Moja nadzieja, że powiesz "faktycznie, nic o tym nie wiedziałem, teraz już wiem, to się zastanowię zanim coś powiem" nie była szczególnie wybujała, ale zawsze wierzę w ludzi. Oczywiście byłem naiwny sądząc, że przeszukasz raport po ciągu znaków "taws" i dowiesz się czegoś więcej, zanim zaczniesz pleść androny. To że nie rozumiesz, dlaczego załoga była jednak zaskoczona to Twój problem, a nie raportu. To że nie zdajesz sobie sprawy, że Protasiuk, przestawiając wysokość na przelotową oszukał urządzenie o plus 168 metrów nie dziwi mnie - bo to było na innej stronie. Że zrobił to, ponieważ II pilot nie potrafił odpowiednio skonfigurować urządzenia - to już za bardzo nie wiem, co do Ciebie nie dociera? Na, jak się wyraziłeś, "normalnie" lądującym samolocie, czyli takim, który został prawidłowo do tego skonfigurowany na tym konkretnym lotnisku, alarm TAWS nie odezwałby się. Tak jak się nie odezwał z Tuskiem, który "normalnie" wylądował. To że się odezwał zaskoczyło widać załogę, bo nie powinien się był on na tym lotnisku odezwać, a Protasiuk oszukał urządzenie, bo nie miał czasu instruować osoby odpowiedzialnej, jak się to robi. Doprowadził więc do sytuacji, w której urządzenie działało wadliwie. Wszędzie, gdzie istnieje jakiekolwiek zagrożenie stosuje się prostą zasadę: albo coś działa dobrze, albo się to wyłącza. Nawet światła drogowe poddają się tej zasadzie. Ale pewnie nie masz prawa jazdy, bo po co, wszak nieposiadanie uprawnień do prowadzenia pojazdu nie powoduje wypadków.
Nie wiesz też zapewne, jak często TAWS uruchamiał się w przeanalizowanym przez komisję okresie funkcjonowania 36 spl - oraz jak ta częstość ma się do normy i co z tego wynika. To było na jeszcze innej stronie. Ty widzisz sprzeczność - ale to jest taka sama sprzeczność, za jaką 200 lat temu uznano by twierdzenie, że maszyna cięższa od powietrza uniesie się z ziemi. Czyli wynikająca z elementarnego braku wiedzy, przy nieświadomości tego faktu, albo może przy jego pełnej akceptacji. Szkoda na Ciebie prochu...