wydaje mi się ryzykownym, zbyt dalekie odjechanie od domniemanego zamysłu autorskiego.
Co do zasady oczywiście zgoda (z poprawką na to, o czym w ostatnim akapicie), choć w tym wypadku przymknąłbym oko, bo wykładnia Pazińskiego czyni "Eden", jeśli nie ciekawszym, to bardziej ponadczasowym, czyli robi Lemowi dobrze
. (W najgorszym wypadku można powiedzieć, że P.P. stworzył ciekawy
apokryf SF Patronem się podpierając
.)
Natomiast z tego wyzłośliwienia wyjąłbym motyw grobów, co i Gajewska pierwsza zauważyła. To bardzo silne skojarzenie z przeżyciami autora.
Czyli w tym się
sztuproczentowo zgadzamy.
I jak dla mnie, fajny stan wrzucenia bohaterów w zupełnie "niewiadomo". Dziś to często spotykane, ale wtedy? Aldisowy non-stop przychodzi na myśl. Heh, ten sam rocznik.
Ano. Potem "Powrót...", "Diuna" i "Cieplarnia" ten chwyt spopularyzowały, niektóre cokolwiek go modyfikując, i dziś nie tylko u Dukajów i Williamsów, ale nawet
w "Zemście Sithów" (tam, oczywiście, w wersji
light) za normę robi. Wrzucamy cię, czytelnikowidzu, w środek i orientuj się (bo teraz zwykle odbiorca ma od bohaterów gorzej - oni ogarniają, w końcu to ich świat, on się musi uczyć). Inna sprawa, że tym sposobem zdegenerowała się rzecz do sztuki dla sztuki, swoistego formalnego popisu (z zakresu mniej oczywistego wykładania fabuły na ławę). U Lema (i u wczesnego Aldissa, czy w "Pikniku...") konfuzja odbiorcy miała pozwalać mu się wczuć w zagubienie bohaterów.
Myślę, że w tej (po tej) książce Lem wykrył to charakterystyczne dla niego "zarządzanie poprzez chaos". Że książki się same piszą a on nie wie jak i w zasadzie za nic nie odpowiada i o co w ogóle chodzi w razie czego.
Zdaje się to prawdopodobne... Z drugiej strony w takim wypadku "Eden" (wraz z "Solaris", o którym sam S.L. wprost - wiadomo co - mówił) staje się podatny na dawną
cetarianową krytykę Dicka i "Bladego...". Z trzeciej można tę ostatnią kontrować twierdząc, że - jadąc brzydkim
frońdyzmem - podświadomość Mistrza tak genialną była (również w stanach słabszych), że nawet świadomość Jego tego nie ogarniała
.