W Polsce nie było okresu bezreligijnego ale jednak wiara ustępowała przed rozumem w kwestiach praktycznych, jak piorunochrony czy właśnie leczenie ludzi (wbrew wyznawanemu przez część duchowieństwa jeszcze w XVIII czy XIX w. poglądowi, ze np. ospa to kara boska i nie powinno się jej leczyć, bo to sprzeciwianie się Bogu).
Oczywiście tego co zapodałaś nie można porównywać (w sensie "natężenia") z tym, co w Polsce. W Polsce nie obcinają łba, tylko można pójść do innego doktora. Mamy coś 130 tysięcy lekarzy więc 2 tysiące które podpisały tę deklarację to nikły procent (ale nie promil!), a w praktyce te sformułowania mają nikłe znaczenie w lwiej większości przypadków, z którymi idzie się do lekarza. W tym wypadku jest to raczej konflikt sumienia a nie religijny, bo deklarują konfrontację swoich sumień z zawodem, jaki wykonują. Ma to podłoże religijne ale nie jest konfliktem dwóch wiar ani wiary z aparatem ucisku. Tak będzie to zapewne przedstawiane (to oni nas nikczemnie zaatakowali), jak tych "wyznawców" wywalą z kontraktów, co IMO odnośne władze po powzięciu wiadomości powinny uczynić natychmiast i z hukiem.
Chodzi mi bardziej o to, że treść jest idiotyczna sama w sobie i pomijając już seks* jawnie sprzeczna z uznaniem postępu naukowego i wiedzy naukowej jako takiej. I to mnie dziwi, bo sadziłem, że studia medyczne w Polsce mogą skończyć tylko ludzie względnie inteligentni. Ale na przykład dowiedziałem się, że Bóg jest hermafrodytą
.
*na punkcie którego KK ma niezłego hysia, więc to mnie akurat mniej dziwi.
P.S. A jeszcze jakiś czas temu czytałem to:
klik.