Posłuchałem, z wysoce benewolentnym nastawieniem.
Zrozumiałem niewiele.
Eee...a niby czego nie zrozumiałeś? Chyba, że nastawy Ci przeszkadzały;)
Ja miałam tylko kłopoty z utrzymaniem uwagi - miejscami odjeżdżałam - ale to nie z winy opowiadającego tylko dlatego, że generalnie jestem wzrokowcem i trudno mi skupić się na słowie mówionym.
A także tego, że zaczynał różne konkretne kwestie typu data, czy brat Huxleya... i zapominał; co to on... oraz kiedy? Przecież znając swą niedoskonałość można się było przygotować.
Tak, też o tym pomyślałam - nikt go pytaniami nie zaskoczył (w dzisiejszym panelu zapytany o pierwsze futurologiczne dzieło Lema odpowiedział, że historia nie jest jego mocną stroną;), te dwie kwestie powinien sprawdzić - skoro chciał opowiadać o (nomen omen) historii trans-post-human.
Z wykłady zrozumiałem bowiem, że trans-humanista to człowiek "ulepszony", czy tam ulepszający się w drodze do post-humanisty; ale może... nie zrozumiałem?
W takim razie ja też nie zrozumiałam, bo zrozumiał podobnie do Ciebie;)
Wstęp przydługi - wygląda jakby pogadanka przygotowana była na 2 (jeśli nie 3) godziny i ucięta w połowie, bo czas goni. W każdym razie różnica jest IMHO rozdmuchana, a sprowadza się do tego, że GOLEM przedstawiał pewien autoewolucyjny projekt jako nieunikniony (i pozytywny), podczas gdy sam Lem widział tego projektu postulatywność i wkradał Mu się relatywizm. (Czyli zgodnie z tradycją - że autor widzi szerzej od bohatera.)
Tak, to prawda - z tym wstępem.
Co do różnic - głównym dowodem na nie miały być słowa samego Lema zapisane w listach do Kandla. A tam czytamy:
- str.115 "...Golem w niejakim sensie to ja, a co ważniejsze, gdy usunąć szminkę i rekwizyty, wyrażone tam tezy są rzeczywistym moim przekonaniem."
- str.120 " Nie mogę powiedzieć po prostu, że ja słowo w słowo to i tak myślę, ze znakiem aseracji kategorycznej, jak tam to "stoi napisane", lecz KIERUNEK jest wyrazem prawdziwych moich przeświadczeń."
- str.133 "...rzecz w tym, że Golem nie jest produktem ostatecznym (...) i nie ma żadnej przyczyny, dla której nie miałby się rozbudowywać dalej; lecz te dalsze aproksymacje Absolutu (wszechwiedzy) są skazane na klęskę (...) - im zatem wyżej wlezie taki rozum, tym jawniej musi pojąc, że prowadzi grę z klęskowym finałem i klęska jest w wymiarze wprost proporcjonalna do powstającego NIEnasycenia)."
i stąd może rzepka, że te różnice, bo;
- str. 140 "GOLEM. Bo to jednak, proszę Pana, on, a nie ja do samego końca. To on przecież mówi i nie jest tylko mym porte parole; niemniej wszystko, co o niejednoznaczności napisałem w poprzednim liście, podtrzymuję."
Mnie zaś trochę zaskoczyły słowa z dzisiejszego panelu - posłuchałam jakieś 20 minut (mylimy
Astronautów z Astronomami...mniejsza;) i znowu Golem - że jest gigantyczny i zajmuje kilka pięter i to ma być argument za tym, że Lem nie wszystkie znane mu nowinki implementował do swojej twórczości...hm...tylko, że w Golemie, w Przedmowie czytamy:
"Połączone z postępującą "nanizacją" (tak zwano kolejne kroki działań mikrominiaturyzacyjnych - a warto dodać, iż dwadzieścia tysięcy elementów logicznych mieściło się pod koniec stulecia w ziarnku maku!) - dało rewelacyjne wyniki."
To, że Golem znajduje się w gmachu, spoczywa w studni wg mnie nie oznacza faktu, iż Lem przeoczył miniaturyzację, a raczej ma może podkreślić iż pomimo tej tendencji - mózg na skalę Golema ciągle potrzebuje przestrzeni.
Którą to znajduje w kosmicznych prądach - to dopiero gigantyzm;)