Dąży się do zmniejszenia powierzchni czołowej a równocześnie podnosi dziób co tę powierzchnię drastycznie zwiększa.
Im dłużej o tym myślę, tym bardziej dochodze do wniosku, że to korzystanie z kąta natarcia to duże uproszczenie. Myslę, że w "normalnym locie" samolot leci po prostu nieco do góry. Tzn powietrze naciera na skrzydła nie od dołu, tylko równolegle do podłużnej osi profilu. To jest inna sytuacja od korzystania z dużego kąta natarcia, kiedy powietrze naciera pod znacznym kątem do tej osi. Po prostu tor lotu nie jest równoległy do powierzchni ziemi, a lekko wznoszący się. Samolot lecący z Mach1 przebywa w sekundę ~330m a opada na skutek grawitacji 5m, więc wystarczy, że będzie leciał pod kątem niecałego 1 stopnia do poziomu a zniesie ten opad. Wówczas zwiększenie powierzchni czołowej jest zaniedbywalne. Myślę, że to tak działa, choć gdybam w tym momencie.
Na początku pomyślałem że w jakiś sposób pogrubia się skrzydło (no w pewnym rozumieniu się pogrubia ale wiadomo o co mi chodzi...).
Może kiedyś. Jako ciekawostkę moge podac, że pierwszy samolot - Flyer I braci Wright miał właśnie takie "bioniczne" skrzydła, choć nie dotyczyło to zmienności ich profilu poprzecznego a podłużnego. Samolot ten nie miał lotek a dla sterowania przechyłem pilot skręcał (wichrował) całe, elastyczne skrzydła.
A inne informacje, np. o ciągu przy obracających się cylindrach, to jakaś masakra
A Deyna jak rogale wkładał ? ;-) Skacząca bomba też na tym jechała, aczkolwiek nie chodziło o właściwości lotne a o siłę hydrodynamiczną dociskająca ją do zapory w czasie opadania na dno.
Ze wszystkich trzech naraz korzystaja chyba smiglowce
Przyznam, że nigdy się nad tym nie zastanawiałem
. Na pewno korzystają z drugiego sposobu - to jest stanowią wentylator
. No i mam zajęcie na któryś wieczór
szybowce wpasowuja sie w pelnej harmonii w powietrze bez zadnej silowki, jakze to bardziej kulturalne, ech).
Ale potrzebują brute force na starcie. Elegancja na spoconych barkach niewolników
.