Gdzieś był tu na forum wątek o ciekłym zwierciadle astronomicznym na Księżycu. Tutaj krótki artykuł z NewScientist na temat:
http://www.newscientist.com/article.ns?id=mg19426095.900&feedId=online-news_rss20Chętnie wziąłbym udział w dyskusji wywołanej przez Dawkinsa, ale niestety czas aktualnie nie pozwala. Chciałbym tylko powiedzieć, iż mówiąc o szkodliwości religii Dawkins miał na myśli właśnie m.in. zaszczepianie ludziom irracjonalnego obrazu świata, który z kolei wpływa później na przykład na ustawodawstwo, vide komórki macierzyste, aborcja i tego typu sprawy. Rozgraniczenie religii i nauki to filozoficzna utopia, która może działać tylko w obrębie ludzi, którzy podchodzą do sprawy w sposób przemyślany i rozsądny, a to bynajmniej nie dotyczy mainstreamowych zorganizowanych religii, ani ich wyznawców. Mityczne wierzenia wpieprzają się po prostu notorycznie tam gdzie nie ich miejsce.
TYTAN pisał, że mamy ewolucyjną tendencję do podłączania się do stadnych wierzeń i mitów, do ułatwiania sobie życia poprzez proste wyjaśnianie świata za pomocą niepodwarzalnych twierdzeń zawartych w objawionych księgach. Chciałoby się jednak wierzyć (hehe), że już wykroczyliśmy z etapu, w którym, jak wskazuje Dawkins w swoim filmie, świat wypełniony jest niezgłębionymi dla nas zagadkami, które domagają się jakiegoś uporządkowania i wyjaśnienia, a jedynym ratunkiem jest ucieczka w mit. Dzisiaj mamy naukę jako narzędzie poznania, która radzi sobie całkiem nieźle.
Kiedy byłem mały niemożebnie denerwowały mnie odpowiedzi mojego ojca w stylu "Nie, bo nie". Tchnie z tego jakąś objawioną wyższością i absolutnym, niewzruszalnym przekonaniem o swojej lepszej wiedzy. Tak właśnie działa religia. W nauce nie ma "nie, bo nie" - albo daną tezę można podeprzeć racjonalnymi argumentami, albo musi ona odpaść. Liczba możliwych do wymyślenia transcendencji jest nieskończona, a skoro wszystkie one są z założenia niedowodliwe i, poniekąd nieprzekazywalne (weźmy muzułmanina i katolika i pozwólmy im wspólnie ustalić, który z nich ma rację) to nie powinny one brać udziału w jak najbardziej realnym i rzeczywistym zarządzaniu wolnością ludzi i rozstrzyganiu sporów między nimi.
Ktoś tu wspomina, że mamy demokrację, więc skoro przewagę mają katolicy, to powinno być po ichniejszemu. Pozwolę się nie zgodzić. Są jeszcze wyższe standardy, przynajmniej w moim mniemaniu, których powinno się przestrzegać. Możnaby demonstrować tutaj srajnie poglądowe przykłady typu: co by było, gdyby nagle w Polsce większość ludzi zatęskniła za ideologią Hitlera i co na to demokracja? Meritum jest jednak inne - miejsce irracjonalnych bajek jest w głowach ich wyznawców. Jeśli chcą oni karmić swe umysły jakimiś fantazjami to droga wolna, ale w realnym świecie potrzebne są realnie działające narzędzia...
Eh, się rozpisałem, a miałem nie brać udziału w dyskusji, hehe...
W każdym razie widać, po której stronie barykady stoję:-D A zlinkowany gdzieś tu wcześniej wywiad z Dawkinsem jest strasznie denny. Koleś musiał być albo strasznie niewyspany, albo po prostu mu nie wyszło;-) Radzę nie oceniać po tym jednym tekście...