No, w koncu mam internet w domu, tak sie tez sklada ze rowniez w domu mam przepisane kilka cytatow z "Nowy umysl cesarza" Penrose'a, pozwole sobie je przekleic

Cala ksiazka mowi o... inteligencji. Z tym ze traktuje temat bardzo, ale to bardzo szeroko... Tu troche cytatow na temat inteligencji ktore cytuje Penrose na bazie innych ksiazek

list Einsteina do Maxa Borna z 1926r (cytat za Paisem, 1982, str. 443)
Mechanika kwantowa rzeczywiscie imponuje, ale wewnetrzny glos mowi mi, ze to jeszcze nie jest prawdziwa teoria. Ta teoria daje wiele, ale wcale nie przybliza nas do poznania tajemnicy Stworcy. W kazdym razie ja jestem przekonany, ze On nie gra w kosci.
---
ponizsze z "Psychologia odkryc matematycznych" matematyka Jacques'a Hadamarda z 1964r
relacja Henri'ego Poincare
(...) W tym momencie opuscilem Caen, gdzie mieszkalem byl wowczas, by wziac udzial w wycieczce geologicznej, zorganizowanej przez Szkole Gornicza. Perypetie podrozy sprawily, zem zapomnial o swych pracach matematycznych; po przybyciu do Coutances wsiedlismy do omnibusu, aby udac sie na jakis spacer; w chwili kiedy stawialem noge na stopniu, przyszlo mi do glowy - chociaz nic w moich poprzedzajacych myslach nie zdawalo sie byc do tego przygotowaniem - ze przeksztalcenia, ktorych uzylem do definicji funkcji fuchsowskich, sa identyczne z przeksztalceniami geometrii nieeuklidesowej. Nie sprawdzilem tego; nie mialbym na to czasu, gdyz skoro tylko usiadlem w omnibusie, powrocilem do rozpoczetej rozmowy, ale mialem calkowita pewnosc, ze tak jest. Po powrocie do Caen, z wypoczeta glowa, poddalem owa mysl sprawdzeniu, dla spokoju sumienia.
relacja Mozarta ze strony 27
Kiedy czuje sie dobrze i jestem w dobrym humorze, badz kiedy po dobrym posilku zazywam przejazdzki albo spaceru, badz w nocy, kiedy nie moge zasnac, pomysly powstaja w mojej glowie tak latwo, jak tylko mozna by tego zapragnac. Skad i jak sie one biora? Nic o tym nie wiem i nie mam z tym nic do czynienia. Zatrzymuje w glowie te, ktore mi sie podobaja, i nuce je; w kazdym razie inni utrzymuja, ze tak czynie. Z chwila kiedy mam juz temat, przychodza inne melodie, lacza sie z pierwsza, zgodnie z wymogami kompozycji jako calosci: kontrapunkt, partie poszczegolnych instrumentow, i wszystkie te fragmenty melodyczne tworza na koniec cale dzielo. Wowczas dusza moja znajduje sie w ogniu natchnienia i nic nie zdola umknac mojej uwadze. Dzielo rosnie; rozwijam je i pojmuje coraz bardziej i bardziej jasno, az wreszcie mam caly utwor w glowie, chocby byl nie wiem jak dlugi. Moj umysl obejmuje go tak, jak spojrzenie mego oka obejmuje piekny obraz lub urocza mlodosc. Nie nastepuje to stopniowo, wraz z poszczegolnymi czesciami wypracowanymi w szczegolach, jak to sie dzieje pozniej, ale moja wyobraznia slyszy go w jego caloksztalcie.
Einstein
Wydaje mi sie, ze slowa albo jezyk, czy to mowione, czy pisane, nie odgrywaja zadnej roli w moim procesie myslenia. Jednostki psychiczne sluzace mi, jak sie zdaje, jako elementy myslenia, sa pewnymi znakami, niejasnymi obrazami, ktore mozna "swobodnie" odtwarzac i kombinowac (...) Wspomniane wyzej elementy sa, w moim przypadku, typu wzrokowego, a niektore - miesniowego. Konwencjonalnych slow albo innych znakow poszukuje mozolnie dopiero w drugim stadium, kiedy wspomniana gra kombinacji jest dostatecznie rozbudowana i moze byc dowolnie odtworzona.
genetyk Francis Galton
To, ze przy pisaniu, a w jeszcze wiekszym stopniu przy mowieniu, nie moge tak latwo myslec przy pomocy slow, jak bez nich, jest dla mnie mocno klopotliwe. Czesto zdarza sie, ze po usilnej pracy i osiagnieciu wynikow dla mnie calkowicie jasnych i zadowalajacych, gdy usiluje wyrazic je slowami, czuje, ze musze rozpoczac od przestawienia sie na zupelnie inna plaszczyzne intelektualna. Mam przetlumaczyc moje mysli na jezyk, ktory nie biegnie rownolegle do nich. Trace wiele czasu na poszukiwanie wlasciwych slow i zdan i zdaje sobie sprawe, ze znajdujac sie w sytuacji wymagajacaej mowienia bez namyslu, robie to czesto niejasno, raczej wskutek niezrecznosci w wyrazaniu sie niz wskutek braku jasnosci w postrzeganiu. Jest to jedno z malych utrapien mojego zycia.
Hadamard o sobie
Twierdze, ze kiedy rzeczywiscie mysle, wowczas slowa nie istnieja w moim umysle i moj przypadek daje sie bez reszty porownac do przypadku Galtona, w tym znaczeniu, ze po przeczytaniu czy uslyszeniu jakiegos problemu, z chwila gdy zaczynam nad nim myslec, slowa znikaja; nie pojawiaja sie one w mojej swiadomosci az do czasu, gdy zakoncze lub porzuce badania, tak jak sie to zdarzalo Galtonowi. Zgadzam sie tez calkowicie z Schopenhauerem, kiedy pisze: "Mysli umieraja z chwila, kiedy ucielesniaja sie w slowach"
---
Konrad Lorenz w 1972 opisal szympansa zamknietego w pokoju, w ktorym znajdowala sie skrzynka i zawieszony wysoko banan
Problem ten nie dawal mu spokoju i szympans wciaz do niego wracal. Az nagle - nie ma innego sposobu, aby to wyrazic - jego poprzednio ponura twarz wyraznie sie rozpromienila. Jego oczy poruszaly sie od banana do pustego miejsca pod nim, nastepnie do skrzynki i z powrotem do pustego miejsca, i do banana. W chwile pozniej wydal okrzyk radosci i fikajac koziolki ruszyl do skrzynki. Calkowicie pewny sukcesu, ustawil skrzynke pod bananem. nikt, kto to widzial, nie moglby miec watpliwosci, ze czloekoksztaltne malpy sa zdolne do przezycia olsnienia: Aha!