Ogóry Wigilijne:
Grzybówka
Grzyby [minimum 10 dag (można więcej), w większości kapeluszy porządnie wysuszonych - z tym, że jeśli na Wiliją, to połowa muszą być prawdziwki, reszta tylko rurkowe] po całości wrzucić wieczorem do trzech litrów zimny wody, pomnięszać parę razy i zostawić na noc. Po śniadaniu dodać dobrą łyżkę (ćwierć kostki) prawdziwego (min. 82%) majsła, trzy cebule wielkości piłki tenisowej pokrojone w plasterki-ćwiartki (dość grubo – i tak się rozpadną), płaską łyżeczkę mielonego pieprzu, jeden liść bobkowy, ze dwie grzybowe kostki Knora i jedną raczej czubatą łyżeczkę (od herbaty) soli kamiennej nie czyszczonej, po czym wszystko razem zagotować, a potem odstawić na płytkę na mały gaz pod przykryciem i niech się powolutku dusi/gotuje kilka godzin (nie sposób przedobrzyć), aż z początkowej objętości zostanie 2/3-1/2.
Taki wywar przelać przez sito do innego gara. Sito z grzybamy odstawić do ostygnięcia, a potem, po wyjęciu grzybów (otrząsając wewnątrz sita!) na talerz obok – przetrzeć pozostałości w sicie drewnianą pałką nad garem z wywarem; sito od razu umyć, wysuszyć i potem odwiesić na miejsce.
Rzeczony wywar posmakować (zwłaszcza na drugi-trzeci smak), i ewentualnie doprawić (tylko sól, pieprz; przesolić i przepieprzyć łatwo – odsolić i odpieprzyć nie można (chyba że się). Na koniec (ale to już jak kto woli – przefiltrowane czy zawiesistsze) ewentualnie jeszcze raz przelać całość przez bardzo drobne sito stalowe do docelowego naczynia. To jest finałowa grzybówka.
Teraz są dwie szkoły, falenicka i otwocka, czyli mojego Taty i mojej Mamy. Ojciec uwielbiał grzybówkę czystą czyli solo, Mama natomiast zawsze dodawała śmietany. Kwestia gustu, chtóren non disputandum est :-)
Poręczam.
Stanisław Remuszko