieli od jej psychologii przepaść"

"Autorzy kryminałów są — w praktyce — preformistami, nie ewolucjonistami. Plan zbrodni powstaje z zasady — do tego prowadzi analiza faktów ex post – w umyśle zbrodniarza i następnie realizowany jest biegle i bez zakłóceń, wcielając się w życie z precyzją, która na myśl nasuwa chyba koncepcje harmonii przedustawnej. W fazie pierwszej działania mordercy wszystko „idzie”: wykonuje kolejne czynności akurat tak, jak je zamyślił, i tylko nadzwyczajności detektywa zawdzięczamy, że w następnej fazie, właściwego śledztwa, cały ów w życie (czy raczej w śmierć) wcielony mechanizm postępków zostaje z najwyższą dokładnością odtworzony. W fakcie tym — podobnej metodyki konstruowania akcji — kryje się jedno z największych, choć nieraz z trudnością (u biegłego zwłaszcza pisarza) wykrywalnych kłamstw całego gatunku. Mam na myśli zjawisko tak oczywiste, że wielu ludzi w ogóle nie zdaje sobie z niego sprawy. Oto jakiekolwiek, zaplanowane z góry, działanie ludzkie nadzwyczaj rzadko realizuje się w swej zamyślonej formie. Czynniki zewnętrzne, niezależne od planującego, wprowadzają drobne zmiany, korektury, potknięcia w trakcie urzeczywistniania zamysłu, i to, co zachodzi w materialnym świecie, jest z reguły wypadkową woli sprawcy i wszelkiego rodzaju wtargnięć, bądź zakłócających, bądź, rzadziej, sprzyjających, a jedne i drugie sterowane są ślepym trafem."

PPzełożyłyby się na fabułę, i jaki eksperyment otrzymalibyśmy. Widać jednak, gruntowna odnowa gatunku powieści kryminalnej okazała się zbyt trudnym zadaniem dla młodego Lema, a zbyt nieinteresującym (jak sądzę) dla dojrzałego.

14736
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Szpital Przemienienia]
« dnia: Marca 16, 2009, 10:03:02 pm »
Ciekawe przy tym, ze Ksawery (b. sympatyczna postać zresztą) jest tak podobny, do Stefana, a tak inny. Stefan milczy, zachowuje swoje refleksje dla siebie, podczas gdy Ksawery ma odwagę wręcz wykrzyczeć je głośno.

Ksawery traktuje Stefana jak bratnią "duszę" (choćby to Witaj, bracie w Eskulapie!), wciąga go w rozmowy, natomiast Stefan raczej go (jak się później okaże) unika. W każdym razie przyznam Ci, że Ksawery - jako postać "kradnie" dla siebie rozdział pierwszy, swoją wyrazistością spycha na plan dalszy resztę bohaterów (w tym - czyniącego wrażenie lekko zastrachanego - Stefana) i odruchowo budzi sympatię (podczas gdy bohater główny na tym etapie raczej mnie do siebie zniechęca).

14737
Lemosfera / Re: Kolekcja Gazety Wyborczej
« dnia: Marca 16, 2009, 09:35:09 pm »
Tak, czy siak chętnie bym ten "Obłok..." zobaczyl w roli 34 tomu.

14738
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Szpital Przemienienia]
« dnia: Marca 16, 2009, 06:24:02 pm »
Mnie szczególnie uderzył ten kawałek wypowiedzi Stefana-ojca:
Cytuj
Czy chciałeś przyjśc na świat? Prawda, że nie? No, nie mogłeś chcieć, kiedy cię nie było. Widzisz, ja też nie chciałem, żebyś ty przyszedł na świat. To znaczy chciałem syna, ale nie ciebie, bo przecież ciebie nie znałem, więc nie mogłem cie chcieć... Chciałem syna w ogóle, ale ty jesteś ten rzeczywisty...
bo o ile trudno odmówić tym słowom logiki, to jednak skierowane z ust ojca do syna (małego dziecka) brzmią dość okrutnie. Co innego gdyby taką logikę zastosować na jakimś wykładzie z "analizy postaw i pobudek rodzicielskich", ale mówić w ten sposób do dziecka.. które po usłyszeniu takich słów mogłoby raczej odpowiedzieć: "..ale to znaczy że jestem lepszy czy gorszy?"
Lem, na przykładzie ojca i syna, pokazał świetnie jak brak zrozumienia może wyniknąć nie ze złej woli, ale z patrzenia na świat nie tyle z innej perspektywy, co z zupełnie innej płaszczyzny.

Tak naprawdę, czy ta wypowiedź mogła być raniąca, lub nie, zależało do stopnia ówczesnej świadomości, i wrażliwosci Stefana-syna.

Zwróciłem natomiast uwage na to, że widać taki typ oderwanego od codziennej rzeczywistości ojca musiał wystepować w owych czasach dość często, skoro znajdziemy go też np. "Sklepach cynamonowych". (Można zresztą psychoanalitycznie zacząć rozważać na ile taki układ stosunków rodzinnych odpowiadał za widoczną nieśmiałość i zamknięcie w sobie głownego bohatera).

Przyznam jednak, że cała ta kwestia była dla mnie w pierwszym rozdziale marginalna, znacznie istotniejsza zdała mi się (widoczna i w zacytowanym przez Evangelosa fragmencie) dekonstrukcja ;) pogrzebowo-cmentarnego obyczaju (jak i obyczaju modlitwy) dokonana przez Lema. Były to wywody niezbicie logiczne i rzucajace światło na irracjonalizm ludzkich zachowań.

Choćby ten fragmencik:
Cytuj
Sprowadzając jednak motywy cmentarnej działalności ludzi do takich uczuć, nie sposób wytłumaczyć dbałości o wygodę zwłok, która każe zmarłych ubierać, kłaść im poduszeczki pod głowy i zamykać ich w futerałach jak najodporniejszych na działanie sił przyrody. Postępującymi tak musi powodować ciemna i nierozumna wiara w dalsze trwanie zmarłych — to okropne, przerażające żywego trwanie w ciasnym zamknięciu trumny, które widać lepsze być musi jednak w ich instynktownym mniemaniu od całkowitego unicestwienia i zespolenia z ziemią.

Ciekawe jednak, że powieściowy Stefan, choc świadomy tych faktów, sam nie jest od takiego irracjonalizmu wolny:
Cytuj
W owej chwili przeniknęła Stefanowi przez głowę bardzo głupia i makabryczna myśl, że osobą w trumnie na pewno był stryj Leszek, bo on zawsze lubił narwane kawały, nawet w uroczystych sytuacjach. Myśl tę zaraz stłumił, a raczej wyprowadził na płaszczyznę zdrowego rozumowania: że jest to absurd, a trumna zawiera nie stryja, a tylko jakąś pozostałość, jakąś resztę po jego osobie, tak żenującą i kłopotliwą, że dla jej usunięcia ze środowiska żywych obmyślono i zainscenizowano całą tę nieco długotrwałą, zawiłą i z lekka fałszem pobrzmiewającą historię.

Zwróciłem też uwagę na to, że mimo wojny wszyscy zaprezentowani nam Trzynieccy starają się toczyć normalne zycie, i jakby wypierają ze świadomości fakt wojennej klęski, sprawa wojny występuje dla nich na b. odległym planie.

14739
Zatem ad meritum, bez interpretowania nicków.

Jako że poprzedni wątek się unieważnił ze względu na to iż matura 2008 już za nami założyłem nowy.

Moze i wątek się unieważnił (choć w sumie dlaczego?), ale w starszym, podobnie brzmiącym, wątku znajdziez listę pozycji literackich i filmowych - śmiem sądzić - godniejszych uwagi niż filmy, które proponujesz, i bardziej związanych z tematem niż powieść Huberatha, która jest raczej pewną konstrukcją metafizyczną, i z futurologią nie ma nic wspólnego (co nie znaczy, że Huberath nie umiał tworzyć oryginalnych wizji przyszłości - vide połączone ze sobą pewnymi wątkami opowiadania "Spokojne, słoneczne miejsce lęgowe" i "Maika Ivanna"*, oba znajdziesz w zbiorze "Druga podobizna w alabastrze", lub w starych numerach "Nowej Fantastyki") .

Może więc wybierz coś stamtąd:
http://forum.lem.pl/index.php?topic=150.0

I pamietaj, by z lektur wyciągnąć własne wnioski, nie bazuj zbytnio na naszych podpowiedzaich, ani na pracach poprzedników.


* inna rzecz, że tamtych wizji też nie nazwałbym z czystym sumieniem futurologicznymi - futurologia stara się ekstrapolować przyszły rozwój na podstawie stanu aktualnego, Huberath wprowadził do swej wizji jedną podstawową zmienną "z sufitu", do czego zresztą jako pisarz SF miał pełne prawo.

14740
zmieszane z popłuczynami po Gibsonie.

Tak po prawdzie to Gibson też (w dużym stopniu) mieszał popłuczyny, acz zrobił z nich ciekawy koktajl. Wizja krwiozerczych, a stojących ponad prawem, korporacji była juź u Kornblutha, Bestera i Dicka. Klimat zapożyczony z noir. A, toczka w toczkę, identyczne wizje cyborgizacji (dość dowolnego rozkładania i składania ciała) trafiały się - w należących zresztą bardziej do fantasy - powieściach "Droga" i "Stwory światła i ciemności" Zelazny'ego (natomiast drobne implanty, wszczepione tu czy ówdzie, znamy z kolei jeszcze z wczesnych, a niedobrych, space oper Asimova).

ps. natomiast sam nick, który furorę robi ;) zapachniał mi hippisowską trylogią "Illuminatus!" (którą mozna uznać za pramatkę modnych obecnie powieścideł spiskowych), gdzie występowała organizacja "John Dillinger Died for You Society" ;D.

14741
Ja czytałem zaś, że Trzynaste Piętro opiera się na książce pana Daniela F. Galouye (więcej tutaj: http://en.wikipedia.org/wiki/Simulacron_3 ). Rok jej wydania każe mi wątpić w to, że autor się inspirował Dickiem, ale kto wie.
/.../
---------
A na koniec się przywitam. Dzień dobry wszystkim. :)

Witaj witaj :) i dzięki za info o nieznanej mi dotąd książce.

Tym niemniej mnie też ubawiłeś, dla odmiany nieprzeczytaniem tekstu, który linkowałeś. Np. takiego zdanka:
Cytuj
Philip K. Dick's 1959 novel Time out of Joint covers similar ground, describing a man unaware that he is living his life in a physical simulated environment until changes in his apparent reality begin to manifest themselves.

Pozdrawiam ;).

14742
Hyde Park / Odp: Właśnie stworzyłem...
« dnia: Marca 15, 2009, 08:38:29 pm »
Zaprawdę, zaprawdę.. mutanci są wśród nas.
 ;D ;D ;D

Edit:
Zainspiroowałeś mnie draco ;), oto co stworzyłem z wykorzystaniem Twojego rysunku (oczywiście z podaniem źródła i Autora) i newsa, który zlinkowałem:
http://spieprzajdziadu.com/muzeum/index.php?title=Mutanci
http://spieprzajdziadu.com/muzeum/index.php?title=Polskie_Laboratorium_Radykalnych_Technologii

Mam nadzieję, że się nie pogniewasz za użycie obrazka...

pozdrawiam Q

14743
Natomiast myślę aby właczyć do prezentacji film "Trzynaste pietro". Co myślicie o tym filmie?

Co sądzę? Niewątpliwie bardziej kameralny i mniej "kopanY" od "Matrixa", co można liczyć na plus. Trochę naciągany miejscami, co można liczyć na minus. W sumie sympatyczny, dość klimatyczny, i - ponoć - Dickiem inspirowany.

Jak dla mnie może być, choc dawanie i jego i "Matrixa" to takie trochę "masło maślane", bo oba cyberpunkowe i oba o fałszywej, wirtualnej, rzeczywistości.

14744
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Szpital Przemienienia]
« dnia: Marca 14, 2009, 09:28:54 pm »
To może ja zacznę ponieważ "Szpital..." przeczytałam stosunkowo niedawno.
Pierwszy rozdział "Pogrzeb" przywiódł mi skojarzenia z "Lalką", "Weselem", "Chłopami"...
Ale tylko i wyłącznie pod względem właśnie specyficznego klimatu jaki Lem
nakreślił w tym rozdziale. Po prostu wyzionęła na mnie z tego początku taka..."polskość".
Mroźna zima, biedny student,wyalienowany młody człowiek na
łonie dawno nie widzianej rodziny. Opisy samego domu, w którym rozgrywa się akcja
oraz poszczególnych członków rodziny i znowu jakieś dziwne przeniesienie do
Bohatyrowiczów z "Nad Niemnem".

A wiesz, że jak teraz myśle nad Twoją interpretacja tego rozdziału, to rzecz wydaje mi się wręcz symboliczna (choć nie wiem czy był to świadomy zamysł Lema, czy raczej jednak moja prywatna interpretacja). Mamy bowiem oto wyjście od tradycji polskiej literatury XIX wieku (kojarzył mi się jeszcze Judym na przykład) w kierunku problemów nowszych, niesionych przez wiek XX z jego postępem naukowym, ale i okropieństwami. Mamy (mimowolnie prawdopodobnie) zaakcentowane nadbudowanie nowej literackiej kondygnacji na starym fundamencie. Mamy tą samą, starą przedwrześniową Polskę zanurzoną w swoich prusowsko-żeromskich ;) problemach zderzoną z nagła z przerażajacym Nowym, które dotychczasowym "teoretycznym" inteligenckim dylematom nadaje złowieszczo materialny wymiar. Przychodzi czas ostatecznej próby. Choć chyba nieporzebnie wybiegam w przyszłość...

ps. w przeciwieństwie do Ciebie nie wyrzucałbym tak łatwo klasyki polskiej literatury do kosza (nawet jeśli często wypada blado na tle klasyki zagranicznej), rozumiem, że była męcząca jako lektura obowiązkowa, ale nie możemy patrzeć stale z pozycji "zmaltretowanego" ucznia ;). Nie zgodzę, się też, że "Szpital..." dobrze smakuje tylko przed. Czytałem go po raz pierwszy znając już całkoształt lemowskiej "kosmicznej klasyki", i nie miałem kłopotów z odbiorem.

14745
Lemosfera / Re: Film "Solaris"
« dnia: Marca 14, 2009, 09:13:55 pm »
Opis powszecnie znany, zwłaszcza to słynne (i budzące raczej obawy niż nadizeje) zdanie:
Cytuj
the movie will be a cross between 2001 and Last Tango in Paris.
które powtarzane było jako slogan przez publikatory.

Swoją droga, warto tu - może offropując, ale pozostając w kręgu nielicznych wybitnych filmów SF, wyrazić uznanie dla Kubricka, za to, że miał odwagę świadomie złamać przytoczoną przez Ciebie niepisaną zasadę
Cytuj
Movies - at least popular ones - are about characters.
i odniósł przy tym sukces.

Tym bardziej pozostaje - tak jak robił to sam Lem- żałować, że gdy przychodziło do ekranizacji "Solaris"  akurat żadnego Kubricka nie było wówczas pod ręką

ps. wywiad z Lemem a'propos (jest mowa i o "Szpitalu Przemienienia" zresztą).

Strony: 1 ... 981 982 [983] 984 985 ... 1167