Ach szczerze mówiąc to wiem o co Ci chodzi ale mnie to jakoś nie trąca, choć oczywiście postronnie to się ocenia jak Jaruzela, co się wyspowiadał (w sumie to nie wiem, czy deklarował się jako niewierzący, czy się po prostu nie deklarował, ale raczej nie praktykował), Oleksy też chciał mieć księdza - akurat miałem chyba najgorsze 5 miesięcy w życiówce, liczba ciężkich chorób i zgonów wśród najbliższych i dalszych spowodowała, że byłem na kilku pogrzebach, urządzonych ateistom po kościelnemu, piłem z człekiem tak głęboko wierzącym, że wiara nie pozwalała mu się rozwieść - więc zmienił kościół na taki, co to poprzednie małżeństwo uważał za niebyłe i on albo święcie wierzył, albo tak przekonująco udawał, że jest correct i tak dalej - akurat mam takie różne obserwacje "z pola" i to podbudowuje moją dawną obserwację, że nie ma dowodu, iż papież jest wierzący. Diabli wiedzą co w człowieku siedzi i jak mu się odmieni pod wpływem, czy na starość, czy jak jeszcze. Kiedyś uważałem stwierdzenie, że człowiek nie komputer za wyjątkowo banalne i puste, ale teraz chyba trochę więcej rozumiem, że mało co rozumiem - a w każdym razie coś tam zrozumiałem z tego, co mi się wydawało że rozumiem - to obecnie uważam je za bardzo mądre

.
Byłem też onegdaj na pogrzebie gościa, całkiem zwykłego, który nigdy się nijak nie deklarował, a okazał ateistą, czy też agnostykiem, i katolicka rodzina uszanowała jego wybór, nie było klechy a na koniec było bolero Ravela. I tu jestem przekonany, bo był to wesoły człek, że był to złośliwy żart, bo jak się stoi na mrozie w bezruchu i słucha bolera, co trwa chyba z 10 minut, to się wspomina tego człowieka w zestawieniu z wszelkimi epitetami, jakie się człowieku przypomną mimo zamarzania płynów ustrojowych

.