Autor Wątek: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia  (Przeczytany 2386539 razy)

Macrofungel

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #315 dnia: Lipca 15, 2005, 06:56:29 pm »
Cytuj
Nie no przesadziłaś z tym wrzacaniem do worka.
Niektóre filmy wojenne są wręcz wyśmienite.

O Wietnamie to zapodałbym rewelacyjny tryptyk Stone'a:
1. Pluton
2. Urodzony 4-tego Lipca
3. Między niebem a ziemią

Wszystkie trzy to dla mnie absolutne dzieła gatunku.
Oczywiście nie można zapomnieć tutaj o Czasie Apokalipsy.

Z drugiej wojny światowej w zasadzie uchodzi tylko jeden film: Szeregowiec Ryan. W ostatni poniedziałek TVP1 zapodała "O jeden most za daleko" i muszę przyznać, że chociaż widziałem ten film kiedyś bardzo dawno to muszę chylić czoła przed twórcami.
To naprawdę potężna produkcja - i zero efektów specjalnych.


Człowieku, masz identyczne upodobania jak ja!  A tak poza tym, zupełnie się z koleżanką nie zgdzam- w filmach wojennych nie zawsze chodzi tylko o to, że "ci dobrzy" walczą z "tymi złymi". Wręcz przeciwnie, mają one często wymowę pacyfistyczną, bo próbują obnażyć absurdalność wojny. To jak na mój gust coś zupełnie innego niż rozwalanka z Arnoldem Schwarzeneggerem w roli głównej
« Ostatnia zmiana: Lipca 15, 2005, 06:58:50 pm wysłana przez Macrofungel »

Bladyrunner

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #316 dnia: Lipca 15, 2005, 08:23:10 pm »
Cytuj
Schemat jest zawsze taki sam: sa jedni naiwni i niewinni i niczego nie spodziewajacy sie "dobrzy" i ci drudzy "zli"


Ale jeśli dodamy jeszcze brzydkich, to może nawet arcydzieło z tego wyjść ;)

Bladyrunner

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #317 dnia: Lipca 15, 2005, 08:37:19 pm »
Cytuj
Z drugiej wojny światowej w zasadzie uchodzi tylko jeden film: Szeregowiec Ryan. W ostatni poniedziałek TVP1 zapodała "O jeden most za daleko" i muszę przyznać, że chociaż widziałem ten film kiedyś bardzo dawno to muszę chylić czoła przed twórcami.
To naprawdę potężna produkcja - i zero efektów specjalnych.


No nie jestem taki pewny czy "uchodzi" bo poza efekciarskimi momentami to straszna bzdura, przeżarta kiczowatym patosem i banałami, a w kwestii realiów wojennych to jako miłośnik batalistyki miałem niezły ubaw.
Jeśli lubisz filmy wojenne, to radzę raczej pooglądać produkcje bardziej kameralne, a szczytowym osiągnięciem tego kina jest bezapelacyjnie "Kanał" Wajdy.

A tak na marginesie, to efekty specjalne nie oznaczają wyłącznie efektów komputerowych. Nawet wybuch petardy jest bowiem  efektem specjalnym.

Deckert

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #318 dnia: Lipca 15, 2005, 09:28:14 pm »
Cytuj
No nie jestem taki pewny czy "uchodzi" bo poza efekciarskimi momentami to straszna bzdura, przeżarta kiczowatym patosem i banałami, a w kwestii realiów wojennych to jako miłośnik batalistyki miałem niezły ubaw.


Cóż, nie jestem w tych sprawach biegły, więc z miłą chęcią posłucham twojego wywodu.

Cytuj
A tak na marginesie, to efekty specjalne nie oznaczają wyłącznie efektów komputerowych. Nawet wybuch petardy jest bowiem  efektem specjalnym.


Dobrze, dobrze Blady, ja napisałem o tych efektach w kontekście porównania tego w jaki sposób zrealizowany np. wspomniany już "O jeden most za daleko" a "Szeregowcem Ryanem", ot co.

Macrofungel

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #319 dnia: Lipca 15, 2005, 10:39:44 pm »
To ja się cieszę, że nie jestem miłośnikiem batalistyki, i mogę sobie oglądać "Szeregowca Ryana" nie mając przy tym ubawu.   ;)

Bladyrunner

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #320 dnia: Lipca 15, 2005, 11:02:58 pm »
Pamiętacie np. atak na wzgórze ze stanowiskiem CKM, Wystarczyłoby ustawić snajpera, który był w drużynie a ten będąc poza zasięgiem Niemców mógłby wyeliminować od razu  jednego bądź dwóch z nich, e pozostałym skutecznie uniemożliwić prowadzenie ognia, a tym samym część drużyny mogłaby bez problemu podkraść się do stanowiska i wykończyć nie mogących ich nawet zaobserwować oponentów granatami bez żadnych strat własnych. Ja wcześniej posłałbym jeszcze dwóch trzech ludzi na tyły Niemców, żeby tam się przyczaili i w razie próby wycofania się, wróg wlazł prosto w ich ręce. Wykorzystanie snajpera to w tym przypadku podstawa, ale nie dawałoby to odpowiedniej dozy dramatyzmu więc trzeba było zrobić akcję w stylu "Rambo 2".
W filmie jest takich rzeczy na pęczki, a zakończenie to prawdziwa katastrofa, której kulminacją jest niemal wylatujący zza wału Tygrys, ale najwidoczniej twórcy przeoczyli fakt, że zawieszenie hydropneumatyczne, które umożliwia takie wyczyny wynaleziono całe dekady później.

A tak dla pocieszenia, to znacznie więcej zabawy dał mi film "Byliśmy żołnierzami"  ;D
« Ostatnia zmiana: Lipca 15, 2005, 11:04:15 pm wysłana przez Bladyrunner »

Macrofungel

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #321 dnia: Lipca 15, 2005, 11:14:36 pm »
Litości!!!! :'(
Psujesz mi cąłą przyjemność z oglądania filmów wojennych. :'(

Deckert

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #322 dnia: Lipca 15, 2005, 11:24:44 pm »
Z tego co pamiętam to właśnie sniper Jackson rozłożył stanowisko niemieckiego CKMu. Z drugiej strony ja się nie dziwię jakimkolwiek zdarzeniom. Tam był młyn nie z tej Ziemi. Jak ktoś znalazł swoją drużynę to już był sukces.

Nie bardzo kojarzę tego Tygrysa...


Monicks

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #323 dnia: Lipca 16, 2005, 12:01:34 am »
Cytuj
Psujesz mi cąłą przyjemność z oglądania filmów wojennych. :'(

PRZYJEMNOŚĆ???
No cóż, nie będę się wypowiadać na ten temat, nie jestem wielbicielką Quake'a i innych strzelanek, więc i tak zwane "akcje" w filmach mnie nie pociągają. Jeśli już to może aspekt psychologiczny. Oglądał ktoś "Snajpera"? Jak na film o wojnie to nawet mi się podobał. Chyba dlatego, że mało strzelania. Nie wiem. Dziwny mam gust.

pozdr

PS. A, no i jeszcze lubie filmy o łodziach podwodnych. Cisza, spokój, sonar pika...


Terminus

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #324 dnia: Lipca 16, 2005, 12:06:12 am »
dzi ty mi nie wspominaj Star Trepa, bo mimo tego, że właśnie zawarłem romantyczną znajomość ze szlanką Johnie Walkera, kosa mi się w kieszeni otwiera  :D

Blady ma rację, filmy wojenne są pełne bzdur, ale cóż, to jest dziedzictwo głupkowatej koncepcji kina usnutej w holy-faken-wood, gdzie ma być dramatycznie, ciśnienie skakać musi, by dzieci pełne lęku przywarły do mamusi.  Tak jednak w beczce dziegciu dryfuje pełer parę, gdzie bzdur jest mniej niż zawsze, i jest wręcz doskonale. (Ale tytułów nie podam). Och Dżony Łokerze, dzięki tobie widzę, że się Sajens Fikszyn prawie już nie brzydzę. Nie jest mi po drodze wizja romantyczna, gdzie się do psa lepi robocica śliczna, jest to jednak lepsze od faceta z bronią, którego w środku nocy gwałciciele gonią. Paradują w USA w Holiłudzie trepy, i ich scenariusze się kręci niestety, toż i Matriks jakiś wyskoczy zza roga, by potem cierpiała dusza ma uboga. Paranoja istna przenika przez kino,  gdy dobrzy są cali a wszyscy źli giną, toż to do realiów ma się niczym kicha, jest więc to dokładność lekko mówiąc licha. Choć Europa biedna, to tam myślą gęściej, filmy całkiem niezłe produkują częściej, i się chały morze, choć nie wyschło zrazu, choćby w części z nika w formie mdłego gazu.
Och Łokerze Dżony, wybacz mi też dzisiaj, że na Wojnę Światów poleci Moonisia. Potem mnie spomstuje, zdanie moje zjedzie, a ja kitę rychło odwalę po obiedzie. Bo chybam przeszdził, gdym pisał pomału, że to film tak wściekle bliski or-ginału. Nie jest wszak tak pięknie, chociaż Tom Kruz boski, lecz nie jest to cudne jak horror enerdowski. Mogłoby być lepiej, gdyby tak się Stiven przed zdjęć rozpoczęciem chciał znieczulić piwem.  Bowiem jakom rzekł już, jest tam trochę blagi, a wszem powiewają ameryki flagi. Łopotając żwawo, ukrywają fakt że, trochę się to wszystko w płytkim błocie babrze. No... ale to będzie decyzja Moonisi siedźmy więc przy flaszcze i czekajmy cisi.

No, moi kochani, czas wracać do stołu, bym się mógł wszechstronnie nałykać pospołu. Sercem jestem z wami, i choć filmów wiele, wierzę, że znajdziecie dobre, przyjaciele!




dzi

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #325 dnia: Lipca 16, 2005, 12:37:44 am »
Term..... za duzo pijesz <klepie snadnie po ramieniu>

ps: rozumiem ze czarnego Johnego? ;)


a co do filmow to poprostu w kazdym sa bzdury, tylko widzi sie to tylko w tych ze swojej "branzy", mam podawac przyklady z filmow "o komputerach"? ;)

Monicks

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #326 dnia: Lipca 16, 2005, 12:51:47 am »
Właśnie to znalazłam przeglądając stare posty:
http://www.lem.pro.onet.pl/dziela/fantastyk/kieszkomp.htm
Jak ktoś stwierdził - jest to gotowy scenariusz do 90% holywoodzkich produkcji. Tylko dlaczego nikt jeszcze nie nakręcił filmu według schematu:
Ziemia/spala się lub zamraża lub wpada na Słońce/Wszyscy giną (koniec)
No ja wiem, że to byłby krótki film (no chyba że dodamy jakieś 95 minut efektów specjalnych :)), ale jaki oryginalny i inny niż wszystkie!

Terminus

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #327 dnia: Lipca 16, 2005, 02:21:04 am »
Ja Cię zapewniam, że możnaby ten film zrobić tak, że chętnie bym go obejrzał. Wyobraź sobie, majestatyczne ujęcia marznącej czy płonącej Ziemii, jest wszakże tyle rzeczy, które po kolei mogłyby się palić ... no i do tego na przykład muzyka symfoniczna... chętnie bym obejrzał.

I nie pisać mi tu, że za dużo piję...

(do dzi Johny był czerwony)

Macrofungel

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #328 dnia: Lipca 16, 2005, 10:17:54 am »
Cytuj
PRZYJEMNOŚĆ???
No cóż, nie będę się wypowiadać na ten temat, nie jestem wielbicielką Quake'a i innych strzelanek, więc i tak zwane "akcje" w filmach mnie nie pociągają. Jeśli już to może aspekt psychologiczny. Oglądał ktoś "Snajpera"? Jak na film o wojnie to nawet mi się podobał. Chyba dlatego, że mało strzelania. Nie wiem. Dziwny mam gust.


Ja też nie jestem fanem Quake'a. A dobry film wojenny to dla mnie nie "Rambo"(ten jest okazem bezdennej głupoty), ale na przykład "Czas Apokalipsy". Batalistyki jako takiej jest tam nie więcej, niż w Quake'u myślenia (nawet Blady nie miałby się chyba do czego przyczepić), a film skupia się właśnie na wspomnianym przez Ciebie aspekcie psychologicznym. Prawdziwe arcydzieło.

Cytuj
Ja Cię zapewniam, że możnaby ten film zrobić tak, że chętnie bym go obejrzał. Wyobraź sobie, majestatyczne ujęcia marznącej czy płonącej Ziemii, jest wszakże tyle rzeczy, które po kolei mogłyby się palić ... no i do tego na przykład muzyka symfoniczna... chętnie bym obejrzał.
 


Zdaje mi się, że nie tak dawno powstał film o tym, jak to globalne ocieplenie wywołuje... epokę lodowcową. Ponoć z naukowego punktu widzenia sensowny. Stąd już chyba niedaleko do zamarzającej Ziemi.

Monicks

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #329 dnia: Lipca 16, 2005, 11:28:49 am »
Cytuj
"Czas Apokalipsy". Batalistyki jako takiej jest tam nie więcej, niż w Quake'u myślenia  

O, tego nie widziałam. Może oglądam niewłaściwe filmy? Czyli trzeba obejrzec! :) Dzięki za tytuł.

Cytuj

Zdaje mi się, że nie tak dawno powstał film o tym, jak to globalne ocieplenie wywołuje... epokę lodowcową.

Rzeczywiście, widziałam to - jeden z nielicznych filmów amerykańskich, który nie kończy się "żyli długo i szczęśliwie", bo wynika z niego, że i tak zagłada czeka całą ziemię. Ale tej zagłady nie pokazano! ??? A główny bohater i tak przeżył i - być może - będzie żył długo i szczęśliwie? ::)