Przypadek p. Kluski stopił się w pewien homogenizowany symbol i brak mu szczegółów. Moim zdaniem p. Kluska chciał dobrze i nie były jego celem osobiste korzyści. Baństwo, prawdopodobnie podszyte zakulisowymi interesami potężnych grup czy ludzi zachowało się skandalicznie. Nie w kwestii żądania zapłaty 30 mln. VAT (rzecz do rozstrzygnięcia i ustalenia wówczas w normalnej procedurze), tylko w kwestii środków, jakie zastosowano (areszt, niszczenie człowieka). Za to baństwo powinno beknąć zdrowo. A zdrowiej ci, którzy za tym stali lub byli serwilistami. Co do samego tricku to nie jest już takie oczywiste. Kluska eksportował całe (gotowe) komputery, a potem te same komputery importował. Na podstawie podobnych widełek przepisów (samochody obłożone cłem i VATem, części samochodowe nie) chyba setki tysięcy ludzi miały do czynienia ze skarbówką, która ściągała cło i VAT od osób, które kupiły na zachodzie samochód, a następnie przewiozły go przez granicę z wymontowanym silnikiem (czyli jako części). Tutaj żadna instancja nie dopatrzyła się skuchy skarbówki, sądy uznały, że był to szwindel.
Tak, że dla mnie p. Kluska jest symbolem człowieka, który potrafi uczciwie robić duży biznes - za wyłączeniem do zastanowienia kwestii tych "słowackich" komputerów dla MEN. Te komputery to przecież "odprysk" jego biznesu, nieistotny przy potędze firmy Optimus. Jest też dla mnie symbolem człowieka, którego usiłowało zniszczyć baństwo, bo mu się nie podobał - albo bo mu się podobały jego pieniądze. Tym bardziej nikczemnie, że samo baństwo, a konkretnie MEN z tego szwindla korzystało. Ale, jednakże ze świadomością, że numer z komputerami "słowackimi" to być może nie był przejrzysty jak flaszka czystej.