Autor Wątek: Jacek Dukaj  (Przeczytany 231566 razy)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16745
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Jacek Dukaj
« Odpowiedź #60 dnia: Grudnia 02, 2016, 02:12:07 pm »
No i Dukaj idzie - jak ploty głoszą - w ślady Mistrza w ciachaniu:

"Dla tych którzy czekają na nowe książki Jacka Dukaja mam wiadomość, że chyba jeszcze przyjdzie poczekać. Był on gościem Kongresu Lemologicznego we Wrocławiu i tam zapytałem go co stoi na przeszkodzie wydania jego kolejnych publikacji (już dawno miały być w sprzedaży!). "Mój zabójczy perfekcjonizm" powiedział, potem dodał jeszcze, że 2000 (słownie) stron "Rekursji" wyrzucił do kosza! Jeśli chodzi o zbiór esejów "Samotność podglądacza" też nie wygląda to różowo. Jak zebrał to do kupy co chciał to wyszło ponad 800 stron. Teraz jest na etapie przycinania wszystkiego do jakiejś sensownej formy... :/"
http://www.wykop.pl/wpis/20880969/dla-tych-ktorzy-czekaja-na-nowe-ksiazki-jacka-duka/

A potem będą po szufladach szukać, po kartonach szperać i popiół ognisk dawno wygasłych roztrząsać. O ile sława J. D. równie długo potrwa.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 02, 2016, 06:36:50 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16745
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Jacek Dukaj
« Odpowiedź #61 dnia: Marca 17, 2017, 09:59:37 pm »
Lemologię już mamy, teraz i dukajologia się rozwija:
http://wyd.ug.edu.pl/oferta_wydawnictwa/62319/doswiadczenia_dukaja

olka, kupisz? ;)

ps. Ciekawi mnie ile razy w tych "Doświadczeniach.." padnie nazwisko Lem...  8)

Edit:
I jeszcze się okazuje, że "Lód" idzie na eksport właśnie ;) (zresztą zasłużenie - zdarzało mi się J.D. krytykować, ale mam wrażenie, że od współczesnych mu piszących SF Zachodniaków, nawet tych cenionych, jest lepszy):
http://www.fantastyka.pl/informacje/pokaz/783
(Ciekawe kogo zatrudnią w roli tłumacza? Kandel by się nadał.)
« Ostatnia zmiana: Marca 22, 2017, 10:45:02 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7023
    • Zobacz profil
Odp: Jacek Dukaj
« Odpowiedź #62 dnia: Kwietnia 04, 2017, 04:21:29 pm »
Nie, nie kupię.
Ale jak już - to mnie ciekawi ile razy padnie nazwisko: Gibson.
Zrobiłam rekolekcje z Neuromancera (nie zniósł upływu lat) - nie tylko "Starość Aksolotla", którą przywołałeś na poprzedniej stronie - jest zbieżna, ale i Czarne oceany, Linia oporu...pewnie jeszcze kilka opowiadań. Może nawet Perfekcyjna...
Podobieństwo widzę zarówno w warstwie językowej, jak i problemowej.
Przy tym - szukanie Lema w Dukaju, to jak szukanie igły w stogu siana - a Gibson wprost się narzuca.
[chociaz tym razem Wintermute ze dwa razy przywołał mi w pamięci Golema - taki duuuużżżo młodszy brat;)]

Fakt - przetłumaczyć Lód na angielski nie będzie łatwo - w sensie zachowania polsko-rosyjskich smaczków, ale skoro Finnegans Wake został spolszczony?;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16745
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Jacek Dukaj
« Odpowiedź #63 dnia: Kwietnia 04, 2017, 06:00:39 pm »
Ale jak już - to mnie ciekawi ile razy padnie nazwisko: Gibson.
/.../
szukanie Lema w Dukaju, to jak szukanie igły w stogu siana - a Gibson wprost się narzuca.

Tak właściwie to mam wrażenie, że od żadnego z nich się nie ucieknie omawiając obecną SF, bo Mistrz nasz stanowił punkt najjaśniejszy i najwyższy tej klasycznej, a Gibson - choć sam techniczny analfabeta, jak go demaskowano - zainaugurował tę nową z internetami, wszczepkami i cyborgami. I prawdę mówiąc jak teraz jakąś nowszą SyFy czytam (coraz częściej kartkuję i odkładam, w księgarni), to najpierw sprawdzam ile tam Lema (ew. Le Guin, Dicka, Strugackich, Clarke'a, także różnych Asimovów i Heinleinów, itp.), potem - ile Gibsona, a na koniec - czy autor dodał jeszcze z sensem coś od siebie. Ten tomik benfordowy, np., co niedawno polecałem, to jest gibson ulemowiony, w scenerii jak z "Terminatora", na schemacie fabularnym "Cieplarni". Tylko akurat tam się G.B. przydarzyło dodać dość od siebie, by było warto (pozostałych tomów nie dotyczy).

Może nawet Perfekcyjna...

"Perfekcyjna..." to jest właściwie pójście w kierunku Egan-Stephenson-Williams (Walter Jon, dodam, bo nazwisko popularne). Acz, prawda, oni wszyscy z gibsonowych ramion patrzą.

[chociaz tym razem Wintermute ze dwa razy przywołał mi w pamięci Golema - taki duuuużżżo młodszy brat;)]

Tak, taki co to jeszcze z pieluch - sprawdzałem, roboty noszą , choćby te trurlowe niemowlęta zdzieciomiotowe ;) - nie wyrósł.

ale skoro Finnegans Wake został spolszczony?;)

Fakt, jak to się dało - to wszystko się da ;).
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 04, 2017, 06:12:52 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16745
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Jacek Dukaj
« Odpowiedź #64 dnia: Kwietnia 20, 2017, 05:43:39 pm »
Pisałem swego czasu, że co jaką krytykę Dukaja wygłoszę, to zaraz on sam ją potwierdza ;), ale teraz napatoczyłem na wywiad sprzed dwóch lat, w którym rozjechał swoją "Starość aksolotla", bardziej niż ja kiedykolwiek, mówiąc tak:

"Osobiście podchodziłem do niej raczej jak do zabawy literackiej na zadanych założeniach. Po drodze trochę zmieniłem nastawienie — chyba da się wyczuć, że ton narracji przesuwa się stopniowo ku bardziej refleksyjnemu, poważnemu."
http://ksiazki.onet.pl/jacek-dukaj-w-polsce-nie-istnieje-nurt-science-fiction/mwfn4r

Nonono... ;)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16745
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Jacek Dukaj
« Odpowiedź #65 dnia: Stycznia 12, 2018, 10:57:33 pm »
Uświadomiłem coś sobie a propos "Sprawy Rudryka Z."... Kwestia tożsamości, dialogowo-sądowa struktura, wiadomo, "Przekładaniec" się kłania. Ale nie jest to jedyny trop. Dyktator z południowego wschodu Europy, jego nieodróżnialne odeń duplikaty... Marvelowskim Doctorem Doomem strasznie pachnie, i Doombotami jego.
Przy czym wytknięcie takiej analogii/inspiracji niekoniecznie jest dla Dukaja (bardzo) dezawuujące. W końcu ten Doom to - filmami się nie sugerować! - postać z superłotrowskiej czołówki:
https://www.vulture.com/2017/06/why-marvels-doctor-doom-is-the-best-supervillain.html
https://www.businessinsider.com/doctor-doom-is-a-great-villain-2015-8
http://whatculture.com/comics/5-reasons-why-doctor-doom-is-the-best-villain-ever

ps. A tu jeszcze b. stary wywiad z J.D:
http://swiatczytnikow.pl/wywiad-z-jackiem-dukajem-o-czytnikach-przyszlosci-ksiazki-i-starosci-aksolotla/
« Ostatnia zmiana: Listopada 20, 2018, 11:00:47 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16745
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Jacek Dukaj
« Odpowiedź #66 dnia: Marca 19, 2018, 02:12:56 pm »
Jak już sięgnąłem po "Korporację Mesjasz" Dukaja (z roku 1991).... Jest w niej taki fragment:

"W ciasnym wnętrzu Jaja zapiszczał głos Jeźdźca ogłaszającego czas pozostały do wypchnięcia pasażerów w zwykłą przestrzeń. Norman, archeolog i trzej pozostali podróżni tkwili już w ochronnych kokonach o podobnie białych, przejrzystych powłokach jak powłoka Jaja, wymieniając bezsensowne uwagi, które miały rozładować atmosferę, a jedynie informowały o zdenerwowaniu rozmawiających. Etka swego czasu podróżował w Zwierzętach między gwiazdami częściej, niż zwykłymi statkami w obrębie układów, między innymi na tym polegała jego praca; i teraz denerwował się bardziej z powodu spodziewanej kontroli na orbicie, niż samego lotu Jajem.
Kiedy wreszcie potężne, niewidoczne, uplecione z mroku mięśnie Zwierzęcia wypchnęły ich z jego wnętrzności w kosmos, poczuł jedynie ulgę — przyspieszenie zamknęło usta gadającym i rozpętała się jedynie stosowna w takich chwilach cisza. Jajo zakręciło się, rzucając im w oczy pełną panoramę tego punktu przestrzeni. Dla wszystkich, prócz Normana, nie różnił się on od innych niczym; ta sama gwiezdna grochówka. Norman jednak czuł wiele innych rzeczy, których w żaden sposób nikt inny nie mógł odczuć, choć sam widok był dla niego tak samo suchy i niezrozumiały."


I tak się zastanawiam czy Huberath pisząc opowiadania "Spokojne, słoneczne miejsce lęgowe" ('92) i "Maika Ivanna" ('93) oraz powieść 'Vatran Auraio" ('96-2009) nie pożyczył sobie dość centralnego fabularnie dla owego cyklu patentu cyvutów - żywych rakiet nie tylko z "Dzienników..." (w sensie najogólniejszym), ale i właśnie stąd...

ps. Przy okazji odświeżyłem sobie rok starszą "Śmierć matadora" J.D., a tam wychwyciłem jakże piękną aluzję do Lema:

"Człowiek w zielonym, obcisłym ubraniu również był nietutejszy i kapitan promu wysadził ich w najbliższej Kuli. Leonard przeszedł z nim do śluzy celnej, prom odcumował i odleciał. Człowiek w zielonym ubraniu, nie przyzwyczajony do nieważkości, zwymiotował na biurko urzędnika. Przyszybowało dostojnie dwóch porządkowych, ujęli go pod pachy i odholowali. Pewnie do gabinetu lekarza, nie mógł to być pierwszy tego typu wypadek.
   Leonard odczekał, aż urzędnik oczyści śluzę. Kiedy ten wyłączył wreszcie wielki wentylator, rzucił na biurko paszport. Prawa stopa sama znalazła zaczep w podłodze; urzędnik z uznaniem skinął głową, widząc iż Leonard pozostał na miejscu i zajął się studiowaniem dokumentu.
   - Pan na długo?
   - Się zobaczy.
   - Aha.
   Wpisał coś do komputera i oddał paszport.
   - Bagaż?
   Leonard ściągnął w dół duży, wypchany wór unoszący się koło wentylatora.
   - Tylko tyle.
   - Aha. Pan to tu położy - wskazał blat stolika obok siebie.
   Zaczekał, aż aparatura oceni, czy zawartość jest zgodna z przepisami. Widocznie była, bo zapaliła się zielona lampka. Zarzucił wór na ramię, umiejętnie się pochylając, by z nogą w zaczepie nie rozłożyć się na podłodze jak długi.
   Urzędnik po raz drugi z uznaniem skinął głową.
   - Pan próżniak? - spytał jakby od niechcenia.
   - Poniekąd. "


Ten próżniak to nawiązanie wprost, ale nieważkościowe smaczki - istny "Pirx", a clenie - "Tichy"...

Edit:
Sięgnąłem też - a raczej podpowiedziano mi sięgnięcia na StarTrek.pl - po najnowszy wywiad z Dukajem:
https://kultura.onet.pl/ksiazki/jacek-dukaj-nie-ma-powrotu-do-swiata-sprzed-fake-news-wywiad/6c81ymg

Bardzo a propos obecnej dyskusji o Suworowie i "Faktów medialnych"...
« Ostatnia zmiana: Maja 05, 2019, 08:27:54 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16745
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 11, 2019, 01:52:35 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7023
    • Zobacz profil
Odp: Jacek Dukaj
« Odpowiedź #68 dnia: Maja 11, 2019, 01:37:23 am »
 "Przez ostatnich kilka tysięcy lat pismo, książki i biblioteki były nośnikami i skarbnicami wiedzy. Technologia pisma stworzyła cywilizację człowieka. Myślenie pismem oznacza myślenie symbolami, ideami i kategoriami. Daje bezpośredni dostęp do wnętrza innych: ich emocji, przeżyć i poczucia „ja”. Wyniósłszy tę umiejętność na wyżyny sztuki, w istocie tworzy nasze życie duchowe.

 W Po piśmie Dukaj pokazuje ludzkość u progu nowej ery. Kolejne technologie bezpośredniego transferu przeżyć– od fonografu do telewizji, internetu i virtual reality – wyprowadzają nas z domeny pisma. Stopniowo, niezauważalnie odzwyczajamy się od człowieka, jakiego znaliśmy z literatury – od podmiotowego „ja”.

 „Mechanizm «wyzwalania z pisma» napędzają miliardy codziennych wyborów producentów i konsumentów kultury. Nie napiszę listu – zadzwonię. Nie przeczytam powieści – obejrzę serial. Nie wyrażę politycznego sprzeciwu w postaci artykułu – nagram filmik i wrzucę go na jutjuba. Nie spędzam nocy na lekturze poezji – gram w gry. Nie czytam autobiografii – żyję celebów na Instagramie. Nie czytam wywiadów – słucham, oglądam wywiady. Nie notuję – nagrywam. Nie opisuję – fotografuję”.

 Literatura, filozofia, popkultura, neuronauka i fizyka – zaglądamy za kulisy cywilizacji i odkrywamy, że to nie człowiek posługuje się stworzonymi przez siebie narzędziami, ale to one coraz częściej posługują się człowiekiem.

Nadchodzą czasy postpiśmienne, gdy miejsce człowieka-podmiotu i jego „ja” zajmują bezpośrednio przekazywane przeżycia.

 „Czy mogę powiedzieć o sobie: «jestem oglądaniem serialu», «jestem śledzeniem celebów na Instagramie»?”

 Człowiek staje się maszyną do przeżywania."

Mam nadzieję, że "jestem czytaniem" jednak przetrwa czyli:
https://www.wydawnictwoliterackie.pl/ksiazka/5069/Po-pismie---Jacek-Dukaj

I okolicznościowa rozmowa Dukaja z Orbitowskim (też nowinka -"Kult") zamieszczona w "Książkach":
http://wyborcza.pl/ksiazki/7,154165,24692872,dukaj-i-orbitowski-czy-czlowiek-ktory-nie-bedzie-czytal.html?disableRedirects=true

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16745
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Jacek Dukaj
« Odpowiedź #69 dnia: Maja 11, 2019, 02:31:21 am »
Wygląda na to, że udzielając styczniowego wywiadu nową książkę promował ;).
Ale serio... Nie wierzę w jego wizję. Mam wrażenie, że "Po piśmie" (nawiasem: podoba mi się zwięzła konkretność tego tytułu) może być cenne jako ostrzeżenie przed kulturą biernego internetowego przeżywactwa (czy swoista satyra na nią), nie wykluczam też, iż okaże się niezłą literaturą (dlatego sięgnę), ale jako prognoza futurologiczna, już teraz, znając ino założenia, śmiem twierdzić, że jest do kitu. Bo przecie wspomniani internetowi przeży... przeżu... wacze pasą się treściami pisanymi (z goniących za sensacją portali, z fejsbukowo-instagramowych wpisów), przeplatanymi obrazkami i filmikami, prymitywnymi (i adresowanymi do niewybrednego odbiorcy), krótkimi (kto jeszcze ze wstrętem odnotował nowy zwyczaj zaznaczania przy tytułach tekstów ile czasu zajmie ich lektura?), ale pisanymi jednak, i pisemnie przez nich potem komentowanymi. Tu trudno nie zahaczyć o statystyki zestawione przez Hokowego Pinkera ;) wskazujące, że poziom alfabetyzmu ;) rośnie radośnie.
Ba, powiem więcej, J.D. - choć rozumiem jego inteligencką frustrację poziomem społecznej głupoty - jawi mi się tu trochę oderwanym od życia filozofem, który -  wychyliwszy się z wieży z kości słoniowej - zbaraniał z nagła, widząc, że nie wszyscy Lema z Proustem, i "Postępy fizyki", czytają (prędzej już "Fakty" i "Pudelki"), a jak piszą, to wulgarnymi onelinerami raczej, niż heksametrem kunsztownym, podczas gdy tak naprawdę to i tak jest sukces, że piszą i czytają cokolwiek, bo ich niedawni przodkowie kompletnymi analfabetami byli.
Przy czym tu trochę pojawia się pytanie co przez pismo rozumiemy, bo literki na papierze, a może i literki na ekranie, kiedyś, w dłuższej perspektywie, niewykluczone, że i przeminą, ale jakaś forma zapisu/przekazywania złożonych treści pozostanie cywilizacyjnie nieodzowna (nie wszystko też ma sens przekazywać doznaniowo, czasem zwięzłe symbole są lepsze), i w tym sensie - póki cywilizacji - póty i pisma.
« Ostatnia zmiana: Maja 11, 2019, 02:02:20 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Jacek Dukaj
« Odpowiedź #70 dnia: Maja 11, 2019, 12:28:29 pm »
Z Dukajem ma ten sam problem, co z niejakim biskupem Berkeleyem i jemu podobnymi.
Skoro tak, to po kiego i dla kogo on pisze?
Cytuj
I okolicznościowa rozmowa Dukaja z Orbitowskim (też nowinka -"Kult") zamieszczona w "Książkach":
Przeczytałem kawałek. Tezy - niektóre oczywiste, niektóre tylko modne, niektóre bzdurne, tym niemniej, czyta się dobrze - taka gadka, akurat by zaszokować mieszczucha.
Ze zdziwieniem patrzę, że Dukaj myli schizofrenię z rozdwojeniem jaźni.
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13713
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Jacek Dukaj
« Odpowiedź #71 dnia: Maja 11, 2019, 01:07:30 pm »
Dukaja nie czytałem, teza zaprezentowana wyżej (że się odpiśmieńniamy) wg mnie jest prawdziwa, z tym, że "przez ostatnich kilka tysięcy lat" tak naprawdę mało kto procentowo czytał a tym bardziej pisał, powszechny alfabetyzm to znak przedostatniego wieku i to w wybranych lokalizacjach geograficznych. Pismo po prostu było pierwszym nośnikiem umożliwiającym przekazywanie skomplikowanych treści, a teraz jest wypierane przez łatwiejsze w obsłudze media. Nie bardzo wiadomo więc, czy istotnie jest nad czym płakać, póki nie zakazują czytać.

Natomiast - co masz do wielebnego Berkeleya?
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16745
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Jacek Dukaj
« Odpowiedź #72 dnia: Maja 11, 2019, 03:23:10 pm »
Cytuj
Z Dukajem ma ten sam problem, co z niejakim biskupem Berkeleyem i jemu podobnymi.
Skoro tak, to po kiego i dla kogo on pisze?

Któryś pisarz (zdaje się, że rodzimy i SF; nie pomnę... Żwikiewicz?) powiedział coś w stylu "Sztuka nie potrzebuje odbiorcy", "literatura jest formą monologu wewnętrznego autora", czy jakoś tak (słów nie pamiętam, sens zdaje się czytelny). Może Dukaj z tej samej szkoły?
(Zawsze też można jego pisanie - po partumowemu - sprowadzić do atawistycznej potrzeby tworzenia.)
A Berkeley przecie solipsystą nie był, bo przedstawiwszy argumenty na rzecz s., wprowadził na koniec Boga, jako gwaranta tego, że doświadczane jest jednak realne.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7023
    • Zobacz profil
Odp: Jacek Dukaj
« Odpowiedź #73 dnia: Maja 11, 2019, 05:37:35 pm »
Ze zdziwieniem patrzę, że Dukaj myli schizofrenię z rozdwojeniem jaźni.
Dokładnie. Doszło do poplątania terminów. Mówi o rozdwojeniu jaźni, a nazywa to schizofrenią.
Natomiast terapia z użyciem awatarów (o której wspomina) dotyczy właśnie schizofrenii – czyli „ucieleśnienia” głosów wgłownych, ale nie innych tożsamości.
https://www.focus.pl/artykul/slysza-glosy-w-glowie-dzieki-tej-terapii-moga-je-zobaczyc-i-stawic-im-czolo-171127010534
Nie chodzi o przeżywanie innych/różnych bytów.
Dukaja nie czytałem, teza zaprezentowana wyżej (że się odpiśmieńniamy) wg mnie jest prawdziwa, z tym, że "przez ostatnich kilka tysięcy lat" tak naprawdę mało kto procentowo czytał a tym bardziej pisał, powszechny alfabetyzm to znak przedostatniego wieku i to w wybranych lokalizacjach geograficznych. Pismo po prostu było pierwszym nośnikiem umożliwiającym przekazywanie skomplikowanych treści, a teraz jest wypierane przez łatwiejsze w obsłudze media. Nie bardzo wiadomo więc, czy istotnie jest nad czym płakać, póki nie zakazują czytać.
Też się z tym zgadzam (chodzi mi o masowość użycia jakiegoś nośnika informacji - nie jego całkowite wykluczenie: pismo nie wykluczyło mowy). Dukaj mówi o piśmienności jako interludium – w sensie :
Nasza przygoda z pismem to epizod w dziejach człowieka. Bezpośredni sposób odbioru przeżyć jest bardziej naturalny. Pismo to wysoce abstrakcyjne, symboliczne ćwiczenie umysłu, do którego nie wyewoluowaliśmy jako gatunek, więc każdy musi sobie od zera wytrenować tę umiejętność. Natomiast bezpośredni transfer, który umożliwia nam dziś technologia, wykorzystuje dokładnie te same zdolności i zmysły, które dała nam natura.
Jeżeli więc spojrzymy z perspektywy antropologicznej, zobaczymy takie proporcje: sto do dwustu tysięcy lat człowieczeństwa oralnego. Potem pięć i pół tysiąca lat dominacji pisma. A teraz przed nami nieskończoność postpiśmienności.


I w tym tropie uważam za trafne nazwanie obecnych czasów: bezpośrednim transferem przeżyć.
Natomiast czy nieskończoność? Powiedziałbym: dopóki będzie prądu pod dostatkiem. Jego brak zaraz wywróciłby na nice - całą postpiśmienność.
Z Dukajem ma ten sam problem, co z niejakim biskupem Berkeleyem i jemu podobnymi.
Skoro tak, to po kiego i dla kogo on pisze?
To pytanie pojawia się w rozmowie z Orbitowskim.
Ja jakoś nie odebrałam tez Dukaja jako wieszczenia upadku słowa pisanego, końca literatury.
Raczej ograniczenia jej pola działania dla osób wychowujących się już w owych bezpośrednim transferze (czyli włączonych w sieć od urodzenia – nie tak, jak my).
Pole to miałoby zostać ograniczone do sfery, której nie da się przekazać wprost do zmysłów. A więc to, co nazywamy światem duchowym, życiem wewnętrznym człowieka, a co zostało zbudowane przez pismo.
Poza tym formalizm samego pisma. A więc poezja i literatura lingwistyczna. Proza mocno stylizowana na mowę – jej jakości nie da się oddać w ekranizacji.

oraz pisma potrzebuje czasowość:
Czasowość pojawia się dopiero w takich trikach jak fabuła, wyobrażenie przyszłości, przeszłości, przyczynowość, logika zmiany. To wszystko są narzędzia myślunku pisma.

Poza tym powtarza tezę, o której wspominał w linkowanym przez Ciebie wywiadzie: świat cyfrowy tworzą dzieci pisma. Dlatego będą potrzebne.
W istocie to dalece nie odbiega od tego czym literatura jest teraz. Może zmienia się jej forma - w papierowych książkach pojawiają się miast przypisów: linki do stron audiowizualnych. Czytając e-booka można przenosić się w różne okołoksiązkowe okolice: muzyczne, plastyczne, filmowe...

Tutaj nie widzę jakiejś sprzeczności i generalnie zgadzam się z tymi tezami.
Natomiast pewien dysonans mam z tym zatarciem fikcji i realu - czyli światem, w którym: nie ma granicy, nie ma różnicy, żyjesz w jednym continuum bytów szczerze przeżywanych., a jednocześnie sieć oddziela komunikat od osoby, która go wygłasza. To w którym miejscu owego continuum jest człowiek?

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Jacek Dukaj
« Odpowiedź #74 dnia: Maja 11, 2019, 07:13:47 pm »
Maziek, z tezą że następuje zanik sztuki pisania (ale nie samego pisania) też się zgadzam. Zresztą, to widać gołym okiem, choć do całkowitego upadku tej formy kultury raczej daleko. Jednak oddziaływania wprost-zmysłowe nie zastąpią dobrego opisu bardziej subtelnych stanów, a że nie każdy jest do nich zdolny to insza inszość.
Przecież powszechność czytania i pisania to raptem dwa wieki...circa. Ot, złożyła się potrzeba względem rozwoju przemysłu z lewicową utopią - że wszyscy powinni i wtedy może...te postępy fizyki miast teologii  :)  .Co do innych spraw, ktore mnie nie przekonują, może źle się wyraziłem, że tezy - ale pewne założenia które padają w rozmowie jako aksjomaty, np że każdy będzie mógł w necie cofnąć się do dzieciństwa, ponieważ każdy rodzic zamieszcza na fejsbuku zdjęcia z urodzin. Ja nie zamieszczam i znam dużo takich co nie zamieszczają - nie, że nie mają fejsbuka czy czegoś podobnego, bo mają, ale mają też rozsadek.
 Pominę rozważania o dzieciach i źródłach potrzeby ich płodzenia. Cóż, tłumaczy go to, że nie wie o czym mówi - widać jeszcze nikt mu nie przetransferował wprost uczucia ojcostwa, rodzicielstwa etc i no... może tu podstawię kropkę.  8)
Cytuj
Natomiast - co masz do wielebnego Berkeleya?
E, no - nic specjalnego...może tylko to;
Do Wielce Czcigodnego Lorda…Naczelnika Archiwum królestwa Irlandii ; Kanclerza Księstwa Lancaster; Najczcigodniejszego osobistego doradcy JKM NP. Mój Panie …niech będzie mi wolno rzec tylko, że łaskawość Wasza względem mej osoby ośmieliła mnie, by właśnie Wam zadedykować tę rozprawę… z największym poważaniem, najpokorniejszy i najposłuszniejszy  sługa Waszej Lordowskiej Mości...
Jeżeli traktował poważnie swoje tezy, to pisał do samego siebie... a raczej swego wyobrażenia Lorda, któremu dziękował, że go wspiera w pisaniu - w dodatku z takim nadęciem... no nie głupawe?
Więc nie to, że Dukaj pisze, może faktycznie realizuje potrzebę wewnętrzną - ale po kiemu rozpowszechnia?
Kto to ma czytać, skoro czytanie w zaniku - patrz też prawo Lema.
Ola
Cytuj
I w tym tropie uważam za trafne nazwanie obecnych czasów: bezpośrednim transferem przeżyć
By się zgodzić musiałbym dodać - przeżyć prostych.
Marginesem próbuję sobie wyobrazić ..przykładowo rozwój matematyki niepiśmiennej.
Marginesem drugim - próbką badawczą i odniesieniem dla dyskutantów są dzieci - a przecież dorosłość niesamowicie zmienia priorytety. Nie przetransferuje się uczucia sytości gdy głodno. albo bliski mocno zachorował i co...? Założymy hełm z vr i wyzdrowieje?
Cytuj
W istocie to dalece nie odbiega od tego czym literatura jest teraz. Może zmienia się jej forma
O, może znikną grube powieści   8) choć jak patrze na ostatniego Zafona...nie znikną.
Cytuj
Natomiast pewien dysonans mam z tym zatarciem fikcji i realu - czyli światem, w którym: nie ma granicy, nie ma różnicy, żyjesz w jednym continuum bytów szczerze przeżywanych., a jednocześnie sieć oddziela komunikat od osoby, która go wygłasza. To w którym miejscu owego continuum jest człowiek?
Pierwszy solidny kop w antygłowę, zwłaszcza że go nie zaprogramowałeś, przekona zaraz, który świat realny.
Inaczej - teza ta zakłada odgórnego opiekuna, który dba o fizjologię.
I tym pętlę - opis dotyczy świata dzieci.
Cytuj
    Skoro tak, to po kiego i dla kogo on pisze?

To pytanie pojawia się w rozmowie z Orbitowskim.
Może być, bo jeszcze nie doczytałem do końca. Za długie...  ;D
Powiedzmy, że końcówkę...przeżyłem metodą transferu na podstawie fragmentów początkowych. Dobra tam, późnij sprawdzę, jaki zrobił mi się odchył...ale czy to ma jakieś znaczenie skoro ju ją przeżyłem po swojemu?
« Ostatnia zmiana: Maja 11, 2019, 07:41:26 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana