To może i ja wróce do tematu, bo się nam Panie całkiem zbulwersują i jeszcze dojdzie do jakich słowoczynów...
Więc sprawa ma sie tak oto: sposób istnienia informacji przedstawiony przez Lema w Gebonie jest poniekąd sprzeczny z inną jego hipotezą, zaistniałą bodaj w którymś z opowiadań z Ijonem Tichym. Jest tam powiedziane, że informacja gromadzona przez lata na najrozmaitszych nośnikach i w najprzeróżniejszy sposób przez ludzi osiąga w końcu "masę krytyczną", w skutek czego znika (albo cos w tym stylu, nie mam akurat książki pod ręką). Otóż z Gębona wynikałoby, iz ilość informacji istniejącej w danej chwili we wszechswiecie jest cały czas mniej więcej taka sama - informacja może być zapisana tak w ruchach czasteczek powietrza, jak i w ruchach atomów, z których zbudowane są gwiazdy, jak i w sposobie pojawiania sie i znikania czastek wirtualnych w próżni, i tak dalej.
Jak powszechnie wiadomo, w układzie izolowanym ilość informacji nie może wzrosnąć (bo entropia nie może zmaleć), z czego wynikałoby, że ilość informacji dostępnej we wszechświecie jest - w zależności od przyjętego punktu widzenia spraw ostatecznych - albo stała, albo też sukcesywnie się zmniejsza. Powyższe można rozpatrywać na bardzo wielu płaszczyznach i ani chybi do tego wkrótce dojdzie, a ja na początek zajmę sie jedynie taka oto kwestią:
Chodzi o spór obecny od dawna w naukowych kręgach a sprowadzający sie do pytania, czy ilość stopni poznania natury jest skonczona, czy tez wręcz przeciwnie - drążąc w głąb bedziemy napotykać coraz to nowe struktury, czy to w badaniach mikroświata, gdzie poszukujemy jakichs podstawowych składników 'istniejacego', czy tez w skali makro, gdzie niektóre , egzotyczne niekiedy, teorie także potrafia przedstawiac te sprawy na sposób diametralnie różny.
I dalej: jesli przyjąc drugą zasadę termodynamiki, to ilość informacji dostepnej we wszechświecie albo jest wciąż taka sama, albo też cały czas maleje, więc może sie okazać, że wnioski z badań dziś prowadzonych będą zupełnie nieaktualnie za ileś tam lat tysięcy czy milionów (że o miliardach nie wspomnę), bo do tego czasu nie tylko że zniknie część informacji w sensie jej dostepności dla badających, ale też owo zubożenie wszechświata sowoduje zmiany w jego fizyce. Innymi słowy, dzisiaj drążymy materię do poziomu skwarków czy superstrun, a za lat miliardy nie będzie mozna stwierdzic niczego więcej poza twardymi pestkami atomów.