Warning: session_start(): open(/home/klient.dhosting.pl/ijontichy11/.tmp//sess_bc32f49249f56ed01cb333046869d186, O_RDWR) failed: Disk quota exceeded (122) in /home/klient.dhosting.pl/ijontichy11/www/forum/Sources/Load.php on line 2530

Warning: session_start(): Failed to read session data: files (path: /home/klient.dhosting.pl/ijontichy11/.tmp/) in /home/klient.dhosting.pl/ijontichy11/www/forum/Sources/Load.php on line 2530
Filmy SF warte i nie warte obejrzenia

Autor Wątek: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia  (Przeczytany 2385836 razy)

Terminus

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #285 dnia: Czerwca 25, 2005, 02:44:58 am »
Eee... no to chyba niestety widziałem. Dynamo, Sub-Zero, te sprawy.

Macrofungel

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #286 dnia: Czerwca 25, 2005, 06:10:45 pm »
The Running Man.. tak, wiem już o co chodzi. Nakręcił to ponoć niejaki Paul Michael Glaser (nigdy wcześniej o takim gościu nie słyszałem, pewno jakiś kaszaniarz) A książkę, wg. której powstał scenariusz, napisał najsłynniejszy autor mało strasznych horrorów, czyli nie kto inny jak Stephen King. O samym filmie niewiele mogę powiedzieć, bo oglądałem go tylko kawałek.  

Terminus

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #287 dnia: Czerwca 25, 2005, 07:30:46 pm »
King ? No proszę, kto by pomyślał ::)

Rachel

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #288 dnia: Czerwca 25, 2005, 08:35:45 pm »
I jeszcze na dodatek Arni gubernator w głównej roli ;D

Terminus

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #289 dnia: Czerwca 25, 2005, 10:34:50 pm »
Taa... ciekawe czy się Arnold pojawi w Gubernatorze 4... podobno akcja ma być przeniesiona daleko w przyszłość...

Terminus

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #290 dnia: Lipca 06, 2005, 02:37:04 pm »
No koniec świata. Ostatnio, zupełnie przypadkiem, trafiłem na film pana Piotra Szulkina pt. ,,Wojna Światów - Następne Stulecie''. Polska produkcja, z Romanem Wilhelmi w roli głównej. No i po prostu film mnie zmiażdzył! Biorąc pod uwagę jaki ten film miał budżet (wyglądał tak, że uważam iż w pięć osób moglibyśmy go zrealizować za kilkanaście tysięcy złotych, bez użycia komputerów), to efekt, jaki wywierał, jest po prostu niesamowity.

Potem, co więcej, okazało się, że Szulkin nakręcił aż trzy filmy SF z rzędu, które w jego twórczości nazywane są tzw. trylogią kosmiczną. Są to:
1979 Golem
1981 Wojna Światów - Następne Stulecie
1984 O-bi,O-ba, Koniec Cywilizacji.

Niestety widziałem tylko wspomnianą Wojnę..., ale już wiem, że pozostałe dwa także obejrzę.

Wracając do tego, co widziałem. Fabuła jest mniej więcej taka. Na Zemię przybywają marsjanie. Są to małe obleśne ludziki o odrażających facjatach, pomalowane na srebrno, ubrane w glany i srebrne kurtki ortalionowe a'la Majka Jeżowska. Noo... czyste lata 80'te. Wielka propagandowa maszyna telewizyjna - telewizja zostaje pokazana niemal jak 'Wielki Brat' u Orwella - rozpoczyna nawoływania, że każdy obywatel obowiązkowo musi się poddać dobrowolnemu oddawaniu krwi, bowiem Marsjanie ową krwią się żywią. Jednym z głównych telewizyjnych krzykaczy jest grany przez Wilhelmiego Iron Idem - popularny prezenter w głupawej peruczce.
W toku filmu Idemowi otwierają się oczy, i zaczyna dostrzegać potworność totalitarnego systemu zbudowanego przez telewizję, okrutną żandarmerię i wszelakie insytucje, które tworzą ucisk w imię współpracy z Marsjanami.
Oczywiście analogie do systemu komunistycznego i stan wojenny spowodowały, że film był długo na cenzurowanym.
Wizualnie wygląda to jak przeciętny polski film z lat 80- ale od razu mówię, że piątek z Pankracym to to nie jest - ponure budynki, zero słońca, opary, obskurne wnętrza, zdezelowane samochody, żebracy, prostytutki,  syf, kiła i marsjanie.  Aha, film jest od lat 18-tu, żeby nie było, że nie mówiłem. Dzieciom nie puszczać. I jest niezwykle smutny i pogrążający, ale naprawdę uważam że warto.

Pozdrawiam.
(więcej informacji, np. tu).
« Ostatnia zmiana: Lipca 06, 2005, 02:40:53 pm wysłana przez Terminus »

Bladyrunner

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #291 dnia: Lipca 06, 2005, 03:16:41 pm »
Z sf Szulkin nakręcił jeszcze "Ga-ga: chwała bochaterom". Widziałem wszystkie i trudno mi jest zdecydowaćktóry z nich jest najlepszy, ale "Wojna" była chyba najsłabsza, a przynajmniej najcieniej wypadała w stusunku do książki. Tak więc Terminusie najlepsze jeszcze przed tobą, a jeśli chodzi o polskie filmy sf to najbardziej pojechanym jest bezapelacyjnie "Na srebrnym globie".
« Ostatnia zmiana: Lipca 06, 2005, 10:45:56 pm wysłana przez Bladyrunner »

nty_qrld

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #292 dnia: Lipca 06, 2005, 09:37:30 pm »
Oglądałem to! Leciało na Kino Polska prawda? Naprawdę fajny film. Sama końcówka to po prostu arcydzieło (pif-paf  - ci co oglądali wiedzą o co chodzi). Tylko co to ten Golem?? Tytuł potrafi zaciekawić, nieprawdaż?

pzdr

Bladyrunner

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #293 dnia: Lipca 06, 2005, 10:45:15 pm »
Tytuł sugeruje sztucznego człowieka i talk jest w istocie. Naukowcy wprowadzają do społeczeństwa genetyczne androidy zastępując nimi ludzi piastujących ważne acz nie kluczowe stanowiska. Czasami taki android się nie udaje, film opowiada właśnie o wybrakowanym egzemplarzu.

Deckert

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #294 dnia: Lipca 07, 2005, 09:48:51 am »
Coś mi się wydaję, że kiedyś widziałem w TVP 1 w poniedziałkowym cyklu "Teatr telewizji" Golema.
Nie wiem, może to właśnie to o czym piszecie.

Niestety było to dawno temu....


CU
Deck

Bladyrunner

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #295 dnia: Lipca 07, 2005, 03:21:36 pm »
Sztuka "Golem" rzeczywiście też była i nawet ją widziałem, ale to było zupełnie coś innego (ale równieżz niezłym klimatem)

paszta

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #296 dnia: Lipca 07, 2005, 04:10:56 pm »
Ukazał się też (dawno temu) winyl Józefa Skrzeka (kontrowersyjnego  ;)) z muzyką do filmu pt,; Wojna Światów.
A filmy ...hmm chętnie bym sobie przypomniał po latach.
Pamiętam trochę ten klimat WŚ.  No i dwie sceny:
1. Wilchelmi z jakąś panią w windzie oraz 2. tenże w kiblu (tu odp. słowo) rozwalający łeb Marsjanina metalową rurką - mętnie pamiętam, że w tej ostatniej coś było śmiesznego  ???
Ten film ośmieszał jawnie reżim.
Samo to, że Marsjanie tacy mali, brzydcy i w tych śmiesznych srebrnych skafanderkach...
No i Wilchelmi dobrym aktorem był.
« Ostatnia zmiana: Lipca 07, 2005, 04:16:13 pm wysłana przez paszta »

Macrofungel

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #297 dnia: Lipca 07, 2005, 07:56:57 pm »
Powiadacie polska produkcja? No proszę- nie wiedziałem, że tyle dobrych filmów się u nas kiedyś robiło ;D I co to się teraz podziało? Dziś to najchętniej cały budżet naszego kina przeznaczonoby na n-tą wersję "Krzyżaków", "Pana Tadeusza" czy "W pustyni i w puszczy". Zgroza. >:(

Terminus

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #298 dnia: Lipca 09, 2005, 01:23:31 am »
Cytuj
Z sf Szulkin nakręcił jeszcze "Ga-ga: chwała bochaterom". Widziałem wszystkie i trudno mi jest zdecydowaćktóry z nich jest najlepszy, ale "Wojna" była chyba najsłabsza, a przynajmniej najcieniej wypadała w stusunku do książki. Tak więc Terminusie najlepsze jeszcze przed tobą, a jeśli chodzi o polskie filmy sf to najbardziej pojechanym jest bezapelacyjnie "Na srebrnym globie".



No to w takim razie bardzo się cieszę, bo rzeczywiście najlepszego jeszcze, z tego co mówisz, nie widziałem ::) Fajno.


Terminus

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #299 dnia: Lipca 10, 2005, 01:28:37 am »
Właśnie obejrzałem Wojnę Światów, ale tę Spielberga. No uhm... Zapewne Deckard pamięta, jak się na ten film napalałem w Krakowie, w kontekście tamtych oczekiwań chyba jestem nieco rozczarowany; no... nie chcę żeby ktoś mnie źle zrozumiał.

Znając literacki oryginał (Wellsa) widz dostaje kropka w kropkę to, co w książce, z tym, że w realiach początku XXI wieku. Tj. niezbyt wiele wątków, prostolinijną akcję, i dosyć prozaiczne zakończenie. Tak jest w istocie u Wellsa...

... i tylko Ci, którzy spodziwali się czegoś więcej, jakichś rozwinięc, mogą się poczuć lekko zawiedzeni. Tak dokładnie ja się czuję; ale podkreślam, że chodzi mi o względy fabularne.

Nie ulega bowiem wątpliwości, że fabuła tego filmu zamknęła by się w pięciu krokach na Lemowym "Kalkulatorze SF".

Pozostaje zatem skupić się na grze aktorskiej, bardzo dobrej i równej; oraz na wizualiach, które oczywiście trzymają wysoki poziom. Ale to nic dziwnego, w końcu Spielberg & Dreamworks muszą dbać o reputację, więc zapewne i chłopcy Lucasa (ILM) się do robienia efektów załapali... Tak czy owak zdecydowanie jest na co popatrzeć, zdjęcia (Kamiński) są exquisite, no i muzyka (Williams)... dla wielu lepsza od obrazu.

Więc, letnia rozrywka.
(Dobrze że w zimie ten film nie wyszedł ::) ).

Podrawiam
« Ostatnia zmiana: Lipca 10, 2005, 01:28:57 am wysłana przez Terminus »