tzok, uprzedziłeś mnie
. bo pokazawszy mimo wszystko manowce (jak nam teraz wychodzi) czystego rozumu, chciałem z drugiej strony przypomnieć, że biegun przeciwny, czyli pogoń za endrofinami, też przerabialiśmy i czy ma w/w pogoń postać filozofii Arystypa, czy burzliwych losów bohaterów "Kronik wloskich" Stendhala, czy wizji SF rodem z "Klatki orchidei" efekty są zawsze albo komiczne, albo tragiczne (najczęsciej jedno i drugie).
Czyli: z jednej strony, Rozum umie rozumowo podważyć sensownosc używania rozumu
. Z drugiej zaś konsekwentna pogoń za maksimum endorfiny niszczy jak każdy nałóg (kolejnym przykładem te szczury co im elektrody drażniące ośrodek przyjemnosci wszczepiono).
I tu paść miało pytanie o złoty środek, o którym mówiąc zepsułeś mi zabawę
. Ale... tak naprawdę nie zepsułeś nic tylko przyspieszyłeś bieg dyskusji, doprowadzając pewne wątki tam gdzie liczylem, że dojdą w toku naszej rozmowy.
No i wciąż pozostaje drugie pytanie jakie miałem zadać: czy racjom Wucha da się przeciwstawić, na
rozumowej płaszczyźnie, argumenty za tym, że jednak warto żyć? I to mozę nawet żyć przyjemnie?
A zatem, tyranem jest samoświadomość...
Ha. Twierdzisz, że to samoświadomość niewoli? Chyba szło Ci raczej o to, że
niewola to uświadomiona konieczność? Tyś Anty-Hegel?