Autor Wątek: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...  (Przeczytany 2069672 razy)

draco_volantus

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #435 dnia: Stycznia 24, 2007, 08:03:14 pm »
Cytuj
Draco, nie obraź się, ale gdy ja czytywałem fantasy, Ty jeszcze na księdza Zorro wołałeś...
Cytuj
Coraz lepsza ta dyskusja, prawdziwie merytoryczna  ;D

Wręcz poziom dyskursu mnie pognębił haniebnie, odchodzę ze wstydem, wyrzekam się wszystkiego co kiedykolwiek w życiu napisałem.

Cytuj
nie jestem w tej dziedzinie specjalistą. Przyznaje się że nie udało mi się nigdy doczytać ani jednego dzieła z tej odnogi ewolucji literatury

yyyyyyyyyyyy


eeeeeeeeeeeeeeeeee



aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa



no comments

Bladyrunner

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #436 dnia: Stycznia 24, 2007, 11:56:05 pm »
Cytuj
We własnej hierarchii, literaturę sf stawiam wyżej niż fantastyczną ze względu na większą przydatność i praktyczność, z punktu widzenia osoby uczącej się, wiedza pozyskana z lektury sf, jest przydatniejsza niż skomplikowanie mataforystyczna, mitologia mistycznej fantastyki w której w pełni uzasadnione i akceptowalne jest strzelanie magicznymi pociskami z rąk czytanie z kuli albo uganianie się po magicznym lesie za krasnoludkami

Znowu mieszamy pojęcia, zatem przypominam, że SF jest odnogą fantastyki, a to co określasz mianem SF zwane jest hard science fiction. Poza tym literatura piękna to nie eseistyka i przydatność nie jest właściwym kryterium jej oceny. A co do "przydatnych" treści w fantasy, to wprawdzie nie znajdziemy tam żadnych opisów technicznych, ale możemy dostać sporą dawkę filozofii (jak w Ziemiomorzu), która także bywa przydatna. Osobiście jestem niechętny fantasy i uważam, że niewiele wartościowych rzeczy spłodziła, ale nie widzę powodu aby tak jednoznacznie przekreślać cały gatunek.

Kurcze, kto by pomyślał, że będę bronił fantasy :)

TYTAN

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #437 dnia: Stycznia 25, 2007, 10:31:40 am »
Wczoraj wieczorem w domu, doszedłem do takiego wniosku że zaistnieje argument wykazujący treści filozoficzne w fantastyce, tz. ktoś zwróci na to uwagę. I miałem rację.
 Jednak pozostanę minimalistą praktykiem i ascetą formy w przekazie informacji. Chodzi mi o to że filozofia jako nauka z dorobku ludzkości istnieje  nie tylko w fantastyce, co więcej nie jest ona właściwym nośnikiem tej nauki. a raczej przekazuje ją okazjonalnie, nieprzystępnie, tajemniczo wieloznacznie i niepewnie. Jeśli  więc ktoś ma apetyt na filozofię powinien raczej sięgnąć do źródeł tej dziedziny. Patrząc z drugiej strony, jakąś filozofię można drobić do przygód groźnej kosmicznej galarety w galaktyce strasznie groźnej albo do łagodnego falowania wody w kałuży. Czy to nie jest czasem tak że czytając dorabiamy sobie treści tam gdzie ich niema. być może doświadczając spektakularnych fantazji autora, wrażenia estetyczne i emocjonalne pobudzają w nas refleksję która rychło przeobraża się w system wartości który przypisujemy danej filozofii, a tak naprawdę niczego tam niema. Tylko niepewne domysły, jak zamek zbudowany na chmurach.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 25, 2007, 10:48:30 am wysłana przez TYTAN »

Bladyrunner

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #438 dnia: Stycznia 25, 2007, 10:48:01 am »
Cytuj
Wczoraj wieczorem w domu, doszedłem do takiego wniosku że zaistnieje argument wykazujący treści filozoficzne w fantastyce, tz. ktoś zwróci na to uwagę. I miałem rację.
 Jednak pozostanę minimalistą praktykiem i ascetą formy w przekazie informacji. Chodzi mi o to że filozofia jako nauka z dorobku ludzkości istnieje  nie tylko w fantastyce, co więcej nie jest ona właściwym nośnikiem tej nauki. a raczej przekazuje ją okazjonalnie nieprzystępnie, tajemniczo wieloznacznie i niepewnie. Jeśli  więc ktoś ma apetyt na filozofię powinien raczej sięgnąć do źródeł tej dziedziny. Patrząc z drugiej strony jakąś filozofię można drobić do przygód groźnej kosmicznej galarety w galaktyce strasznie groźnej albo do łagodnego falowania wody w kałuży. Czy to nie jest czasem tak że czytając dorabiamy sobie treści tam gdzie ich niema. być może doświadczając spektakularnych fantazji autora, wrażenie estetyczne i emocjonalne pobudzają w nas refleksję która rychło przeobraża się w system wartości który przypisujemy danej filozofii, a tak naprawdę niczego tam niema. Tylko niepewne domysły, jak zamek zbudowany na chmurach.

Po pierwsze, to są książki, które naprawdę zawierają w sobie sporo filozofii bez konieczności jej dopowiadania, problem polega na tym, iż nie trafiłeś na taką. Problem widzę też taki, że nie rozpatrujesz literatury jako zespołu jednostkowych książek z których każda może prezentować odmienną wartość lub jej brak, ty natomiast wypowiadasz się o niej w sposób sugerujący jej monolityczność, a takie spojrzenie prowadzi cię do wniosków które rzucasz.

Po drugie, to oczywiście, że jeśli ktoś szuka wiedzy filozoficznej to powinien poczytać eseje filozoficzne, jednak przez analogię jeśli ktoś szuka wiedzy z fizyki, albo z socjologii to również powinien poczytać eseje z tych dziedzin a nie tak zwaną Hard SF. Trzeba pamiętać, że mamy tu do czynienia z beletrystyką, literaturą piękną mającą pobudzać nasze umysły i uczucia, nie zaś podręcznikami naukowymi.

TYTAN

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #439 dnia: Stycznia 25, 2007, 11:09:49 am »
Cytuj
Cytuj
Wczoraj wieczorem w domu, doszedłem do takiego wniosku że zaistnieje argument wykazujący treści filozoficzne w fantastyce, tz. ktoś zwróci na to uwagę. I miałem rację.
 Jednak pozostanę minimalistą praktykiem i ascetą formy w przekazie informacji. Chodzi mi o to że filozofia jako nauka z dorobku ludzkości istnieje  nie tylko w fantastyce, co więcej nie jest ona właściwym nośnikiem tej nauki. a raczej przekazuje ją okazjonalnie nieprzystępnie, tajemniczo wieloznacznie i niepewnie. Jeśli  więc ktoś ma apetyt na filozofię powinien raczej sięgnąć do źródeł tej dziedziny. Patrząc z drugiej strony jakąś filozofię można drobić do przygód groźnej kosmicznej galarety w galaktyce strasznie groźnej albo do łagodnego falowania wody w kałuży. Czy to nie jest czasem tak że czytając dorabiamy sobie treści tam gdzie ich niema. być może doświadczając spektakularnych fantazji autora, wrażenie estetyczne i emocjonalne pobudzają w nas refleksję która rychło przeobraża się w system wartości który przypisujemy danej filozofii, a tak naprawdę niczego tam niema. Tylko niepewne domysły, jak zamek zbudowany na chmurach.

Po pierwsze, to są książki, które naprawdę zawierają w sobie sporo filozofii bez konieczności jej dopowiadania, problem polega na tym, iż nie trafiłeś na taką. Problem widzę też taki, że nie rozpatrujesz literatury jako zespołu jednostkowych książek z których każda może prezentować odmienną wartość lub jej brak, ty natomiast wypowiadasz się o niej w sposób sugerujący jej monolityczność, a takie spojrzenie prowadzi cię do wniosków które rzucasz.

Po drugie, to oczywiście, że jeśli ktoś szuka wiedzy filozoficznej to powinien poczytać eseje filozoficzne, jednak przez analogię jeśli ktoś szuka wiedzy z fizyki, albo z socjologii to również powinien poczytać eseje z tych dziedzin a nie tak zwaną Hard SF. Trzeba pamiętać, że mamy tu do czynienia z beletrystyką, literaturą piękną mającą pobudzać nasze umysły i uczucia, nie zaś podręcznikami naukowymi.

Właśnie nie jestem znawcą dziedziny, poza tym filozofia to dziedzina olbrzymia i wzajemnie się wykluczająca, stąd być może, tak jak znajduje swoje ujście, swoich wyznawców filozofia buddyjska tak pewnie ma je fantastyka. Być może jest to nawet filozofa właściwa gatunkowi i odrębna wykazująca na tęsknotę za odwróceniem się od nieubłaganej empirii naukowej, od ewolucyjnej genealogi, ku zapomnianej mitologi herosów i bóstw, gdzie drobiazgi życiowe urastają w swej ważności do fantastycznych rozmiarów.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 25, 2007, 11:24:50 am wysłana przez TYTAN »

Terminus

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #440 dnia: Stycznia 25, 2007, 12:15:22 pm »
Filozofia to aktywność czysto rozumowa, choć potrzeba jej uprawiania ma źródła zgoła inne. Leży w pewnym stanie ducha, który wytwarza bodziec do zadawania pytań i szukania odpowiedzi.

Fantastyka, jako taka, jest jedynie tworzywem, folklorem. Należy zdawać sobie z tego jasno sprawę. Nie różni się od innych folklorów, zestawów elementów: od Science-Fiction, od kryminałów Noir. Jest zbiorem składowych - autor, tworząc, dobrowolnie przyjmuje pewne ograniczenie ("Tak, będę korzystał z klocków z koszyka <<Fantasy>>") i zaczyna tworzyć w jego ramach.

Zagadnienie, czy utworzone w ten sposób dzieło jest czy nie jest inspiracją do przemyśleń, zależy raczej od kunsztu autora/autorki niż    od jakichkolwiek cech folkloru, którego używa. Chcę powiedzieć, że można napisać książkę "o" czymkolwiek, używając jakiegokolwiek folkloru.

To oczywiście wtedy, gdy w ogóle decydujemy się na dzieło "o czymś". Nie każde musi pełnić taką funkcję. Może być, zamiennie, tworem wprawiającym świadomość w pewien stan, i na tym kończącym. Wtedy już zupełnie nie będzie miało znaczenia jakich słów użył autor.

« Ostatnia zmiana: Stycznia 25, 2007, 01:00:09 pm wysłana przez Terminus »

draco_volantus

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #441 dnia: Stycznia 25, 2007, 02:26:56 pm »
Cytuj
Filozofia to aktywność czysto rozumowa, choć potrzeba jej uprawiania ma źródła zgoła inne. Leży w pewnym stanie ducha, który wytwarza bodziec do zadawania pytań i szukania odpowiedzi.

Fantastyka, jako taka, jest jedynie tworzywem, folklorem. Należy zdawać sobie z tego jasno sprawę. Nie różni się od innych folklorów, zestawów elementów: od Science-Fiction, od kryminałów Noir. Jest zbiorem składowych - autor, tworząc, dobrowolnie przyjmuje pewne ograniczenie ("Tak, będę korzystał z klocków z koszyka <<Fantasy>>") i zaczyna tworzyć w jego ramach.

Zagadnienie, czy utworzone w ten sposób dzieło jest czy nie jest inspiracją do przemyśleń, zależy raczej od kunsztu autora/autorki niż    od jakichkolwiek cech folkloru, którego używa. Chcę powiedzieć, że można napisać książkę "o" czymkolwiek, używając jakiegokolwiek folkloru.

To oczywiście wtedy, gdy w ogóle decydujemy się na dzieło "o czymś". Nie każde musi pełnić taką funkcję. Może być, zamiennie, tworem wprawiającym świadomość w pewien stan, i na tym kończącym. Wtedy już zupełnie nie będzie miało znaczenia jakich słów użył autor.

 


Czyli w kilku słowach: książki nie dzielą się na gatunki, ale na dobre i złe. proste. tak samo jest z muzyką, filmami i wszystkim innym, tylko ignorant, człowiek uprzedzony, ksenofob literacki odrzuca jakąś książkę tylko dlatego, że na leży do jakiegoś gatunku.


Hier stehe ich! Ich kann nicht anders! Gott helfe mir! Amen!

TYTAN

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #442 dnia: Stycznia 25, 2007, 02:47:42 pm »
Cytuj
Cytuj
Filozofia to aktywność czysto rozumowa, choć potrzeba jej uprawiania ma źródła zgoła inne. Leży w pewnym stanie ducha, który wytwarza bodziec do zadawania pytań i szukania odpowiedzi.

Fantastyka, jako taka, jest jedynie tworzywem, folklorem. Należy zdawać sobie z tego jasno sprawę. Nie różni się od innych folklorów, zestawów elementów: od Science-Fiction, od kryminałów Noir. Jest zbiorem składowych - autor, tworząc, dobrowolnie przyjmuje pewne ograniczenie ("Tak, będę korzystał z klocków z koszyka <<Fantasy>>") i zaczyna tworzyć w jego ramach.

Zagadnienie, czy utworzone w ten sposób dzieło jest czy nie jest inspiracją do przemyśleń, zależy raczej od kunsztu autora/autorki niż    od jakichkolwiek cech folkloru, którego używa. Chcę powiedzieć, że można napisać książkę "o" czymkolwiek, używając jakiegokolwiek folkloru.

To oczywiście wtedy, gdy w ogóle decydujemy się na dzieło "o czymś". Nie każde musi pełnić taką funkcję. Może być, zamiennie, tworem wprawiającym świadomość w pewien stan, i na tym kończącym. Wtedy już zupełnie nie będzie miało znaczenia jakich słów użył autor.

 


Czyli w kilku słowach: książki nie dzielą się na gatunki, ale na dobre i złe. proste. tak samo jest z muzyką, filmami i wszystkim innym, tylko ignorant, człowiek uprzedzony, ksenofob literacki odrzuca jakąś książkę tylko dlatego, że na leży do jakiegoś gatunku.


Hier stehe ich! Ich kann nicht anders! Gott helfe mir! Amen!

Czyli biblia, koran, poradnik astrologiczny, zbrodnia i kara, książka kulinarna, przewodnik krajoznawczy, hary poter, podręcznik do fizyki, pan Tadeusz, w pustyni i w puszczy to to samo,
no tak mają kartki i okładkę i ładnie wyglądają w biblioteczce, co czyni posiadacza osobą oczytaną.

Poza tym odrzucanie czegoś ze względu na przynależność do gatunku, rasy, jest raczej rasizmem literackim. Ja to widzę inaczej. Dla mnie czytanie fantastyki jest jak opychanie się w fast fudach, niby to smaczne kaloryczne da się zjeść ma witaminy jednak czy zdrowe? Po prostu mi nie smakuje, nie jadam, dziękuje. A wracając do rasizmu literackiego, nie optuje za eksterminacją Fantastuchów. Ale można by było urządzić jakieś rezerwaty dla nich, np. na Marsie ;D

Hokopoko

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #443 dnia: Stycznia 25, 2007, 02:52:10 pm »
Hu hu, ale trust mózgów.

Co do tych ograniczeń, stawianych sobie przez autora, to wydaje mi się, że w fantasy ten element nie występuje. W fantasy mozna wpakować dosłownie wszystko, byle znalazły sie tam też jakię czary i inne zjawiska nadnaturalne. Nie jest to więc ograniczenie w scisłym sensie - że czegoś zabrania - z jakim mamy do czynienia w innych gatunkach literackich.

A że książki dzielą się przede wszystkim na dobre i złe, to rzecz jasna. Jak by mi kto przystawił pistolet do głowy, zmuszając do czytania rzeczy, które mnie nie interesują, to wolałbym Sapkowskiego niż Grocholę czy jakieś poślednie sf. Książki Sapkowskiego są przynajmiej strawne od strony językowej.

Ale ja, prywatnie, dzielę książki na inne jeszcze kategorie. Mianowicie na romanse i nie-romanse. A że te pierwsze stanowią jakies 97 procent całej beletrystyki, to jak mi się trafi jaki nie-romans, ma u mnie od razu dodatkowy punkt - owszem, zdarza się, że jedyny...

Bladyrunner

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #444 dnia: Stycznia 25, 2007, 03:02:17 pm »
Cytuj
Czyli biblia, koran, poradnik astrologiczny, zbrodnia i kara, książka kulinarna, przewodnik krajoznawczy, hary poter, podręcznik do fizyki, pan Tadeusz, w pustyni i w puszczy to to samo,
no tak mają kartki i okładkę i ładnie wyglądają w biblioteczce, co czyni posiadacza osobą oczytaną.

Nie bo, wymieniasz poszczególne książki, a nie gatunki. Znowu nie rozrużniasz między patrzeniem jednostkowym a całoścowym.
Generalnie o wszystkich książkach można powiedzie, że dzielą się na wartościowe lub nie (nie wnikając w szcegóły) i gatunki literackie mają się do tego nijak. To zaś, że w ramach takiej czy innej odnogi literatury powstaje więcej dobrych książek niż w innej to inna sprawa i ten fakt nie uprawnia do mówienia o której kolwiek z tych odnóg jako o bezwartościowej.


Cytuj
Poza tym odrzucanie czegoś ze względu na przynależność do gatunku, rasy, jest raczej rasizmem literackim. Ja to widzę inaczej. Dla mnie czytanie fantastyki jest jak opychanie się w fast fudach, niby to smaczne kaloryczne da się zjeść ma witaminy jednak czy zdrowe? Po prostu mi nie smakuje, nie jadam, dziękuje.

Lem, to też fantastyka, jeśli więc ją odrzucasz, to co tutaj robisz.

Bladyrunner

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #445 dnia: Stycznia 25, 2007, 03:08:58 pm »
Cytuj
Co do tych ograniczeń, stawianych sobie przez autora, to wydaje mi się, że w fantasy ten element nie występuje. W fantasy mozna wpakować dosłownie wszystko, byle znalazły sie tam też jakię czary i inne zjawiska nadnaturalne. Nie jest to więc ograniczenie w scisłym sensie - że czegoś zabrania - z jakim mamy do czynienia w innych gatunkach literackich.

Istotnie tak jest, a to z kolei daje do myślenia, bo jeśli fantasy bezustaniie popada w schematy i jest mało kreatywne, to światczy o ograniczeniach ludzkiej wyobraźni jak mało co. Tu pytanie do osób nieco z tym gatunkiem obeznanych, czy znacie jakieś dzieła, które uwolniły sięod magów, smoków i barbarzyńców. Ja osobiście zaliczyłbym tutaj "Cieplarnię" Alldisa, ale trudno to zaliczyćdo jakiegokolwiek gatunku.

TYTAN

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #446 dnia: Stycznia 25, 2007, 03:46:50 pm »
Cytuj
Cytuj
Czyli biblia, koran, poradnik astrologiczny, zbrodnia i kara, książka kulinarna, przewodnik krajoznawczy, hary poter, podręcznik do fizyki, pan Tadeusz, w pustyni i w puszczy to to samo,
no tak mają kartki i okładkę i ładnie wyglądają w biblioteczce, co czyni posiadacza osobą oczytaną.

Nie bo, wymieniasz poszczególne książki, a nie gatunki. Znowu nie rozrużniasz między patrzeniem jednostkowym a całoścowym.
Generalnie o wszystkich książkach można powiedzie, że dzielą się na wartościowe lub nie (nie wnikając w szcegóły) i gatunki literackie mają się do tego nijak. To zaś, że w ramach takiej czy innej odnogi literatury powstaje więcej dobrych książek niż w innej to inna sprawa i ten fakt nie uprawnia do mówienia o której kolwiek z tych odnóg jako o bezwartościowej.


Cytuj
Poza tym odrzucanie czegoś ze względu na przynależność do gatunku, rasy, jest raczej rasizmem literackim. Ja to widzę inaczej. Dla mnie czytanie fantastyki jest jak opychanie się w fast fudach, niby to smaczne kaloryczne da się zjeść ma witaminy jednak czy zdrowe? Po prostu mi nie smakuje, nie jadam, dziękuje.

Lem, to też fantastyka, jeśli więc ją odrzucasz, to co tutaj robisz.

Nie mam problemu z rozróżnianiem całościowym a jednostkowym.
Potwierdza się tu fakt że człowiek jest istotą wszystko żerną i wszystko czytaną, gdzie nawet potrafi wyrazić opinię wartościującą spożywane produkty w hierarchii, piramidzie a nie w płaszczyźnie. Nie widzę literatury jako płaskiej tafli osadzonej na grzbietach słoni które to niesine są przez gigantów, ale raczej lokalnie w czaso przestrzeni, a fantastyka jest wymiarem ko incydentalnie spowinowaconym z innymi wymiarami, tu i ówdzie tworząc zbiory wymieszane z innymi gatunkami. Moje zdanie jako egoistyczne i całkowicie samolubne, wyraża się w opinii osobistej do przedmiotu fantastyka, nie jest wyrokiem.

Kojarzy mi się z wyzwoleniem ludowym, komuną ludową, wszystkie książki są równe, równość i braterstwo literackie, a ja nie widzę żadnej równości nigdzie, i gdyby to była prawda to po co w ogóle dyskutować, na jakiś temat.
Czy kolega   Bladyrunner chce mojego wydalenia z forum na zasadzie Lem był fantastą ty nie lubisz fantastyki to nie lubisz Lema, my lubimy Lema, ty nie lubisz nas, my nie lubimy ciebie. Lem był Fantastą?  Zresztą nie wiem nie czytałem nie lubię sf... ;) Dla mnie sf w mojej hierarchii jest jak....

Maciek ja tylko żartowałem....
 ;)

Bladyrunner

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #447 dnia: Stycznia 25, 2007, 04:07:45 pm »
Cytuj

Nie mam problemu z rozróżnianiem całościowym a jednostkowym.
Potwierdza się tu fakt że człowiek jest istotą wszystko żerną i wszystko czytaną, gdzie nawet potrafi wyrazić opinię wartościującą spożywane produkty w hierarchii, piramidzie a nie w płaszczyźnie. Nie widzę literatury jako płaskiej tafli osadzonej na grzbietach słoni które to niesine są przez gigantów, ale raczej lokalnie w czaso przestrzeni, a fantastyka jest wymiarem ko incydentalnie spowinowaconym z innymi wymiarami, tu i ówdzie tworząc zbiory wymieszane z innymi gatunkami. Moje zdanie jako egoistyczne i całkowicie samolubne, wyraża się w opinii osobistej do przedmiotu fantastyka, nie jest wyrokiem.

Chesz (apropos wszystkożerności) przykładów kulinarnych, to ok. dowodzisz, że chleb razowy jest bardziej wardościowy od bagietki, bo bagietka to bagietka i nic wartościowego w niej nie ma, a nawet jeśli to w hierarchii stoi znacznie niżej. Na jakiej odstawie wogóle budujesz jakieś hierarchie, przydatność? Jeśli tak, to np. poezję należałoby wogóle spalić, jako niepotrzebne śmieci, a najwyżej w chierarchi ustawić książkę kucharską i instrukcję obsługi pralki. A Lem to też fantastyka i mógłbyś jakoś wmontowaćten fakt do wygłaszanych twierdzeń, bo kiedy chfalisz lema odrzucając gatunek fantastyki widzępewną sprzeczność. Tylko nie mów, że dla ciebie lem to nie fantastyka, do to sprowadzi nas do całkowitego subiektywizmu, gdzie "ja" jest jedynym wykładnikiem prawdy, a na jego polu wszelkie twierdzenia są uprawnione i maję siłe aksjomatów.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 25, 2007, 04:17:26 pm wysłana przez Bladyrunner »

TYTAN

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #448 dnia: Stycznia 25, 2007, 04:39:51 pm »
Cytuj
Cytuj

Nie mam problemu z rozróżnianiem całościowym a jednostkowym.
Potwierdza się tu fakt że człowiek jest istotą wszystko żerną i wszystko czytaną, gdzie nawet potrafi wyrazić opinię wartościującą spożywane produkty w hierarchii, piramidzie a nie w płaszczyźnie. Nie widzę literatury jako płaskiej tafli osadzonej na grzbietach słoni które to niesine są przez gigantów, ale raczej lokalnie w czaso przestrzeni, a fantastyka jest wymiarem ko incydentalnie spowinowaconym z innymi wymiarami, tu i ówdzie tworząc zbiory wymieszane z innymi gatunkami. Moje zdanie jako egoistyczne i całkowicie samolubne, wyraża się w opinii osobistej do przedmiotu fantastyka, nie jest wyrokiem.

Chesz (apropos wszystkożerności) przykładów kulinarnych, to ok. dowodzisz, że chleb razowy jest bardziej wardościowy od bagietki, bo bagietka to bagietka i nic wartościowego w niej nie ma, a nawet jeśli to w hierarchii stoi znacznie niżej. Na jakiej odstawie wogóle budujesz jakieś hierarchie, przydatność? Jeśli tak, to np. poezję należałoby wogóle spalić, jako niepotrzebne śmieci, a najwyżej w chierarchi ustawić książkę kucharską i instrukcję obsługi pralki. A Lem to też fantastyka i mógłbyś jakoś wmontowaćten fakt do wygłaszanych twierdzeń, bo kiedy chfalisz lema odrzucając gatunek fantastyki widzępewną sprzeczność. Tylko nie mów, że dla ciebie lem to nie fantastyka, do to sprowadzi nas do całkowitego subiektywizmu, gdzie "ja" jest jedynym wykładnikiem prawdy, a na jego polu wszelkie twierdzenia są uprawnione i maję siłe aksjomatów.

Lem to fantasta ale naukowy  Jego twórczość mieści się w zakładce sf i nie tylko, natomiast klasyfikowanie go do fantastyki jest naciąganiem słowa w niecnym celu. Winny jestem ponadto, chyba wyjaśnień, bo przestałem być pewien znaczenia słowa fantastyka, jeśli chodzi o fantazjowanie to każdy jest fantastą, ale nie o to chodzi, w tym ujęciu wracamy do dziedziny, kanonu literackiego pod mianem fantastyka. Jest to chyba odrębny dział w ludzkim oznaczeniu, niż sf? A może ktoś mi udowodnić że Fantastyka zrodziła sf a nie nauka empiryczna. Moim zdaniem fantastyka wywodzi się z mitologi a sf z naukowej empirii odzianej w fabułę. Wspólną cecha obu dziedzin jest aspekt twórczy, kreacji literackiej, wymyślenie, wykreowanie za pomocą wiedzy, pomysłu przemyśleń i wreszcie fantazji. Lem więc musiał mieć fantazję, czyli był fantastą?
I dlatego wolę sf niż fantastykę.

Bladyrunner

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #449 dnia: Stycznia 25, 2007, 04:53:19 pm »
Dokładnie opisywała ten podział literaturu fantastycznej już kiedyś Aniel-a, poniżej skopiowane z wikipedii oraz link:

Fantastyka [ch8211] dziedzina literatury (a także filmu i innych dziedzin sztuki i kultury).

Fantastykę cechuje duża swoboda w zakresie konstrukcji świata przedstawionego i postaci bohaterów. Swoboda niekoniecznie jednak oznacza absolutną dowolność [ch8211] wiele utworów z tej kategorii zostaje umieszczonych w pseudorzeczywistości (pewne aspekty są zgodne z faktami, np. historią, czy fizyką), lub rzeczywistości wygenerowanej (wtedy reguły takie, najczęściej spisane, odnoszą się do wszystkich utworów napisanych w danej serii [ch8211] przykładem może być saga J. R. R. Tolkiena).

Gatunki fantastyki to m.in. science fiction (dzieje się głównie w przyszłości), fantasy (najczęściej dzieje się w alternatywnej przeszłości wypełnionej istotami z mitologii i folkloru) i horror (czas może być różny [ch8211] cechą spajającą jest obecność istoty, zdarzenia lub jakiejkolwiek innej formy zagrożenia życia bohatera, innych postaci, lub nawet całej ludzkości, przy czym zagrożenie to, z punktu widzenia rzeczywistości, musi być nierealne); przedstawicielem ostatniego wymienionego kierunku f. jest Stephen King).

http://pl.wikipedia.org/wiki/Fantastyka