a) jak na język potoczny wykształconych ludzi z wyobraźnią, którzy znakomicie władają polszczyzną (gramatycznie i semantycznie), swobodnie rozmawiając sobie na wolnym Mistrzowym forum
no sam widzisz, nie załapuje się na to
. A na poważnie - bo nie chcę żebyś myślał, że jeno jaja sobie robię (tak troszkę) to wyjaśniam:
zawsze jak próbuję się domyślić, co poeta miał na myśli, to się dowiaduję, że nie to, że poeta tak nie powiedział, że dyskutuję z kimś innym, że nie czytam ze zrozumieniem i tak dalej. Taki masz paskudny charakter - dlatego przestałem się domyślać. Ściśle na pytanie, czy zależnie od zachmurzenia fotoogniwa mają co najmniej 10% wydajność (gdzie 100% jest przy bezchmurnym niebie o danej porze i dacie) nie da się odpowiedzieć, ponieważ zdarzają się czarne chmury i tak dalej, aliści jak mnie uczono na jednym szkoleniu przeważnie wydajność tak określona waha się od 20-80%, a średnio zakłada się, że ogniwo powinno wykrzesać z siebie ponad połowę możliwych watów. Czyli półściśle wydaje mi się, że jeśli chodzi o aspekt techniczny, to jest jasność. Natomiast na Twoje jądro, tfu, sedno, to nie wiem co odpowiedzieć, bo przecież doskonale wiesz, że gmina, która sobie założyła to cuda pozyskała jakąś grubą unijną kasę i prawdopodobnie z tego powodu to się opłaca jej jak jasny pieron. Przynajmniej do czasu - bo jak uwzględnimy koszty usunięcia i rekultywacji to może już nie. Idąc dalej, dobrze wiesz, że prócz dotacji bezpośrednich takie rzeczy są dotowane niejako podskórnie, chodzi o te całe "kwoty emisyjne" i tak dalej. Wiesz przecież, że Polska w ramach Unii jest zobowiązana ileś tam procent energii pozyskiwać ze źródeł odnawialnych (a niebawem każdy dom będzie musiał ten warunek spełnić). Na razie głównie polega to rżnięciu równo z glebą niedorośniętego drzewostanu, co ochoczo wykonują np. Lasy Państwowe, a następnie spalaniu tych drzew w kotłach rozmaitych elektrociepłowni czy innych fabryk (jak np. w chełmskiej cementowni). Pali się też w tych urządzeniach belami słomy, spala rzekomo organiczne śmieci (rzekomo, bo jak zawieje to czuć smród plastiku). Jest to głupie na różne sposoby w tym ten, że kotły źle reagują na niestandardowy opał. To taka dygresyjka, ale wydaje mi się, że w polskich warunkach siłownie słoneczne wpisują się mniej więcej w ten segment.
Cóż więc można odpowiedzieć? Przypuszczam, że w życiu im by to się nie opłaciło, gdyby nie te dotacje i zwolnienia, tzn. gdyby nie one, to opłacałoby się zainwestować raczej w sianie pietruszki. Ale to moje prywatne, nieściłe, ani nawet nie półścisłe zdanie. Mniemam tak, bo o ile ludzie bez dotacji sieją pietruszkę, o tyle nie widać, aby zakładali ogniwa fotowoltaniczne (choć kolektory - tak. Aczkolwiek przeważnie też za dopłatą)
startowym warunkiem tego przedsięwzięcia było wysłanie mu skanu z dowodu osobistego
Moim zdaniem oszukanie Cię w sensie (o jaki rozumiem pytasz) podebrania Twojej kasy z Twego konta (prawdziwego, założonego przez Ciebie) jest znikomo małe i w razie czego będzie polegało na błędzie człowieka (kasjera). Mi się to raz w życiu zdarzyło, to znaczy poszedłem do banku pierwszy raz do danego oddziału, podałem w kasie nazwisko (bo nr konta nie pamiętałem), kasjerka ustaliła nr konta (nazwisko, ulica, bo było kilku maźków) i zapomniała poprosić o dowód. Pieniądze wypłaciła. Myślę jednak, że złodziej raczej w ten sposób działać nie będzie, a jak będzie to po prawdzie i dowód mu nie potrzebny.
Skoro natomiast innego rodzaju kłopoty (typu założenie "na Ciebie" konta w innym banku i wzięcie kredytu, podanie Twoich danych do mandatu, wpisanie do KRD i tak dalej) uważasz, że nie są kłopotami (bo nie Ciebie okradają, tylko banki a Ty jedynie z prawdziwą satysfakcją "starego pieniacza" dasz odpór w sądzie) - to w zasadzie,
moim zdaniem, jesteś bezpieczny. Pomimo, że wraz z dowodem poszedł Twój PESEL oraz podpis odręczny.