Rzecz w tym, że dyskusja o "hipotetycznych przyczynach, które rzeczywiście zaszły" jest trudna, żeby nie powiedzieć niemożliwa. Jeśli coś jest hipotetyczne, to nie wiadomo, czy rzeczywiście zaszło. A jak rzeczywiście zaszło, to na pewno nie jest hipotetyczne.
To tak dla wprawy, żeby nie wypaść z rytmu.
Jednakże prawdziwy problem polega na tym, że dyskutanci różnią się co do oceny, co rzeczywiście zaszło, a nawet niektórzy z nich z uporczywie odmawiają podania listy zdarzeń, które w tej sprawie są dla nich faktami. Jedyne dwa uzgodnione fakty, to że obecnie samolot jest zniszczony a osoby, które wystartowały z Okęcia nie żyją. Jak mi powiedział pewien ksiądz filozof, obecnie prof. dr hab. zresztą, fundamentalna przeszkoda czyni dyskusję jałową. Pozostaje tylko zwykłe pitu-pitu - lub się nie odzywać. Brak zgody co do status quo jest niewątpliwie przeszkodą fundamentalną.