Liv, Ola. Ło matko bosko wyszłem na szuję i szczeżuję a zaprawdę przysięgam, nie chciałem

. Primo piszę "niektóre osoby" nie tak perfidnie jak się to zwykle robi, pisząc w ten sposób, że dokładnie wiadomo o które osoby chodzi, tylko z braku czasu i pamięci nie pamiętam, kto tak pisał, ale wydaje mi się, że tego typu nutki pojawiły się. Miałem nadzieję, że te osoby rzucą się na mnie jak szakale na zatęchłą padlinę (którą jestem) i wszystko się okaże. Ale widzę zainteresowani są przebiegli jak węże w trawie (anguis in herba). Zdaje mi się, że Nex tak najbardziej pisał a nie Ty Olka (a się wzięłaś ochotniczo do obrony Częstochowy), ale natychmiast odszczekam wszystko pod stołem po okazaniu faktów i przysięgnę jeszcze.
Jeśli nikt nie miał tego na myśli, że tak w ogóle to całe to halo nie ma związku z rzeczywistością to widocznie z przemęczenia źle zatrybiłem, przepraszam, sorry, maziek wraca do budy wygryzać pchły z sierści... Ale jeśli ktoś tak pisał, to ja się po prostu pytam bez złych intencji, co innego niż wiedza o covid-19 mogło pchnąć polityków w tak skoordynowany sposób (to ważne, że skoordynowany) w jednym kierunku? Jeśli nie to? Znajomość życia podpowiada mi, że w każdym stadzie ludzkim, czy to klasie w podstawówce, czy synodzie biskupów czy zjeździe farmaceutów trafi się pałskoziemiec, gość co widzi aurę i jeden w stałej łączności z Kajpaxem. Stąd dziwne, że w stadzie polityków u władzy takowy harcownik się nie pojawił, poza tym, że poronnie próbowali Johnson i Trump. Panie, skaż, jeśli coś innego miałem na myśli!
Dalsze Twoje słowa Olu są o trochę czymś innym, niż o tej pierworodnej decyzji. W Polsce na ogół wszystko jest sznurkiem wiązane i dyktą sztukowane, nie tylko zalecenia zdrowotne, nawet tak dramatyczne. To jak to jest realizowane to jest jednak inne zagadnienie niż to, jaką decyzję podjęto. Wyobrażam sobie, że są liczne kraje na tym łez padole, w których te zalecenia są realizowane w jeszcze bardziej surrealistyczny czy rachityczny sposób, z braku pieniędzy, personelu, infrastruktury, czy wiary w złe lub dobre duchy. To jednak jedno (a w zasadzie drugie), a decyzja to pierwsze.
Pewnie, że pacjent może oceniać, ale to jakby RCB podało, że w nocy będzie zrywać dachy i byś kazała spać dla bezpieczeństwa wszystkim w piwnicy, a nic nie było, tylko słowik cudnie śpiewał. Czy można by mieć do Ciebie pretensje? No może jakbyś z przezorności następny miesiąc kazała spać w piwnicy, to tak.
Czy to jest słuszne czy nie to ja nie potrafię ocenić. Mnie się zdaje, że zasady są słuszne, być może wyłączenia poszczególnych rodzajów działalności nie. Przypadkowo rozmawiałem dziś z funflem-lekarzem, powiedział mi, że to cholerstwo jest bardzo zakaźne i wystarczy jeden zarażony w odpowiednim miejscu, aby mała liczba zainfekowanych w naszym mieście wzrosła wielokrotnie (po prawdzie jest to wciąż tylko kilka wciąż hospitalizowanych przypadków po "wsypie" przez księdza, o którym wspomina Q). A co prawda śmiertelność nie jest 100 czy 50% ale w okolicy kilku % owszem tak. Mnie się zdaje, że jeśli te kilka % się utrzyma statystycznie to jest to jednak bardzo dużo jak na środek Europy. Jedna osoba na 20-30 osób to haczy bezpośrednio każdego jakimiś koneksjami rodzinnymi, tyle, że może ze względu na profil wiekowy tego nie odbieramy, bo to jeszcze lub już nas nie dotyczy itd. Zobaczymy co będzie, powiada, bo ruszył sezon nad lokalnym jeziorem, które jest centrum rozrywkowym lubelskiego i dużej części mazowieckiego i jak mi relacjonował, jazzowanie było w majówkę jak zwykle total i do upadu, bez maseczek. Zalecił maksymalne odosobnienie, dezynfekcję i unikanie, bo uważa, że jest duże ryzyko w razie podłapania.
Że u nas się piaskownica polityczna wdała to pewne i sam mam wrażenie, że władza suwa, a w każdym razie suwała tymi danymi pod wybory, po to też zadekretowała otwarcie tego i owego, bo Polacy, "nic się nie stało", głosujcie. Oczywiście tak. Ale z drugiej strony te posunięcia wprowadzone były jednak w poprzek celowi nadrzędnemu wyborów, a to daje do myślenia.
Q, Ty na kurtuazje liczyć nie możesz, wiesz dlaczego i nie ciągnijmy tego. Tym niemniej a nawet mimo tego potrafię przyznać, że napisałeś coś, co mi się spodobało.