„Dom wariatów, zawsze był wyciągiem duchowym epoki”Jako, że część towarzystwa przebiera nogami, by z problematyki przyziemnej, przenieść się w kosmiczną – spróbuję wykonać rzut na taśmę. (Niestety, widzę, że zaliczę tryplet)
Kolejna postać, dr Marglewski, niespełniony naukowiec, badający tezę (ale silnie przekonany o jej prawdziwości), że wybitne postaci historyczne – geniusze, to efekt ich chorób psychicznych, czy innych. Pewno wiedział o teorii, że za takiego Lenina odpowiada
krętek blady, ale tego przykładu nie użył.
Za to Chopin neurastenik, Goethe alkoholik itp. Brakuje mi tylko, modnego dzisiaj, wątku homoseksualnego.
Ten wyjaśnia globalnie problem geniuszy.
Niebezpiecznie z ta teorią koresponduje ogólny wydźwięk książki, opisywanych w niej niektorych przypadków, które dzieli niewielka granica od akceptowalnej normalności. Dziś, część z nich pewnie by obleciała, jako tzw. ekscentrycy. Ciekawe porównanie „chorej” dziewczynki, z lubością wpatrującej się w swój wizerunek w lustrach, z znanymi Trzynieckiemu, żonami znakomitych kolegów. Także sawanta ,prekursora Rain mana.
Kończąc o wcześniej nazwanej
postaci, piękna kompromitacja teorii, że wyleczeni chorzy tęsknią za swoją utraconą chorobą. Wyszło zaś, że głupi nie są wcale tak głupi, coby nie wydydkać służby zdrowia (bo w domu bieda).
Atmosfera gęstnieje, powoli nadciągają Niemcy.
Jeszcze rozdział o umierającym ojcu Stefana, niespełnionym wynalazcy. Poza ciekawymi scenkami rodzajowymi z czasów okupacji, smutny opis dziwnej relacji ojciec – syn, co
Przywołuje znów pytanie,
– ile Stanisława w Stefanie?
I w takiej sytuacji nasz bohater biega za książką Gargantua i Pantagruel, w tłumaczeniu Boya!!! Pod okupacją niemiecką!?
Na koniec przychodzą Niemcy (z Ukraincami) i jak katastrofa z jakiegoś pliocenu, dokonują selekcji – kto ma żyć dalej, a kto nie.
Tak czy siak, Stefan przeżył.
W dalszej fazie wojny miał jeszcze kilka ryzykownych sytuacji (ta chazarska uroda).
Po wojnie jakoś uwierzył w socjalizm. Jakoś urządził się w nim urządził. Zakładam, że nie jako aparatczyk, a uczciwy lekarz, może dyrektor w jakimś szpitalu. Tu „Rzeka ognista” vel „Czas nieutracony” się kończy.
Jadąc dalej na fantazji – w 56 poparł odwilżową młodzież. Ale jako rozsądny, zaufał Gomułce - na krótko. Rozczarowany został lekarzem-rewizjonistą. Udzielił pomocy pobitym studentom w 68. W ostatniej scenie widzimy go na dworcu gdańskim w Warszawie, w tłumie podobnych do niego, z biletem w jedną stronę – do Szwecji. Ma 53 lata, żonę
de domo Nosilewską, jest wziętym ginekologiem, więc w krainie dobrobytu da sobie znakomicie radę.
A czy ma dzieci?