Nie wiem Evangelos czy jest to kwestia wiary w sens tego co robimy czy po prostu rownowaga umyslu bez (lub z umiarkowanymi;)) sklonnosci depresyjnych inaczej mowiac wola zycia i przezycia…może glod zycia zdeterminowany biologicznie.Przeciez kazdej rzeczy która robimy nie uzasadniamy sobie…do kazdej nie dopisujemy sensow…niektóre po prostu „się dzieja”:)
Ano widzisz, glod zycia zdeterminowany biologicznie. My i swiat sie dziejemy. Tutaj zgodze sie oczywiscie, tylko jako istota w miare racjonalna probuja znajdowac w miare uniwersalne odpowiedzi i rozumem wyjsc poza atawizmy, stad moje pytania. Wszystkie zywe istoty maja ow glod przezycia, kazdy ucieka od smierci az do tego ostatniego momentu, ale taka odpowiedz mi nie wystarcza, bo jest dobra dla ryb albo gonionego zajaca.
Nie sadze, by bylo cos takiego, jak rownowaga umyslu, o ktorej mowisz, bo nigdzie, poza prosta teoria doboru naturalnego, nie ma obiektywnych kryteriow mowiacych o tym ktore myslenie jest tym najbardziej normatywnym i rozne kategorie stwarzane sa jedynie przez nasze wlasne, bardzo pragmatyczne biologicznie i spolecznie oceny, Ja nie mam potomstwa i najmniejszej potrzeby, by takie splodzic, a nawet gdyby bylo odwrotnie, to zadawalbym to samo pytanie o sens.
Przedluzanie istnienia wlasnego gatunku jest nieracjonalne?
No wlasnie takie jest. Pytam o cel i sens owego przedluzania, odpowiedz "bo mi hormony kaza" albo "bo sie dzieje" w zestawieniu ze slowem racjonalne mnie zupelnie nie satysfakcjonuje. Jesli juz mowimy o tym konkretnym zagadnieniu, to ja chcialbym podjac swiadoma, przemyslana decyzje. Przeciez wydac kogos na swiat to nie jest wystruganie ludzika z zapalek, to szalenie wazna kwestia i decydowanie o czyims zyciu i smierci i argument biologiczny, bo sie gody zaczely i hormony chca, bym uprawial je aktywnie jest kompletnie nie do przyjecia.
Po co przedluzac gatunek, pytam? No jak to, zeby zycie w ogole moglo istniec. Ale po co ma istniec?? Po co caly ten majdan, jesli dzieje sie po nic i bez sensu. A jesli taki sens jednak jest, to czy nie powinno sie owo zycie zakonczyc, gdy zostanie on osiagniety??
Jesli chce sie egzystowac swiadomie, a nie z przyzwyczajenia, to nie mozna sobie tych pytan nie stawiac i ewentualnie rozne odpowiedzi dorabiac, ale twierdze, ze zawsze beda one w jakis sposob irracjonalne i religijne. Nie masz swiadomosci, ze doszlas do takiego stopnia ewolucji, ze jestes w stanie zadac sobie takie pytanie i w tej samej sekundzie uswiadamiasz sobie, ze biologia i fizyka wszechswiata zrobily Cie w bambuko i obudzilas sie swiadoma swojej smiertelnosci i zatrwazajacej malosci, malo tego, wciaz jestes podpuszczana i determinowana, by ten bezsensowny wir przemian energetycznych nakrecac? Wydalas na swiat dziecko, za troche przejdziesz na emeryture, wychowasz wnuczki, w koncu umrzesz, pozniej po kolei wszystkie kolejne pokolenia, w koncu slonce zmieni sie w nowa i jedyna forma, w jakiej bedziesz Ty, Twoje dzieci i ja sam egzystowac, to gwiezdny proch rozsiewany po nieskonczonej pustce wszechswiata.
Wiec o jakiej racjonalnosci mowimy?