11901
« dnia: Września 17, 2008, 09:25:47 pm »
"Niech ja dopadnę tego dowcipnisia" - pomyślał kapitan i obudził się. Chwilę szamotał się jeszcze ze snem i nadprzestrzenią, prawie udało mu się tam wrócić, ale po raz drugi posłyszał hałas, który go przed chwilą zaalarmował. To go otrzeźwiło.
Wstał. Coś szurało, jakby metal o zgrzytał na kamieniach. Zdziwił się, środek nocy, 10 piętro. Odgłos dochodził zza zewnętrznej ściany, pochylił się ku niej przybliżając głowę. Wyrażnie posłyszał dźwięk wbicia łopaty w kamienisty grunt, sapnięcia, kiedy kopacz wyłamywał bryłę opornej ziemi i westchnienie ulgi, kiedy ją odrzucił. Wydało mu sie, że słyszy nawet osuwanie się mokrych bryłek i drobnych kamyków na powrót do jamy. Zgrzyt. Szur. Plask.
Zbyt zdziwiony, aby rozmyślać jak to możliwe otworzył balkon. Buchnęło na niego jesienne powietrze, niosące chłodem senne dźwięki dużego miasta, wypreparowane zapowiedzią poranka do granicy abstrakcji. Zimny powiew otrzeźwił go reszty, absurdalność własnego zachowania wzbudziła w nim złość i wstyd. W samych slipach, dygocząc z zimna, wyciągnął ręke aby zamknąć balkon, łapiąc sie na trwożliwym spoglądaniu, czy nie było świadków jego ekscesu.
Zgrzyt. Szur. Plask. Zesztywniał, głupiejąc do reszty. Zgrzyt wbijanej łopaty i sapanie kopacza wpłynęło do pokoju przez niedomknięty balkon ze zdwojoną siłą. Wydawało mu sie, że jest w stanie dokładnie zlokalizować ten dźwięk, przez głowę przemknęła mu idiotyczna myśl, że ktoś kopie w skrzynkach na kwiaty, które wisiały na balustradzie jego balkonu. Niemy wyrzut jego rozwodu, posępnie powiewający uschniętymi resztkami sprzed dwóch lat, kiedy jeszcze był szczęśliwy. Myśl o skrzynkach wytrąciła go do reszty z równowagi, na chwilę obsiadły go myśli o wszystkim co zamordował, miłość, małżeństwo - i nawet te nieszczęsne kwiatki.
Zgrzyt. Szur. Plask. Poderwał się. Myśli rozpierzchły się, opanowała go wściekłość. Zabije kawalarza. Szarpnął drzwi i wypadł na balkon nie bacząc już na ewentualnych świadków. Nagle oklapł.
To Q kopał tunel z roku 2008. I doszedł już do marca 2005.