I co na to polski Kościół?
Nie wiem.
Ciekawe dlaczego nic się nie dzieje w tym temacie.
A mogłoby się wydarzyć już wielokrotnie...
Przecież napisałem: religia ma być oddzielona od władzy. System wyboru pozostaje ten sam.
OK, no to dwie kwestie.
Wyobrazmy sobie ze religia jest oddzielona od wladzy i rzadza tylko ateisci. Konczy sie kadencja i przychodzi pan wierzacy ktory mowi ze jest chrzescijaninem i ze kieruje sie w swoim zyciu naukami Jezusa i w ogole. No i okazuje sie ze pan sie spodobal spoleczenstwu, jak to zwykle bywa z opozycjonistami, i go wybrali. I co teraz?
Plynnie jakby wchodzimy na drugi temat. Siedzi sobie pan religijny na stolku. W jaki sposob z jego decyzji "wydlubiemy" wplywy religijne? Tj. pan np uwaza ze nie wolno zabijac oraz ze plod od 15go dnia jest juz czlowiekiem a wczesniej nie zatem po 15stym dniu nie mozna dokonywac aborcji. W jaki sposob zostanie dokonana ocena czy to jego przekonanie jest religijne czy niereligijne?
Czyli mowiac w skrocie: jesli system wyboru pozostaje ten sam tj. mozemy wybierac kogo chcemy, to jak by mialo wygladac wykonawczo "oddzielanie religii od wladzy"?
(Poza tym maziek juz o tym pisal ze jest to zwyczajnie nierealizowalne...)
Nie chodzi o to by rządzić mieli ateiści. To jest niemożliwe, bo są w mniejszości.
A jak ma wyglądać oddzielenie religii od władzy? Na przykład podobnie jak we Francji:
Kościół oddzielił się od państwa w 1905 r., co oznacza, że Francja jest państwem świeckim i nie przyznaje priorytetu żadnej religii. Nauczanie religii w szkołach jest zabronione.
Powiem więcej: ateiści w tym kraju to zaledwie ok 15%. Dominują dwie religie Chrześcijaństwo i Islam.
Konstytucja państwa świeckiego zabrania faworyzowania jakiejkolwiek religii, ale nie zabrania np: Chrześcijaninowi zostać prezydentem. Każdemu gwarantuje takie samo prawo. Ale ten Chrześcijanin, nie może propagować swoich zasad religijnych, ze względu na to, że spora część społeczeństwa jest albo ateistami albo buddystami albo muzułmanami i z definicji będą czuli się dyskryminowani.
Powiedzmy, że ich rząd ma większość Chrześcijańską i postanawiają wbrew Konstytucji wprowadzić zakaz aborcji dla wszystkich obywateli, gdyż takie są wartości chrześcijańskie. Nie wiem czy wiesz, ale w Islamie aborcja jest dopuszczalna do 120 dnia ciąży - tak, tak podana jest dokładna liczna dni, po których Allah nadaje płodowi duszę. I co wtedy? Niechybnie - zamieszki, powybijane okna i strach, nie pozwalający Ci wyjść na ulicę. Tak samo: jeśli rząd będzie miał większość Islamską, nie może faworyzować swojej religii.
O to chodzi
dzi.
Jak widać niedaleko na Zachodzie jest państwo, z dwoma wielkimi religiami, a nie z jedną jak u nas, i jakoś umieją to pogodzić właśnie dzięki stanowczemu odseparowaniu władzy świeckiej od wpływów religii.
Jak widać problem jest rozwiązywalny.
CU
Deck