nie doświadczam ani nie widzę (choć to struny więc może powinienem słyszeć?)
Znaczy, że jak czegoś dotknąć ręcamy nie możesz, ani "gołym okiem" dostrzec to już nie empiria? Czyli atomy, fotony, komórki, bakterie, pantofelka z eugleną traktować mamy jako twory mityczne?
wiadomo o co mi chodzi i że do niczego to nie doprowadzi
Badania naukowe do niczego nie prowadzą? Powiedz to milionom, które żyją dzięki antybiotykom, albo chociaż... niedobitkom ofiar Hiroszimy... Ciekawe jak to przyjmą?
chciałem tylko uwypuklić śmieszność tego artykułu (reakcja podobna do tej jaką mają "normalni ludzie" czytając papieske encykliki, bo te z domysłu, tak jak wklejony powyżej tekst, są skierowane do określonego odbiorcy, więc jest tam milion milczących założen, też jak tu; jeśli się tym odbiorcą jednak nie jest to całość brzmi jak... święta księga właśnie)
To nie wynika z miliona milczących założeń (bo nie ma tu założeń, a hipotezy czekające na weryfikację), raczej już z tego, że z terminologią masz chyba problemy... (To i nie rozumiesz o czym mowa.)
ps. a jednak lubię z tobą spory toczyć
