Maziek, mylisz pojęcia. Mylisz pojęcie rozumienia i wyobrażenia sobie. A może nie mylisz, tylko je utożsamiasz. A to nie są synonimy.
Rozumiem, co masz na myśli, definiuję (sobie) te pojęcia tak: rozumieć, to pojąć istotę sprawy. W zegarku mechanicznym (zostawmy stół jako obiekt nieciekawy dla taki tęgich umysłów jak nasze) istotą sprawy jest popychanie jednych kółek zębatych przez inne. Jakkolwiek byś nie przedstawiał idei takiego zegarka (rysunki, filmy, ustnie) zrozumiesz tą zasadę. Nie odwołuj się tylko do tego, że musiałeś się wcześniej czegoś nauczyć, widzieć jakiś inny zegarek, czy skrzynie biegów w samochodzie, żeby to zrozumieć. Mówimy o ludziach, nie rozprawiamy o teoretycznej możliwości przesłania zasady zegarka komuś w kosmos. To ze nasz język nie jest obiektywny wiadomo od dawna, i nie zaginaj mnie odniesieniami do tej ograniczającej nas cechy naszej inteligencji bo najistotniejszą jej cechą jest coś co potocznie nazywa sie intuicją - czyli zdolnością do błyskawicznej syntezy posiadanej informacji. Tak więc w przypadku zegarka może zaiskrzyć i możesz taki zegarek pojąć co do jego istoty w jednej chwili. Nie znaczy to, ze będziesz w stanie przewidzieć jego zachowanie - może być strasznie skomplikowany (na przykład bo zawiera mechanizm pokazujący datę świąt Wielkiej Nocy na następne sto lat) - ale niezaleznie od takiej czy innej opasłej księgi zawierającej teorię tego zegarka istotę zrozumiesz w lot.
Otóż twierdzę, że w przypadku spinu takie zrozumienie nie będzie Ci dane. Zostaniesz postawiony w sytuacji faceta, któremu dano pudełko z czymś w środku i kazano stwierdzić jaka jest zawartość bez zaglądania. Będziesz mógł ważyć, potrząsać, obserwować jak się zachowuje przy upadku itd i wyrobisz sobie na ten temat jakie takie pojęcie ale nigdy nie będziesz miał pewności - aż otworzysz pudełko. Tak właśnie jest ze spinem. Spin jest zakryty przed naszym zrozumieniem pudełkiem, które ma ścianki z formuł matematycznych, tak dobranych, że modelują -zauważ odtwórczo, wtórnie, małpują - zawartość tego pudełka w ten sposób, że zachowuje się ono jak prawdziwe. Sądzę, że pudełko ze spinem nie da się otworzyć. Może tam w środku siedziećkrasnoludek i grać nam na nosie. Dostępny naszym umysłom będzie jedynie lepszy czy gorszy model, proteza, małpowanie pudełka. A rozumienie protezy, uproszczenia, to jednak nie to samo, co rozumienie istoty rzeczy.
Na koniec powiadasz, że założenie iż jako osoby przedprogramowane przez kulturę obydwaj wiemy co to stół jest nienaukowe. Być może teoretycznie tak. Jednak w praktyce, także naukowej, chyba nikt się tym specjalnie nie przejmuje? W tych rejonach, o których mówimy, w huku elektromagnesów i wizgu chłodziwa akceleratorów nikt nie zaczyna dnia od zdefinowana co to jest filiżanka kawy. Jeśli się twierdzi, ze język nasz jest tak nieobiektywny to w zasadzie pozostaje siąść i płakać. Zresztą nie wiadomo na czym i przy czym siąść. Ostatnio czytałem Głos Pana i była tam taka urocza scenka, główny bohater był wieziony przez filozofa, który był zaprzysięgłym solipsystą udowadniającym wszem i wobec, że oni i przedmioty nie istnieją inaczej niż w jego umyśle. A potem złapał gume i klnąc musiał zmienić koło

.
Hokopoko - stół jest. A ze spinem, to nie wiadomo.
Aniela - trafne to spostrzeżenie, ze nie nauka zamienia się w religię, lecz jest tak przez ludzi postrzegana.