Mówimy o tym:
http://niepoprawni.pl/blog/2140/pan-profesor-artymowicz-oblicza-utrate-sily-nosnej?
Lasek w Kazimierzu nie wygłaszał referatu.
Tylko prezentację:
2. PREZENTACJA DRA MACIEJA LASKA
2.1. Cel pracy Komisji
1. Komisja miała na celu jedynie ustalenie przyczyn katastrofy i nie wychodziła poza tak określony cel.
2.2. Przebieg pracy Komisji
2. Przedstawiciele Komisji znaleźli się na miejscu katastrofy jeszcze tego samego dnia. Rosjanie pokazali im
leżące na ziemi czarne skrzynki. Wspólnie przewieziono je do Moskwy i tam zrobiono następnego dnia
kopie z ich zawartości, a same skrzynki zamknięto i opieczętowano. Było to zgodne z zasadą, że odczyt
wykonuje się u producenta urządzenia.
3. Nie ma żadnej nieprawidłowości w tym, że badano później wyłącznie kopie zapisu. Jest to standardowe
postępowanie przy badaniu katastrof lotniczych. Z oryginału wykonuje się kopię i powiela się ją tyle razy,
ile potrzeba, gdyż kolejne odczytywanie czarnych skrzynek degradowałoby jakość oryginału.
4. Zapis z rejestratora QAR produkcji polskiej firmy ATM został odczytany w Polsce w dwóch instytucjach –
w firmie ATM i w Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych
5. Porównanie zapisów z rejestratora QAR i rejestratorów rosyjskich wykazało zgodność zapisów. Zapisy te
stały się podstawą prac Komisji.
2.3. Trajektoria lotu
1. Zadaniem Komisji Millera było jedynie ustalenie przyczyn katastrofy, a nie badanie skutków. Dlatego
Komisja skupiła się wyłącznie na okresie do uderzenia samolotu w brzozę.
2. Trajektorii lotu nie można było ustalić na podstawie samych zapisów z czarnych skrzynek. Zapisy te
pozwalały jedynie na ustalenie zmian położenia samolotu. Dysponując taką „względna trajektorią” Komisja
dopasowała ją do mapy terenu i na tej podstawie ustaliła ostateczną „bezwzględną” trajektorię. Podczas
dopasowywania do terenu kierowano się również śladami jakie samolot pozostawił w koronach drzew.
3. Zasadniczą przyczyną katastrofy było zejście samolotu poniżej wysokości 100 m do czego pilot nie miał
prawa i co świadczy o jego ewidentnej winie za katastrofę.
2.4. Przebieg wydarzeń w kabinie samolotu
4. Minima dla lotniska w Smoleńsku wynoszą 100/1000 – widoczność w pionie 100 m, a widoczność w
poziomie 1000 m. Poniżej takich warunków pilot nie ma prawa lądować, a złamanie tego warunku stanowi
ciężkie naruszenie zasad ruchu lotniczego, które jest karalne – „penalizowane”.
5. Jeszcze w połowie lotu do Smoleńska pilot został poinformowany, że widoczność w poziomie spadla do 500
m i stanowi tylko połowę wymaganego minimum.
6. Zbliżając się do lotniska pilot został poinformowany przez por. Wosztyla (pilota Jaka, który wcześniej już
wylądował), że widoczność zmniejszyła się jeszcze dwukrotnie i warunki są 50/200.
7. Mimo to pilot kontynuował lot zapowiadając, że w sytuacji braku warunków odejdzie „w automacie”, co
potwierdził drugi pilot. Świadczy to o braku wiedzy o działaniu automatycznego pilota, bo w przypadku
braku na lotnisku ILS, jak to miało miejsce w Smoleńsku, przy włączonym autopilocie samolot nie może
tego manewru wykonać. Tymczasem kpt. Protasiuk nie wyłączył autopilota i kontynuował lot przy
włączonym autopilocie.
Sprawozdanie z udziału w konferencji w Kazimierzu
Str. 3/8
Kpt. Protasiuk znał doskonale minimalne wymagania do lądowania na lotnisku w Smoleńsku bo
kilkakrotnie na tym lotnisku lądował. Mimo to zniżał się poniżej wysokości 100 m.
9. Ponieważ podchodząc do lądowania znalazł się powyżej ścieżki schodzenia, musiał „gonić ścieżkę” i w tym
celu zmniejszył moc silnika prawie do minimum. To spowodowało, że samolot gwałtownie zaczął obniżać
lot i znalazł się poniżej ścieżki. Zignorował kilkakrotne sygnały TAWS. W niewłaściwy sposób
interpretował też wskazania wysokościomierzy nie uwzględniając, że wysokościomierz radiowy podaje
odległość nie od poziomu lotniska, lecz aktualną odległość od terenu, co w momencie przelotu nad
obniżeniem terenu wprowadziło go w błąd co do rzeczywistej wysokości samolotu.
10. W pewnym momencie zrozumiał, że mimo iż nie widać ziemi znajduje się za nisko i musi wykonać odejście
„na drugi krąg”. Nastąpiła jednak dziwna przerwa w manewrach wykonywanych przez załogę trwająca
przez 5 sekund. Komisja zinterpretowała tą bezczynność uważając, że w tym czasie kpt. Protasiuk próbował
dwukrotnie wciskać przycisk autopilota, aby odejść i dopiero po chwili zorientował się, że to nie działa i
pociągnął ster samolotu ręcznie. Było już jednak za późno. Silniki wcześniej ustawione były na minimum
mocy i nim zwiększyły ciąg i samolot zaczął się wznosić, jeszcze obniżył lot i uderzył w brzozę.
8.
2.5. Możliwości zaniechane
11. Zapas paliwa w samolocie dzieli się na 2 części i jedna z nich (ok. 6 ton) stanowi rodzaj balastu, którego nie
wolno naruszyć bez narażania samolotu na utratę stateczności. Paliwo, którym załoga samolotu mogła
swobodnie dysponować nie wystarczało na powrót do Warszawy.
12. Były jednak wyznaczone dwa lotniska zapasowe – w Mińsku i w Witebsku. Można też było lądować w
Moskwie. Mimo to pilot zdecydował się na próbę lądowania w Smoleńsku.
2.6. Badanie wraku i terenu katastrofy
13. Ze względu na cel przyjęty przez Komisję uznała ona, że jej praca nie wymaga badania miejsca katastrofy,
ani badania wraku. Do ustalenia przyczyn wystarczyło badanie trajektorii lotu do zderzenia z brzozą. Mimo
to Komisja oglądała szczątki samolotu i wykonała szereg zdjęć zarówno wraku samolotu jak i terenu
katastrofy.
14. Komisja uznała jednak, że lepsze jakościowo są zdjęcia pana Sergiusza Amielina mieszkającego w
Smoleńsku i wykorzystała w raporcie szereg zdjęć wykonanych przez niego.
15. W toku dyskusji przedstawiciele pokazali jednak również zdjęcia wcześniej przez Komisję nie publikowane,
a w szczególności:
zdjęcie znanej złamanej brzozy z wbitymi w przełom metalowymi elementami - Rys. 4; członkowie
Komisji oświadczyli, że wykonali to zdjęcie w dniu 11.04.2010,
zdjęcie krawędzi przedniej skrzydła z wbitymi gałązkami - fragmentami drzewa,
zdjęcie skrzydła z rozerwanymi i pofałdowanymi blachami poszycia,
zdjęcie trawy – trawa nie była pognieciona i zdjęcie to przedstawiono jako dowód, że nie wjechał tam
samochód, którym mogliby być dowiezieni „ogrodnicy” przycinający drzewa w sposób pokazany na
zdjęciach Amielina.