E.T. sie mnie niepodobywal (toz to baja)
Nic dziwnego - to kino dla dzieci

Jak byłem mniejszy to mi się podobało.
Co do "Szeregowca" - pewnie, że propaganda (jak większość filmów wojennych), ale jak zrobiona

"Liście" należy się z kolei uwaga za to, że był to jeden z pierwszych filmów, który nie przedstawiał zagłady ludzi w obozach po najprostszej linii, czyli Niemiec - zły, obozowicz - dobry. Teraz może się wydawać to banale, bo po Sielbergu Hollywood podchwyciło temat i wyprodukowało nieco filmów, często średniej jakości, o tej tematyce.
W "Szczękach" z kolei, Steven wcale nie chciał umieszczać tego tekturowego rekina. Groza miała być budowana wyłącznie na wypowiedziach bohaterów i tym, że coś tam się im zdaje. Niestety producenci postawili sprawę jasno - albo widz będzie mógł zobaczyć potwora, albo Steven nie zobaczy kasy

Na koniec dodam, że jestem kompletnie nieobiektywny, gdyż jakiś czas temu bardzo sobie ceniłem twórczość tego Pana i tak mi już zostało (chociaż ostatnio nie nakręcił nic na czym bym nie przysypiał).