7
« Ostatnia wiadomość wysłana przez maziek dnia Dzisiaj o 11:46:41 am »
Pewnie, że się śmieję. Zapewne wczoraj czy przedwczoraj można było najechać Ruskich i dojść na piechotę pod Moskwę nie napotykając oporu bo ichni wojskowi turlali się ze śmiechu jak się o tym dowiedzieli, że rakietą za milion dolców z F-16 rozwaliliśmy chłopu chałupę a dron poleciał dalej - i odnieśliśmy jednak wielki sukces, bo dzięki Bogu rakieta się nie uzbroiła i grzmotnęła tylko kinetycznie, z Mach 4, więc reszta wsi stoi jak stała a nawet Matka Boska na ścianie w pokoju, do którego przez żelbetowy strop wpadła rakieta się uchowała cała, tylko trochę szybkę przykurzyło. A mnie przed momentem kinetycznie grzmotnął gość na parkingu, ale się przyznał i bumagę podpisał (w czym był lepszy od Ruskich - aczkolwiek tylko dlatego, że jak zaczął wątpić we własną winę to mu pokazałem kamery w moim samochodzie).
Wojsko jako takie nie zrobiło nic złego i prawdopodobnie nikt nie jest winien - chyba, że to efekt zaniedbania bądź niedouczenia, czy to obsługi naziemnej (stan myśliwca, rakiety) czy to pilota. Jeśli wszyscy zrobili wszystko dobrze a np. pilot popełnił błąd nieobarczony niedouczeniem, głupotą czy niedbalstwem to uważam, że niestety ludzie błądzą i mają prawo popełniać błędy, nawet na tak eksponowanych stanowiskach jak pilot myśliwca czy chirurg. Tylko pod warunkiem, że tak w ogóle zrobili co mogli aby błędu nie popełnić. Sprzęt też ma prawo zawieść - po prostu wyszło wyjątkowo pechowo, że pierwsza czy jedna z pierwszych rakiet wystrzelonych bojowo przez polski myśliwiec nad własnym terytorium od czasu zakończenia IIWŚ nie trafiła w cel tylko w polską chałupę.
Natomiast rząd, czy też rządy mają za uszami, bo wojna w Ukrainie toczy się od 3,5 roku a co najmniej od 3 lat wiadoma i potwierdzona jest rola dronów uderzeniowych jako masowego i przede wszystkim taniego środka napadu powietrznego. Masowość i taniość. Dlatego nie trzeba geniusza, żeby wiedzieć, że jeśli taki dron kosztuje Ruskich ~10 tyś. dolarów (a podejrzewam, że tak naprawdę znacznie mniej) to strzelanie do niego rakietą za milion dolarów jest chore - mimo że ubiera się to w znane pieprzenie kotka przy pomocy młotka, że nawet jakby ta rakieta 100 mln dolarów kosztowała to Polska nie zawaha się jej użyć, aby uratować choćby jedno istnienie ludzkie - bla, bla (cytat: Użyjemy sto razy droższej rakiety, jeśli uratujemy życie choć jednego Polaka, więc nasze myślenie jest kompletnie odmienne. Zupełnie inaczej to wartościujemy zapewnił szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. W. Kukuła). Bla-bla, bo ciekawe ile rakiet (tych za 1 mln dolarów) ma WP i jak długo będzie w stanie zestrzeliwać nimi ruskie drony, nawet jak będą przylatywać puste i po parę sztuk tylko. Tymczasem poważne decyzje zostały podjęte dopiero teraz jak ruskie drony wtargnęły do Polski w liczbie nie pozwalającej nawet optymistom uważać, że to przypadek. Zresztą tak czy siak w liczbie śmiesznej w skali realnego konfliktu. A powinny być te decyzje podjęte 3 czy ostatecznie 2 lata temu, ponieważ zwalczanie tych dronów nie wymaga strzelania do nich rakietami po milion dolców sztuka a nawet przypuszczam, że te rakiety skrajnie źle się do tego nadają, bo nie do tego zostały zaprojektowane. Podejrzewam, że ich aktywny układ naprowadzania oparty na wbudowanym radarze jest za słaby, żeby w ostatniej fazie lotu uchwycić drona ze styropianu i przejąć naprowadzanie od nosiciela. Nawet nie jestem pewien, czy radar nosiciela F-16 radzi sobie z tymi dronami (czegoś musiały przyjść do pomocy holenderskie F-22 z dużo nowocześniejszymi radarami, o których mówi się, że są nawet w stanie ustalić, czy dron jest wyposażony w głowicę, czy pusty).
A dlaczego strzelamy rakietami po milion dolców sztuka (angażując myśliwce po 50 mln dolarów z kosztem godziny lotu dochodzącym do 20 tyś dolarów)? Ano dlatego, że minęły 2 czy 3 lata i nie ma czym tego robić taniej a przede wszystkim LEPIEJ. A nie ma, bo politykom się wydawało, że jeszcze czas i można pogadać, pokłócić się, popolitykować, może ugrać coś na słupkach i elektoracie póki co - a w razie W Wuj Sam tupnie nóżką (no miał na drugi dzień w ogóle skończyć tę wojnę, to po co wydawać kasę). Kupujemy za to jakąś bezsensowną liczbę helikopterów szturmowych. Które Ruscy, jak będą stały na lądowiskach, udekorują pokojowo kwiatkami - mianowicie pelargoniami (geranium). Wszystko to nie nastraja mnie optymistycznie a może najbardziej mnie nie nastraja powszechna głupota jaką widzę w narodzie, który każdy fejk łyka jak pelikan cegłę i przyjmuje za własną prawdę wiary - w tym fejki obarczające winą za wszystko Ukrainę. Pan Bóg ukarał ludzi dając im wolną wole (ale niewolną od głupoty) i nieograniczony dostęp do tzw. social mediów - zarówno bierny, jak i aktywny - niestety. Czuję się trochę jak krowa na pastwisku obok którego do rzeźni codziennie zapędzają kolejne stada a wywożą już rąbankę i kopyta, ale póki co jest świetnie, jest trawa, jest słońce...