Kuurde, ja to jednak w zaścianku żyję...
Może masz po prostu madrzejsze zajęcia niż śledzenie plotkarskich portali i ogladanie dzienników TV...

ps. a skoro już na temat fikcji zeszliśmy (bo użyte przez ludzi Putina ujęcia pochdzą z "Titanica"), tęsknię do czasów w których fantastyka naukowa towarzyszyła realnym planom kolonizacji Kosmosu, "karmiła się" nimi jak i pobudzały je... Wymienić tu można oczywiście liczne opowiadania i "Odyseję Kosmiczną" Clarke'a, twórczość Mistrza z "Pirxem" na czele, "Star Treka", wczesne utwory Strugackich, czy pierwszego "Aliena"... Jednak nie były to pierwsze utwory SF związane z równoległymi, realnymi, planami podboju Kosmosu. Pewna ilość historii tego typu powstała już wcześniej. Wspomnę dwie (IMHO najciekawsze) w których powstaniu miał zresztą swój udział młody A.C. Clarke. Sa to: (nieznany u nas) nawiązujący do konwencji literackich
pulp heroes amerykański serial TV "
Captain Video and His Video Rangers" i (równie u nas nieznany) brytyjski komiks "
Dan Dare" (A
TU strona oficjalna.) Nieco pózniej powstał też (dziś kompletnie zapomniany) animowany serial "
Space Angel", którego bohaterem był kolejny kosmiczny heros - niejaki Scott McCloud.
Infantylne? Owszem. Naiwne? Z pewnością... A jednak cenię taką archaiczną SF, bo (abstrahując od jej znacznie istotniejszej inspirujacej przyszłych badaczy i kosmonautów roli) pokazuje nam jak w owych latach wyobrażano sobie podbój Kosmosu, jest wiec cennym dokumentem swej epoki... W jej bohaterach zaś (choć ich heroizm w stylu
pulp dziś może tylko śmieszyć) należy widzieć "przodków" Pirxa i Bowmana, a także idoli dzieciństwa wielu prawdziwych badaczy Kosmosu.
Istniały też wtedy (sic!)
książeczki dla dzieci wydawane w celu rozbudzania marzeń o podboju Kosmosu. A także cykl "młodzieżowych" powieści Heinleina, ze słynnym
"Space Cadetem" na czele powstały w tym samym celu.
Teraz też by się takie historyjki przydały, z takich marzeń wyrosły wszak realne programy badań kosmicznych (i sporo dobrej SF po drodze

).