Szmery bajery. Po pierwsze, chyba Ci się pokićkało z tymi "jeśli".
Nic mi się nie pokićkało. Może jedynie to, że nie potrzebnie użyłem "jeśli" przed 'a->b'. Więc inaczej: a->b <=> ~(a i ~b). Inaczej - niemożliwa jest wpółprawdziwość i współfałszywość zdań 'a->b' i 'a i ~b. Oznacza to, że prawdziwość pierwszego jest możliwa tylko przy fałszywości drugiego. Jeśli wtedy prawdziwe jest ~b, to fałszywe musi być a, a więc ~a jest prawdziwe.
Implikację a->b można też wprost zapisać jako: '~a lub b'. Jak widać to drugie zdanie jest fałszywe kiedy a i ~b. Jeśli zatem a->b i ~b, to ~a.
Ale mniejsza. Po drugie, nie mam świadomości niemożliwości "aby było inaczej", jako że wiem, iż istnieją rozmaite logiki, w których jedne formułki obowiązują, a inne nie. W logice klasycznej obowiązuje prawo wyłączonego środka, a w logice kwantowej - nie. Więc tak (lub owak) nie musi być "we wszelkim możliwym świecie" - to tylko złudzenie początkujących.
Po pierwsze dyskusje o tym jak rozumieć metafizyczne reperkusje teorii fizyki kwantowej są w toku. Stwierdzenie, że skoro teoria zawiera elementy logiki nieklasycznej, to tak działa świat jest co najmniej mocno dyskusyjne. Szczególnie w przypadku tak "filozoficznej" teorii, która zaczyna włączać jako element znaczący sam fakt obserwacji.
Jest całkiem możliwe, że pod fizyką kwantową działa inny poziom fizyki, który wszelkie te paradoksy tłumaczy. Oczywiście - i takie stanowisko prezentował np. Heisenberg - nawet jeśli istnieje takowy poziom, to z samej fizyki kwantowej wynika, że jest on niedostępny, należy zatem przyjąć, że po prostu tak działa świat. Tyle, że to kwestia wiary. Bzdurą jest zatem stwierdzenie, że "Ty wiesz", iż istnieją inne logiki (tj. jakoby wiesz, że świat nie musi się słuchać praw logiki klasycznej). Jedyne co wiesz, to fakt, że istnieją rachunki formalne odmienne od logiki klasycznej i że niektóre z nich znajdują zastosowanie w nauce.
Zabawne jest to, iż jest to w jakiejś mierze analogiczne, do problemu prostego kijka w wodzie. Kiedy go widzisz: jest krzywy; kiedy go dotykasz, jest prosty. Gwałci to prawo sprzeczności. Można więc uznać, że to świat działa wbrew temu prawu i kijek jest w dwóch stanach na raz (można się też wystarać o jakąś nieklasyczną logikę opisującą tego typu zjawiska). Tylko, gdybyśmy tę zasadę odrzucili, nie powstałaby nauka. Sytuacja ta stawia nas wobec faktu, że albo odrzucamy tę zasadę, albo nie. Jeśli nie, to uznajemy, że możliwe są sprzeczne postrzeżenia, ale nie sprzeczność rzeczywistości. I stąd wnioskujemy kijek jako stale prosty. Jako teoretyczny konstrukt, który jest rozwiązaniem równania naszych możliwych doświadczeń.
Po drugie jest jedna ciekawa rzecz związana z wszelkimi tego typu problemami: zakładanie logiki nieklasycznej i cały proces tworzenia teorii (w tym wykorzystujących te nieklasyczne rachunki formalne) odbywa się w ramach logiki klasycznej. I to jest właśnie fakt, który pomijasz: że myśląc w rachunku nieklasycznym zawsze ostatecznie myślisz klasycznie. Więc nie - nie masz pojęcia o tym, czy i czym mogłaby być inna logika.
Co to jest "nicość", skoro można ją sobie wyobrazić?
Pustka to nie nicość. Wyobrazenie pustki jest naiwnym wyobrażeniem przestrzeni bez materii. I niby jaka prawidłowość "jest"? Co to w ogóle znaczy?
Interesujące, nicość to nie pusta przestrzeń. W życiu bym na to nie wpadł. Mógłbym zapytać skąd wiesz, że nicość to nie pustka, skoro nie wiesz co to nicość. Ot taka czysta złośliwość w odpowiedzi na stwierdzenia sugerujące, że nie pojmuję oczywistości tego, że rozmawiamy o niejasnych pojęciach. Co oznacza "jest"? Już Ci napisałem. Zakładając, że nie ma nic, jeśli następnie (tak, wiem, nie ma czasu) ma być coś, coś musi być według zasad. Innymi słowy: już w perspektywie nicości, nie wszystko jest możliwe.
Ta. Niech tu Terminus wpadnie, to będziesz inaczej śpiewał.
Bardzo statystyczne podejście, nie ma co. No, a popularność platonizmu wśród matematyków, ot tak sobie, nieco złośliwe wbrew Terminusowi i Twoim kpinom, jest po prostu takim małym statystycznym faktem.
Sorry, ale totalne to mogą być najwyżej głupoty. A obiektywność (prawda) są wewnętrzną zależnością przyjętego sytemu rozumowania.
Niesamowite. Jak rozumiem, to jest właśnie przykład totalnej głupoty? Stwierdzasz bowiem totalność, samemu sobie tym samym przecząc. I w dodatku nie przyszło Ci do głowy, że właśnie o tę totalność chodzi.
Żeby istniała wewnętrzna zależność jakiegokolwiek systemu rozumowania, w tym rachunków nieklasycznych, żeby istniała tak rozumiana prawda, u podstaw musi leżeć logika klasyczna. Inaczej nie ma mowy o żadnym rozumowaniu. Przynajmniej o wyobrażalnym dla człowieka rozumowaniu.
Odrzuć chociażby zasadę sprzeczności i dowodzisz sobie dowolnego zdania:
a i ~a
a
a lub c (mogę włączyć c, bo alternatywa i tak będzie prawdziwa)
~a
więc c (bo alternatywa była prawdziwa)
W gruncie rzeczy i to rozumowanie to bełkot, ale tak już jest jak się odrzuca zasade niesprzeczności. Możesz sobie zakładać, że w teorii kwantowej może być:
a i (b1 lub b2 lub b3...) prawdziwe
(a i b1) lub (a i b2) lub (a i b3)... fałszywe
Tylko jak już to zakładasz, to ograniczasz to do jakichś zjawisk, wyciągasz z tego wnioski, prowadzisz eksperymenty i stosujesz rozmaite rozumowania, wszystkie w... logice klasycznej. A zapewne i tak się okaże, że paradoksy fizyki kwantowej wiążą się z jakimiś utajonymi metafizycznymi rozstrzygnięciami w matematyce.
Chciałoby się rzec, że każdy ma swoją metafizykę - w tym temacie przewinęło się juz ich kilka. Metafizyka jako "inne rzeczywistości", metafizyka religijna, metafizyka metodologii naukowej, metafizyka "teleologiczno-sensowna", i jeszcze parę innych, jakby poszukać. A to są rzeczy tak rózne, jak jajko na twardo i tropicamidum.
Nie, metafizyka to pewna dziedzina sądów. To o czym piszesz, to są rozstrzygnięcia metafizyczne. Pytanie o możliwość metafizyki, należy rozumieć, za Kantem, jako pytanie o rozstrzygalność sądów z tej dziedziny.
To co napisałem stwierdza zaś, że można sobie uznawać absurdalność zajmowania się metafizyką jako dziedziną sądów nierozstrzygalnych (w czym lubują się np. scjentyści), tylko warto pamiętać, że branie na wiarę konkretnych rozstrzygnięć metafizycznych leży też u podstaw np. działalności naukowej. I jeśli nawet nie możemy rozstrzygnąć prawdziwości lub fałszu sądów metafizycznych, to warto mieć ich świadomość, oraz świadomość tego, gdzie takich rozstrzygnięć dokonujemy na wiarę.