Cóż, a jakie formy większe od tabunu koni byłyby naturalne w tym krajobrazie? W którym nigdy nie istniała urbanizacja w naszym pojęciu? Ani trwałość struktur innych niż piach przewiewany wiatrem i niebo nad nim? Inspirować można się wszystkim oczywiście ale w naszej tradycji istniał jakiś naturalny ciąg wyznaczany walką z grawitacją i materią i dość mozolnie jedne formy przechodziły w drugą a budynki powiększały się na ile nowsze materiały pozwalały. Nawet wieżowce w Nowym Jorku to dzieci tej zasady, na tyle wysokie pokąd się to jeszcze opłacało pod wynajem minus koszty budowy. Czyli mimo wspaniałej formy skąpe do bólu. Dopiero ostatnio dzięki technice rozpasanie sięgnęło zenitu i w zasadzie do 200 czy 300 m wysokości w ogóle nie ma ograniczeń, ani co do formy, ani co do wyglądu. Kretyn może coś wybełkotać w pijanym widzie i da się to zbudować, o ile znajdzie się głupek z forsą. No i masz przeszczep, tym boleśniejszy, że nie nie ma związku z praktyczną potrzebą, forma tych budynków z niczego nie wynika, nie jest niczym skrępowana prócz nowoimperialnej "wyobraźni" ("biedabraźni"?) i potrzeby pokazania, że oto mamy kasę i jesteśmy wielcy - na miarę naszych gustów, o których się nie dyskutuje, o ile wszakże w ogóle się je posiada. My mamy złoty kibel z polerowaną deską - a wy nie!